Rząd sprzedaje rodowe srebra

Nie ma żadnych merytorycznych powodów, żeby prywatyzować KGHM. Ta firma nie musi pozyskiwać kapitału z zewnątrz na realizację swojej strategii inwestycyjnej, bo ma nadpłynność finansową.

Nie potrzebuje dostępu do nowych technologii pozyskiwania miedzi, bo jest pod tym względem liderem - korzysta z najnowocześniejszych rozwiązań na świecie. I nie wymaga dodatkowych rynków zbytu, bo nawet w okresie kryzysu gospodarczego radzi sobie ze sprzedażą swoich produktów. Z gospodarczego punktu widzenia nie zaistniała żadna przesłanka uzasadniająca pozbycie się przez Skarb Państwa kolejnych 10 procent akcji KGHM. Za zamiarem prywatyzacji Polskiej Miedzi stoi wyłącznie motywacja polityczna.

Platforma Obywatelska ma kłopoty z rządzeniem i ze zbilansowaniem dochodów oraz wydatków państwa. W tej sytuacji próbuje się ratować, organizując wyprzedaż rodowych sreber. Mam na myśli nie tylko KGHM, ale też spółki energetyczne Enea, Tauron, PGE czy najlepszą Kopalnię Węgla Kamiennego Bogdanka. Sprzedaje się ekstraklasę polskich przedsiębiorstw; firmy, które nie dość, że doskonale sobie radzą, to w dłuższym okresie czasu są w stanie zapewnić Skarbowi Państwa dochody

wyższe niż jednorazowy wpływ pieniędzy z prywatyzacji.
Nie ma żadnych merytorycznych powodów, żeby prywatyzować KGHM.

Wraz z prywatyzacją wzrośnie ryzyko wrogiego przejęcia KGHM, po to, aby bez nakładów wycisnąć z tej firmy maksimum pieniędzy i ją pogrzebać. Obecnie w obrocie giełdowym jest nieco ponad 50 procent akcji Polskiej Miedzi. Jeśli rząd Platformy Obywatelskiej zrealizuje swoje zamierzenia, to na rynku zacznie krążyć 70 proc. akcji KGHM i nieporównywalnie łatwiej będzie pozyskać 32 proc. udziałów, wystarczające do przegłosowania przedstawiciela Skarbu Państwa na walnym zgromadzeniu akcjonariuszy. Nawet nie trzeba tych akcji kupować. Wystarczy, że kilku inwestorów się zmówi i będą razem głosować. Wtedy Polska Miedź znajdzie się w potężnych opałach.