Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co w portfelu dolnośląskich nauczycieli?

Alina Gierak, Anna Gabińska
Jelenia Góra. Nauczycielka Izabela Oleksy nie narzeka na zarobki
Jelenia Góra. Nauczycielka Izabela Oleksy nie narzeka na zarobki Marcin Oliva Soto
Wynagrodzenie nauczycieli zależy też od gminy. W Bogatyni martwią się, czy dostaną pensje. Wrocławscy nauczyciele odczują podwyżkę dopiero w listopadzie.

77 belfrów spośród 8 tysięcy zatrudnionych we Wrocławiu dzisiejszy Dzień Edukacji Narodowej świętuje już od wczoraj. To ci, którzy w Teatrze Lalek od prezydenta miasta dostali po 5 tys. złotych (co da 3200 zł "do ręki") nagrody za wybitne osiągnięcia dydaktyczno-wychowawcze w ubiegłym roku szkolnym. Tej samej wielkości nagrody odebrało też 36 dyrektorów i 13 wicedyrektorów.

- Nagroda jest dla mnie przyjemnym zaskoczeniem, bo świadomie zostałem nauczycielem i wiem, że finansowo ten zawód nie rozpieszcza - cieszył się Mirosław Chajewski, geograf z Gimnazjum nr 23 przy ul. Jastrzębiej z 27-letnim stażem. - Nikt mi jeszcze kosza na głowę nie założył, lubię swój przedmiot i pracę z dziećmi. To jest mój przepis na satysfakcję z zawodu - tłumaczy.
Ale nie wszyscy wrocławscy belfrzy mają dobre humory. Ciągle nie wiedzą bowiem, czy i kiedy doczekają się podwyżek.

Związek Nauczycielstwa Polskiego i Solidarność już od kilku tygodni prowadzą rozmowy z Krzysztofem Czają, dyrektorem wydziału edukacji w magistracie, na temat nowej wysokości dodatków: motywacyjnych, funkcyjnych i za trudne warunki w pracy. Żadna ze stron nie chce zdradzić szczegółów negocjacji, w tym tego, jakich kwot domagają się związkowcy.
- Mimo że pan dyrektor Czaja szuka 32 mln złotych oszczędności we wrocławskiej oświacie, nie pozwolimy obniżyć dodatków - obiecuje Mirosława Chodubska, prezes wrocławskiego okręgu Związku Nauczycielstwa Polskiego.

Wysokość podwyżki zależy od stopnia awansu zawodowego.

Wrocławscy nauczyciele ciągle czekają też na podwyżkę pensji zasadniczej, która należy im się już od września. Miejscy urzędnicy opóźnienia tłumaczą kryzysem. I obiecują, że podwyżki wypłacone zostaną najpóźniej do 30 października, oczywiście z wyrównaniem.

Wysokość podwyżki zależy od stopnia awansu zawodowego. Najwięcej skorzystają na niej nauczyciele najmniej doświadczeni, czyli stażyści. Oni dostaną co miesiąc o 100 zł więcej w porównaniu z zeszłym rokiem. Nauczyciel kontraktowy, czyli kolejny w awansie zawodowym, dostanie 72 zł podwyżki. Mianowany - tylko 24 zł, a dyplomowany - 39 zł.

Podstawowa pensja to tylko część zarobków. Ile zarabiają naprawdę? Każdy od trzeciego roku pracy dostaje dodatek za wysługę lat. To najpierw 3 proc. od stawki zasadniczej, ale z każdym rokiem stawka powiększa się o 1 proc., aż do 20 proc.
We Wrocławiu miasto wypłaca też dodatki motywacyjne. Tu dyrektorzy szkół i przedszkoli mają do dyspozycji po 128 zł na rękę w przeliczeniu na jeden etat. Pieniędzy nie dostaje jednak każdy, ale tylko osoby wybrane przez dyrektora. Jeden nauczyciel może więc dostawać trzykrotny dodatek, a dwóch jego kolegów nie otrzymywać nic.

Szeregowy nauczyciel może pozazdrościć dyrektorowi. Dodatek funkcyjny dla szefów szkół może wynieść od 50 do 280 proc. kwoty bazowej, która we Wrocławiu wynosi 816 zł na rękę. Łatwo obliczyć, że teoretycznie szef wielkiej szkoły z trudnymi warunkami lokalowymi może mieć do wypłaty nawet 4294 zł. Ale częściej dyrektorzy mają niewiele ponad 3 tys. złotych.
Lubińscy nauczyciele ze średnią pensją pięciu tysięcy złotych (nauczyciel dyplomowany) są w czołówce nie tylko dolnośląskiej. Ale w Lubinie nie tylko pensje są wysokie. Także dodatek motywacyjny robi wrażenie. Wynosi 11 procent średniej pensji. W Jeleniej Górze, Wałbrzychu, Głogowie czy Bolesławcu średnie pensje nauczycieli dyplomowanych są w granicach 3,5 tys. zł, a dodatki motywacyjne wynoszą najczęściej 5 procent średniej pensji.
- Dobrze wynagradzany nauczyciel gwarantuje wysoki poziom nauczania - wyjaśnia duże wskaźniki pensji w szkołach Krzysztof Maj z magistratu w Lubinie.

Izabela Oleksy z jeleniogórskiej podstawówki nr 2 nie zazdrości kolegom z Lubina, choć chciałaby zarabiać więcej. Pracuje w szkole od 20 lat. Zarabia ok. 3,5 tys. zł. Czego brakuje jej najbardziej w porównaniu z poprzednimi latami?
- Pieniędzy na dodatkowe zajęcia. By klasa taneczna miała więcej niż jedną godzinę tańca - mówi.

W Bogatyni miny nauczycieli niewesołe. W lipcu dostali wypłaty z opóźnieniem, bo gmina miała zachwianą płynność finansową. Radny z komisji oświaty Jerzy Wojciechowski twierdzi, że koniec roku także może być niedobry. Wysłuchał opinii dyrektorów szkół i ostrzega, że może zabraknąć pieniędzy na opłacenie prądu czy ciepła, a nawet na wynagrodzenia nauczycieli. Burmistrz Bogatyni Andrzej Grzmielewicz uspokaja:
- Nie ma zagrożenia, że w szkołach zabraknie pieniędzy - twierdzi stanowczo.

Dobrze wynagradzany nauczyciel gwarantuje wysoki poziom.

Nerwowe chwile przeżywali także ostatnio nauczyciele z Głuszycy.
- Od pewnego czasu dostajemy z opóźnieniem wypłaty. Najgorzej było w październiku, bo pieniądze przelano nam na konta dopiero siódmego - mówi jedna z nauczycielek. Jak zapewnia Wojciech Durak, burmistrz Głuszycy, problemy były tylko przez dwa miesiące, ale już nie powinny się powtórzyć.
- Wynikały one z chwilowego zatoru finansowego spowodowanego przede wszystkim kosztami usuwania skutków niedawnej powodzi - wyjaśnia burmistrz.

Dodaje, że subwencja oświatowa, którą dostają od państwa, jest niewystarczająca i muszą dopłacać 1,9 mln zł z budżetu gminy. W Głuszycy rozpoczętych jest kilka inwestycji w oświacie, do tego doszły koszty związane z usuwaniem skutków powodzi.
- Zdecydowaliśmy się na opóźnienie wypłat nauczycieli i pracowników urzędu miasta, bo uznaliśmy, że to ludzie światli i rozsądni i zrozumieją pojawiające się problemy - tłumaczy Wojciech Durak. - Mamy już załatwiony kredyt na usuwanie skutków powodzi i mam nadzieję, że więcej nie zabraknie pieniędzy na terminowe wypłaty dla nauczycieli - dodaje.

Gdy Marian Hübner z jeleniogórskiego oddziału Związku Nauczycielstwa Polskiego słyszy o tych kłopotach, cieszy się, że w innych miastach jest stabilnie: Nie ma zwolnień i likwidacji szkół.

Co na pensję
Wynagrodzenie nauczyciela składa się m.in. z płacy zasadniczej i dodatków, m.in. motywacyjnych lub funkcyjnych, określanych przez samorządy. Łącznie pensja nauczyciela ma wynosić nie mniej niż średnie wynagrodzenie dla poszczególnych stopni awansu. Różnicę między płacą minimalną a średnią dopłacają samorządy. Jeśli tego nie zrobią, wypłacają dodatek uzupełniający. Wynagrodzenie zasadnicze nauczycieli zmieniło się w związku z podniesieniem tzw. kwoty bazowej, od której zależy wysokość płac pedagogów. W tym roku wzrosła ona dwukrotnie po 5 proc., w styczniu i wrześniu. Dodatek motywacyjny to na ogół 5 proc. średniej pensji.

Dorabiają na korepetycjach
Zawód nauczyciela oprócz swojej misji i etosu ma też ciemniejszą, ale bardzo praktyczną twarz. Bowiem niemal w każdej szkole są nauczyciele angielskiego, niemieckiego, matematyki, polskiego czy biologii, którzy prawdziwe pensje zarabiają, udzielając korepetycji. Dostają 20-50 zł za godzinę. Zdarza się, że wysyłają na korepetycje do swoich kolegów albo... do siebie samych. A kuratorium nie ma na nich sposobu.

Współpraca: PK, PG, AAG

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Co w portfelu dolnośląskich nauczycieli? - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska