Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ostał nam się jeno Zdrojewski?

Wiesław Gałązka
Wiesław Gałązka
Wiesław Gałązka Archiwum DSW
Afery mogą się zdarzyć tylko w bogatych regionach. To nie zaszkodzi Dolnemu Śląskowi ani... Grzegorzowi Schetynie.

"Nowi kandydaci na szefa CBA: Chlebowski, Schetyna, Misiak" - takiego SMS-a rozsyłają posłowie PIS-u. Hm, wszyscy "kandydaci" z Dolnego Śląska.

Co inteligentniejszy czytelnik wie, że to, co mówią posłowie Giżyński czy Brudziński, to typowa propaganda i nie należy się nią przejmować. Natomiast faktycznie zdarzył się fakt, że kolejni politycy z Dolnego Śląska są w cieniu podejrzeń. Choć tę listę kandydatów PiS mógłby poszerzyć o kandydaturę posła Adama Lipińskiego, który korumpował politycznie panią Beger.

Jako speca od PR z Wrocławia nie denerwuje Pana, gdy do "Szkła kontaktowego" dzwonią zrozpaczeni widzowie z Nowej Rudy i mówią: "Na Dolnym Śląsku naprawdę nie wszyscy są kanciarzami".

Każdy bogaty region ma swoje większe lub mniejsze patologie, choć osobom związanym z "aferą hazardową" do czasu wyjaśnienia sprawy nie zarzucałbym czynów niegodnych. Z tym kanciarstwem to przejaskrawienie. Można to nawet odwrócić - mieszkają w tym regionie zamożni ludzie i mogą być większe zakusy na ich kasę. Mało tego, to może nawet wypromować niektóre miejsca, ponieważ pewnie znajdzie się wielu ludzi, którzy pojadą do pensjonatu pana Rysia [Ryszarda Sobiesiaka - przyp. red.], żeby wykąpać się w tej samej wannie, w której przebiegały jakieś rozmowy z politykami.

Albo zatrzymać się na tej stacji benzynowej i cmentarzu, gdzie na spotkania umawiał się poseł Chlebowski.

Tak, a niektórzy nawet zrobią sobie zdjęcia, żeby wyglądały tak samo jak w gazecie. Nie demonizowałbym tego problemu. To efekt rozdęcia, jakie wokół tej pseudoafery zrobiły media. A przesilenie rządowe to wynik małej odporności psychicznej Tuska, który zareagował na awanturę medialną.
I znowu wina mediów. Ale faktem jest, że dolnośląscy politycy z pierwszych stron gazet są znów ich głównymi bohaterami. Czy Grzegorz Schetyna, który miał być następcą Tuska na stanowisku premiera, a tymczasem przestał być wicepremierem, to upadła już gwiazda sceny politycznej?

To są tylko roszady, przesuwanie w cień, kierowanie niektórych polityków na inną linię frontu. Oni nie są jeszcze ani oskarżeni, ani osądzeni, ani wyrzuceni. W cywilizowanych krajach działa bulterieryzm medialny, gdy publikuje się rzeczy sprawdzone i media zagryzają polityków, sprawiając, że znikają z życia publicznego bez prawa powrotu.

W Polsce panuje ratleryzm medialny, gdzie szarpie się za nogawkę i zostawia na później, a politycy z tego korzystają. To zresztą w ogóle nie dotyczy Schetyny. On i paru innych polityków PO trafili po prostu do Sejmu. Tam z innymi sprawnymi politykami, którzy dotąd budowali wizerunek przyszłego prezydenta, dalej będą ten wizerunek utrwalali. Nie zdziwiłbym się, gdyby za rok, gdy Tusk zostanie prezydentem - oczywiście jeśli nie stanie się coś, co naprawdę go zniszczy - Schetyna powróci do gry nawet jako kandydat na premiera. To aktualne, tyle że w tej chwili jest między nimi układ jak między Blairem a Brownem. Tam chłopcy się umówili i po 8 latach zrealizowali koleżeńską umowę.

Wróćmy z Anglii na Dolny Śląsk. Czy nie jest tak, jak niektórzy mówią, że we Wrocławiu od 1989 roku rządzi zamknięta grupa przyjaciół, wymieniająca się stanowiskami, a gdy ci politycy poszli w górę, przenieśli te kumplowskie układy na scenę ogólnopolską?

Sytuacja jest kreowana przez system wyborczy, to partie wyznaczają ludzi, którzy idą w górę, i nie ma szans, byśmy zagłosowali na tych, którzy przychodzą i chcą coś zrobić. W wyborach samorządowych mamy więcej demokracji.

A jeśli chodzi o władze naszego regionu, to trzeba zwrócić uwagę, czy się rozwija, czy nie, czy został rozkradziony, czy raczej podbudowany. Nie mnie to sądzić, ale chyba nie jest źle. Jeśli z naszego regionu wywodzą się politycy znani i skuteczni, to czy są w Sejmie, czy w jakiejkolwiek instytucji, nadal będą skuteczni. Nie nazywałbym jednak tego ani "układem", ani "kliką", tylko grupą ludzi, która potrafi się dogadać. Nie przypisywałbym im jednak przy tym złych zamiarów.

Po ostatnich aferach i... udanym Kongresie Kultury okazuje się, że naszemu regionowi ostał się z głośnych polityków u szczytu władzy tylko Bogdan Zdrojewski. Coraz wyżej chyba oceniany...

Nikt nie jest wyrocznią we własnym regionie. Gdy Zdrojewski był prezydentem Wrocławia, popełniał błędy, które też często krytykowałem. Teraz okazało się, że jest to niezwykle skuteczny, inteligentny, coraz lepszy i obiecujący polityk.

Jestem pod wrażeniem jego działań i świetnych zachowań. Wiele osób zachwyca się też Radosławem Sikorskim, ale ten w samozachwycie popełnia błędy, Zdrojewski niemal ich nie popełnia. Gdybym miał spekulować, to wydaje mi się, że za jakiś czas, w 2015 lub 2020 roku, pod warunkiem że utrzyma klasę, może się znaleźć w gronie potencjalnych kandydatów na prezydenta RP.

Rozmawiał Jacek Antczak

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Ostał nam się jeno Zdrojewski? - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska