18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Beata Sawicka staje przed sądem

Rafał Święcki
Beata Sawicka twierdzi, że agenci CBA podstępnie wciągnęli ją w korupcyjną pułapkę
Beata Sawicka twierdzi, że agenci CBA podstępnie wciągnęli ją w korupcyjną pułapkę Fot. Marcin Obara
Była posłanka z Jeleniej Góry mówi, że nie wzięła łapówki.

Była jeleniogórska posłanka PO, Beata Sawicka, na pierwszej rozprawie swojego procesu o korupcję nie przyznała się do winy. W poniedziałek przed warszawskim Sądem Okręgowym twierdziła, że 100 tys. zł, które przyjęła od agentów Centralnego Biura Śledczego, nie było łapówką, tylko pożyczką na kampanię wyborczą. Pieniądze te chciała oddać.

Ujawniła też wiele szczegółów rzekomej romantycznej znajomości z podającym się za biznesmena agentem CBA.
Według prokuratury ona i burmistrz Helu, Mirosław Wądołowski, wzięli w sumie 250 tys. zł za korzystne rozstrzygnięcia w przetargu na zakup wartej kilkadziesiąt milionów złotych dwuhektarowej nieruchomości położonej na Półwyspie Helskim. Oboje wpadli w momencie przyjmowania pieniędzy w październiku 2007 roku. Aresztowano ich. Na wolność wyszli po zapłaceniu kaucji.

Proces w tej głośnej sprawie rozpoczął się dopiero teraz, choć śledztwo zakończono już wiele miesięcy temu. Akta sprawy Sawickiej krążyły po sądach całego kraju. Nie wiadomo było, gdzie sprawa będzie rozstrzygana. Rozważano sądy w Poznaniu, Warszawie i Gdyni. Ostatecznie gdański Sąd Apelacyjny zdecydował, że będzie to sąd warszawski. Potem akta sprawy zostały zwrócone poznańskiej prokuraturze, która prowadziła śledztwo. Sędziowie uznali, że trzeba je uzupełnić.

Na poniedziałkowej rozprawie Sawicka wyjaśniała swój udział w intrydze agentów CBA.

Na poniedziałkowej rozprawie Sawicka wyjaśniała swój udział w intrydze agentów CBA. Czy ich zachowanie było zgodne z prawem - bada prokuratura w Lublinie. Doniesienie dotyczące prowokowania do popełnienia przestępstwa złożyła w niej Beata Sawicka.
Po wybuchu afery była posłanka wycofała się z życia publicznego. Nie pracuje. Przed aresztowaniem była bardzo aktywna. W wyborach poparło ją ponad 8 tys. osób. - Sprawiała wrażenie osoby zaangażowanej - wspomina Julia Pitera.
Szefowała jednemu z kół PO w Jeleniej Górze. Według Jerzego Pokoja, szefa Platformy w powiecie jeleniogórskim, nie była lubiana z powodu trudnego charakteru.

Była posłanka twierdzi, że agenci CBA prowokowali ją do wypowiadania opinii, które teraz są kwalifikowane jako zachowania korupcyjne. Stwierdziła też, że nie nakłaniała agentów CBA do wręczania łapówki burmistrzowi Helu - Mirosławowi Wądołowskiemu, który jest drugim oskarżonym w procesie. Zarzeka się, że wówczas nawet go nie znała.
- Przyznaję, że pewne wydarzenia z aktu oskarżenia miały miejsce, ale do winy się nie przyznaję - oświadczyła Sawicka.
Jej zdaniem, agent CBA, który przedstawił się jako Tomasz Piotrowski, uwiódł ją i wspólnie z innym funkcjonariuszem, udającym biznesmena, wmanipulował w aferę łapówkarską.
W sądzie Beata Sawicka opowiadała o romantycznych kolacjach, pocałunkach i czułych esemesach, które wymieniali ze sobą. Funkcjonariusz wręczał jej też bukiety kwiatów. Gdy zwierzała mu się z problemów małżeńskich, on miał jej opowiadać o swoich kłopotach w biznesie.

Opowiadała też o tym, jak podczas jednego ze spotkań rozpracowujący ją agent próbował w tańcu przekroczyć granicę intymności.
- Prosiłam, by tego nie robił. Jestem mężatką i mam dorosłe dziecko - zeznawała Sawicka. - Lubię młodych ludzi, lubiłam Tomasza, imponował mi. Ale nie chciałam przekroczyć pewnej granicy i prosiłam, by także on jej nie przekraczał.
Według niej, miał on wówczas powiedzieć, że nie interesują go młode kobiety, lecz doświadczenie i dojście do sukcesu.

W sądzie Beata Sawicka opowiadała o romantycznych kolacjach, pocałunkach i czułych esemesach.

Beata Sawicka ponownie będzie zeznawała w środę. Wczoraj bowiem zalewając się łzami poprosiła o przerwę w wyjaśnieniach. Sędzia Marek Celej zgodził się na to.
Burmistrz Helu oświadczył, że nie przyznaje się do winy i odmówił składania wyjaśnień. Obojgu oskarżonym grozi do 10 lat więzienia.

Wizytatorka
Beata Sawicka po wybuchu afery łapówkarskiej wycofała się z życia publicznego.
Obecnie mieszka z mężem w domu w Piechowicach. Nigdzie nie pracuje.
Zanim została posłanką, była przedszkolanką, potem uczyła przedmiotów zawodowych w klasach o profilu gastronomicznym. Później awansowała i została wizytatorem w Kuratorium Oświaty we Wrocławiu. Ma wyższe wykształcenie pedagogiczne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska