Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szpitale nie leczą, ale ratują życie

Małgorzata Moczulska
W szpitalach będą teraz operować tylko dla ratowania życia
W szpitalach będą teraz operować tylko dla ratowania życia Janusz Wójtowicz
Dolnośląskie lecznice odwołują planowe zabiegi. NFZ winą za to obarcza zarządy szpitali.

Większość szpitali powiatowych na Dolnym Śląsku przestaje od dziś przyjmować chorych na planowe operacje. Zawiedzionym pacjentom lekarze proponują zapisać się na zabieg jeszcze raz, na przyszły rok.

Ludzie nie kryją wściekłości.
- Od kilku miesięcy czekam na endoprotezę - grzmi Zdzisław Radoń ze Świdnicy. - To dla mnie ważna operacja, bo nie mogę chodzić, tak boli mnie kolano. Miałem obiecany zabieg w listopadzie, ale go nie będzie. Kolejny termin wyznaczono mi na marzec - denerwuje się.

Podobnie na informacje o braku przyjęć i planowanych zabiegów reagują inni. Dyrektorzy szpitali przepraszają chorych, ale bezradnie rozkładają ręce.
- Zostaliśmy przyparci do muru przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Nie mamy innego wyjścia. Od dziś będziemy leczyć tylko chorych z zagrożeniem życia - tłumaczy Dariusz Dębicki, dyrektor ds. lecznictwa Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Legnicy. Ta lecznica wstrzymała już przyjęcia i wszystkie planowe zabiegi na neurochirurgii i urologii. Dyrektor tłumaczy, że dotyczy to oddziałów, na których wykonano w tym roku dużo nadplanowych zabiegów, a za część z nich NFZ nie zapłacił. Szpital nie może wykonywać kolejnych, żeby się nie zadłużać. - Już mamy debet na ponad milion złotych i wątpię, że odzyskamy te pieniądze - martwi się Dębicki.

Pacjenci są wściekli, bo na wiele operacji znów będą czekać miesiącami

Jeszcze gorzej jest w Świdnicy, gdzie dyrekcja szpitala była zmuszona do zaprzestania przyjęć pacjentów na planowe zabiegi na niemal wszystkich oddziałach. Bez ograniczeń będą pracować tylko oddziały ratunkowy, dziecięcy, ginekologiczno-położniczy, okulistyka i ortopedia.
- Wynika to z zagrożenia przekroczenia limitów, jakie na zabiegi ustalił NFZ i za które płaci - tłumaczy Jacek Domejko, dyrektor szpitala "Latawiec". Tu również obawiają się, że będą trudności z odzyskaniem z funduszu pieniędzy za tegoroczne zabiegi. Chodzi o ponad 9 mln zł.
Wrocławski NFZ twierdzi, że dyrektorzy są sami sobie winni.
- Nie mamy więcej pieniędzy, dlatego nie zapłacimy za wszystkie zabiegi wykonane ponad plan - mówi Joanna Mierzwińska z Funduszu. Dodaje, iż dyrektorzy chyba zapomnieli, że mamy w Polsce kryzys gospodarczy.
- Owszem, kilka lat temu, kiedy w systemie było więcej pieniędzy, płaciliśmy za wszystkie zabiegi ponad to, co było zakontraktowane. Dziś sytuacja jest inna.

Mierzwińska podkreśla, że wyczerpanie rocznych limitów do września, a potem odsyłanie pacjentów, świadczy o nieodpowiedzialności dyrektorów lecznic.
Maciej Piorunek, dyrektor Zespołu Publicznych Zakładów Opieki Zdrowotnej w Miliczu i założyciel Konsorcjum Dolnośląskich Szpitali Powiatowych, mówi, że to, co się dzieje i to, jak przedstawia sprawę NFZ, jest niedopuszczalne.

- Nie wykonujemy zabiegów po to, by wyłudzić z funduszu pieniądze, a dlatego, że trzeba je wykonać - mówi. - Lepiej dla pacjenta, i taniej, jest leczyć go planowo, niż odsyłać, by wrócił za kilka miesięcy, w znacznie gorszym stanie. Przez ten czas będzie on na zwolnieniu, ZUS musi wypłacać mu pieniądze, a my z założonymi rękami poczekamy, aż NFZ da dodatkowe środki. Paranoja.

Przestrzega też, że kontrakty, zaproponowane przez Fundusz na listopad i grudzień, są średnio o 30 procent mniejsze niż dotychczas. A to oznacza, że szpitale znów zaczną się zadłużać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska