Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co z tą frekwencją na meczach Śląska?

Mariusz Wiśniewski
Mecz Śląska z Ruchem obejrzało ok. 6,5 tys. fanów. Nowy stadion pomieści ponad 40 tys. kibiców.

Piękny słoneczny dzień, i w dodatku wolny od pracy. Nic, tylko iść na mecz piłkarski. W niedzielę na Oporowskiej zjawiło się jednak zaledwie 6,5 tys. kibiców.
- Niedzielne popołudnie nie jest najlepszym terminem do rozgrywania meczów. Najlepiej jest z frekwencją w sobotę - komentuje Piotr Waśniewski, prezes piłkarskiego Śląska. - O frekwencji tak naprawdę decydują dwa czynniki. Pierwszy to klasa przeciwnika. Nasz niedzielny rywal - Ruch - był co prawda wiceliderem, ale mimo wszystko nie jest to Lech, Wisła czy Legia. Drugi czynnik: nadspodziewanie dobry wynik drużyny. Po udanym poprzednim sezonie apetyty kibiców zostały rozbudzone. Teraz nie idzie nam tak dobrze, a jeszcze dodatkowo odpadliśmy ostatnio z Pucharu Polski.

Jarosław Szandrocho, maser piłkarzy wrocławskiej drużyny komentuje:
- W sumie gdybym miał wybrać spacer z dziećmi czy mecz, wybrałbym to pierwsze. Przede wszystkim dlatego, że to ostatnie takie słoneczne dni w tym roku. Mimo wszystko słaba frekwencja na meczach Śląska może niepokoić. W tym sezonie stadion na Oporowskiej zapełnił się tylko raz podczas meczu z Legią Warszawa. W spotkaniach z Cracovią, Polonią Bytom i Ruchem spokojnie można było kupić bilety nawet po rozpoczęciu spotkania. Prezes Waśniewski jest jednak innego zdania: - Nie uważam, że z frekwencją jest źle, chociaż oczywiście zawsze może być lepiej.

Dalej wyjaśnia:
- Jeżeli na wszystkich meczach byłby komplet, a na hitowe spotkania brakowałoby biletów, toby oznaczało, że ceny wejściówek zostały źle skalkulowane. Popyt nie może przekraczać podaży. Zakłada się, że komplet powinien być na meczach szlagierowych, ale już na spotkaniach o średniej randze mogą zdarzać się miejsca wolne. Należy jednak pamiętać, że obiekt na ul. Oporowskiej może pomieścić zaledwie 8,5 tys. widzów.

Wydaje się zatem, że w tak dużym mieście jak Wrocław bez problemu kameralny stadion powinien być wypełniony na każdym spotkaniu. Co bowiem będzie, kiedy za dwa lata przyjdzie grać Śląskowi na nowym obiekcie na Maślicach, który będzie mógł pomieścić ponad 40 tys. kibiców? Na pierwszych pojedynkach trybuny się zapełnią, bo ludzie przyjdą zobaczyć nowy stadion. Ale co dalej? Nawet jeżeli frekwencja wzrośnie, to jakoś trudno uwierzyć, aby był to przyrost o ponad 100 procent.

- To duże wyzwanie, a gdyby ktoś mówił inaczej, to znaczy, że w ogóle o tym nie myśli. Przede wszystkim musimy zakładać, że zespół będzie walczył o wyższe cele. Nowy stadion to też zupełnie nowa, inna rzeczywistość. Inna polityka cenowa i inne działania marketingowe. Co innego zapełnić stadion na osiem tysięcy, a co innego na 40 tysięcy. To są dwie odmienne historie - uspokaja prezes Śląska.

Ceny biletów można zmienić z dnia na dzień. Akcje marketingowe również da się w miarę szybko zorganizować. Trudniej o wyniki zespołu. Działacze powtarzają, że na wielkie pieniądze i wielkie transfery przyjdzie czas w 2012 roku. W takim razie pierwsze sukcesy mogą być w roku 2013, a nawet później. Czyli kilka lat po tym, jak już będzie otwarta nowa arena. Chyba że zmieni się polityka budo-wania zespołu i pieniądze na wzmocnienia zespołu znajdą się szybciej. Sukces bowiem potrzebny jest teraz, aby już zacząć przyciągać kibiców.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Co z tą frekwencją na meczach Śląska? - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska