Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mocno osłabieni wrocławianie zmierzą się z rewelacją ligi

Mariusz Wiśniewski
Od postawy Sebastiana Mili będzie teraz zależało jeszcze więcej niż w poprzednim sezonie
Od postawy Sebastiana Mili będzie teraz zależało jeszcze więcej niż w poprzednim sezonie Tomasz Hołod
Śląsk Wrocław - Ruch Chorzów, niedziela, g. 14.45. Tarasiewicz nie może skorzystać z pięciu piłkarzy.

Realizuje się czarny scenariusz, jeżeli chodzi o sytuację kadrową piłkarskiego Śląska. Już przed sezonem było wiadomo, że jednym ze słabszych punktów wrocławskiego zespołu będzie wąski skład. Działacze, którzy nie byli skorzy do wydawania pieniędzy na wzmocnienie składu latem, liczyli, że szybko do gry wrócą rekonwalescenci. Równocześnie zakładano, że już nikt ze składu nie wypadnie. Oba założenia okazały się błędne.

W ciągu tygodnia Śląsk stracił czterech podstawowych zawodników: Krzysztofa Wołczka, Marka i Janusza Gancarczyków i Piotra Celebana, który będzie jednak musiał pauzować za czerwoną kartkę, bo odwołanie nie przyniosło rezultatu. W niedzielę z Ruchem Chorzów nie zagra również Vuk Sotirović.
- Tak z niektórymi piłkarzami już jest, że wpadają z jednej kontuzji w drugą. Co do Vuka, czy będzie gotowy do gry, najprawdopodobniej okaże się dopiero w niedzielę. Ale są małe szanse - zdradza Paweł Barylski, drugi trener Śląska.

W takim wypadku ciężar gry spadnie na powracających po kontuzji na boisko: Sebastiana Milę i Jarosława Fojuta oraz Łukasza Madeja, który kilka tygodni temu dołączył dopiero do zespołu. Zwłaszcza dużo będzie zależało od postawy tego pierwszego.

- Jestem gotowy do gry, ale wiadomo, jak to jest po powrocie na boisko po pięciu miesiącach: forma nie będzie najwyższa - nie ukrywa Sebastian Mila.
Wszystko wskazuje, że na prawym skrzydle zagra Madej, a na lewym Mila. Właściwie innego rozwiązania trener Ryszard Tarasiewicz nie ma.
- Będę grał tam, gdzie mnie ustawi trener. Sytuacja kadrowa jest akurat taka i musimy sobie jakoś radzić - komentuje Mila.

W kadrze Śląska jest jeszcze Patryk Klofik, ale ten uniwersalny pomocnik od dłuższego czasu nie może odnaleźć wysokiej dyspozycji i mecz rozpocznie najprawdopodobniej na ławce rezerwowych. Zresztą poza Klofikiem i jeszcze Kamilem Bilińskim trener Tarasiewicz nie będzie miał żadnego wartościowego zawodnika na zmianę.

Nic więc dziwnego, że Śląsk wcale nie jest faworytem niedzielnego meczu z Ruchem Chorzów, który spisuje się w lidze jak na razie rewelacyjnie. Zespół Waldemara Fornalika jest wiceliderem ze stratą czterech punktów do Wisły Kraków.

- Wyniki Ruchu to duża niespodzianka. Przynajmniej ja się nie spodziewałem, że tak dobrze im będzie szło - ocenia Mila. - My jednak gramy u siebie na Oporowskiej i nie zamierzamy się nikogo bać. To niech oni się nas boją - dodaje.

Atut własnego boiska może być ratunkiem dla Śląska, bowiem chorzowianie wysokie miejsce w lidze zawdzięczają głównie dobrym wynikom u siebie - cztery mecze, cztery wygrane. Znacznie słabiej radzą sobie na wyjazdach, gdzie w trzech spotkaniach zanotowali dwie porażki. - I nie poprawią tej statystyki, bo mimo kłopotów kadrowych, wierzę, że wygramy - zapewnia Mila.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Mocno osłabieni wrocławianie zmierzą się z rewelacją ligi - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska