Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gwiazdy znów są niegrzeczne

Marta Wróbel
Jan Borysewicz pokazał publiczności we Wrocławiu dużo więcej niż tors
Jan Borysewicz pokazał publiczności we Wrocławiu dużo więcej niż tors Waldemar Faściszewski
Raper Peja zachęcał do pobicia fana. Jan Borysewicz pokazał publiczności we Wrocławiu dużo więcej niż tors, a Skiba premierowi, że ma go w głębokim poważaniu. Jak artyści przekraczają granice dobrego smaku.

Koncert poznańskiego rapera Pei w Zielonej Górze. 12 września. Artysta promuje tam swoją najnowszą solową płytę "Na serio". W pewnej chwili piętnastolatek, który stoi w jednym z pierwszych rzędów wśród publiczności, też zupełnie na serio pokazuje Pei środkowy palec.

Raper zauważył gest nastoletniego fana i wpada w szał. Po chwili ze sceny padają ostre słowa. "Wiecie, co z nim robić" - krzyczy Peja. Kilka osób z publiczności bierze to, co mówi, poważnie i rozpoczyna się bijatyka. Cała sprawa wyszła na jaw kilka dni później, dzięki zarejestrowanemu telefonem komórkowym nagraniu, które pokazała telewizja TVN 24. Na filmie obserwujemy, że raper, widząc sytuację, która wymyka się spod kontroli, próbuje ją załagodzić słowami: "Zostawcie go! Już dość". Na niewiele się to jednak zdało. Do sądu wpłynęło zawiadomienie o popełnieniu przez Peję przestępstwa. Śledztwo jest w toku. A film z bijatyką w roli głównej wywołał spore zamieszanie nie tylko wśród fanów hip-hopu.

W prawie wszystkich ogólnopolskich mediach rozgorzała dyskusja na temat zachowania rapera. Dziennikarz Hirek Wrona i raper Liroy tłumaczyli całe zamieszanie nieporozumieniem i nagonką policji na hip-hopowców; inny raper, Mieszko z Grupy Operacyjnej, ocenił zachowanie Pei jako "niedojrzałe i niedopuszczalne". Sam zainteresowany też chyba poczuł się winny, bo za wszystko przeprosił i jednocześnie odżegnał się od złych intencji.

Raper zauważył gest nastoletniego fana i wpada w szał. Po chwili ze sceny padają ostre słowa.

Jednak nie jest to pierwszy konflikt artysty z prawem, który sześć lat temu został oskarżony o pobicie butelką i krzesłem innego rapera. Jedni twierdzą, że Peja, który sam swoją poprzednią solową płytę nazwał "Styl życia G'N.O.J.A.", to zwykły chuligan, a inni, że wychowany w poznańskiej dzielnicy Jeżyce artysta i tak spuścił z tonu, biorąc pod uwagę jego młodzieńcze wybryki. Zresztą to i tak nic w obliczu zeszłorocznego wyroku Sądu Rejonowego w Kielcach, który skazał rapera Żuroma (na którego Peja nagrał swego czasu "diss", czyli negatywny o nim utwór) na pięć lat więzienia za handel narkotykami. Kielecka prokuratura zarzuciła mu, że sprzedał przestępcom 10 kg marihuany i 3 kg amfetaminy.

Za wybryk, który urósł do rangi skandalu, przemysł muzyczny uznał "przemówienie" podczas gali rozdania Fryderyków - nagród przemysłu muzycznego, dwudziestojednoletniej Agnieszki Chylińskiej, ówczesnej wokalistki zespołu O.N.A. Wytatuowana Chylińska najpierw weszła wraz z zespołem na scenę, żeby odebrać statuetkę za płytę "Bzzzzz" w kategorii album roku, a potem postanowiła podzielić się swoimi przemyśleniami na temat nauczycieli ze zgromadzoną przed telewizorami wielomilionową widownią i wykrzyknęła: "Fuck off! Nienawidzę was!". Okrzyk wywołał salwy śmiechu na widowni i sprawił, że w mediach długo potem dyskutowano nie tylko o wulgarnym zachowaniu artystki, ale też o wolności słowa i jej braku.
Jeszcze większym skandalem okazało się wrocławskie wystąpienie gitarzysty Lady Pank, wrocławianina zresztą, Jana Borysewicza. Artysta - jak się wydawało, niezupełnie dysponowany - zaprezentował się podczas koncertu na Stadionie Olimpijskim, z okazji Międzynarodowego Dnia Dziecka, w całej krasie. Był 1986 rok. Na stadionie zgromadziło się kilka tysięcy dzieci i młodzieży z rodzicami. W pewnym momencie gitarzysta pokazał publiczności swoje przyrodzenie. Niektórzy w pierwszych rzędach, zszokowani, zaczęli coś wykrzykiwać, inni stali przez chwilę z szeroko otwartymi ustami.

Gdyby wtedy na rynku prasowym były "Fakt", "Super Express" czy internet z plotkarskimi portalami, zdjęcia Borysewicza zapewne byłyby wszędzie. A tak skończyło się na co prawda szeroko komentowanej sprawie, ale przekazywanej sobie pocztą pantoflową i opisanej w kilku periodykach (jeden z tekstów miał jakże sugestywny tytuł "Zwiędły ptak"). Po incydencie rozeszły się drogi spółki kompozytorskiej Jan Borysewicz - Andrzej Mogielnicki. Na zespół nałożona została "blokada" i nie mógł on koncertować do końca 1986 roku, Borysewicz zaś wystosował do mediów pismo z przeprosinami.

Kolejny artysta, który popisał się innymi walorami niż talenty muzyczne, to Skiba- frontman rockowo-zabawowego Big Cyca. Dziesięć lat temu na koncercie w katowickim Spodku pokazał gołą pupę ówczesnemu premierowi Jerzemu Buzkowi. Zrobił to po zaśpiewaniu jednej z piosenek zespołu, a przed krótkim i radosnym "dziękuję bardzo", rzuconym w stronę publiczności. Obrażony premier opuścił stadion, a sam Skiba tłumaczył później swoje zachowanie powodami politycznymi. Artysta uznał, że Buzek daje się kierować "z tylnego siedzenia" ówczesnemu przewodniczącemu AWS Marianowi Krzaklewskiemu. I pokazał Buzkowi, co o tej jego uległości myśli.

Skiba dziesięć lat temu na koncercie w katowickim Spodku pokazał gołą pupę ówczesnemu premierowi Jerzemu Buzkowi.

To tylko niektóre wyskoki naszych rodzimych gwiazd. Polscy artyści i tak wydają się grzeczni na tle swoich zagranicznych kolegów, którzy częściej wchodzą w konflikty z prawem. A może tak się tylko wydaje, bo ci ostatni są bardziej znani, a co za tym idzie - bardziej widoczni.

Weźmy najświeższy z brzegu przykład: Amy Winehouse. Szkoda, że w naszym kraju nie ma wokalistki z podobnym głosem. Z drugiej strony może to i dobrze, bo nie ma komu okładać pięściami własnego fana podczas festiwalu w Glastonbury, czym popisała się Brytyjka we wrześniu zeszłego roku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska