Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żyć nie tylko z miedzi

Ryszard Żabiński
Pierwszy urobek szybu SW-4 w Kopalni Polkowice-Sieroszowice
Pierwszy urobek szybu SW-4 w Kopalni Polkowice-Sieroszowice Fot. Piotr Krzyżanowski
W regionie silnie rozwinął się przemysł motoryzacyjny. Dobrze ma się drobna przedsiębiorczość, bo pensje mieszkańców są wyższe od średniej krajowej.

Paradoksalnie, gdy pod koniec 2008 roku w światowej gospodarce coraz wyraźniej występowały objawy kryzysu, Główny Urząd Statystyczny opublikował optymistyczne dane. Wynikało z nich, że Dolny Śląsk, a zwłaszcza podregion legnicki, to bez wątpienia gospodarczy tygrys. Wzrost produktu krajowego brutto w naszym regionie w 2007 roku, w porównaniu z 2006 rokiem, wyniósł bowiem aż 11,5 proc. W samym Wrocławiu osiągnięto wskaźnik 12,2 proc., a w podregionie legnickim - aż trudno uwierzyć - 19,2 proc. W takim tempie, oceniali wówczas eksperci, rozwijają się Chiny.

To, co miało być naszą siłą, szybko okazało się słabością. To właśnie eksportowe branże najbardziej odczuły skutki światowego kryzysu. Jak z tym wszystkim poradziły sobie firmy z zagłębia miedziowego?

Region legnicki to nie tylko KGHM Polska Miedź S.A. Dzięki Legnickiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej rozwinął się tam przemysł motoryzacyjny, którego głównym przedstawicielem jest Volkswagen. Miała też powstać branża elektroniczna, głównie za sprawą inwestycji chińskiego koncernu informatycznego Leno-vo. Inwestor zaczął budować fabrykę w gminie Legnickie Pole. Przedsięwzięcie było tak duże, że miało zmienić charakter tej gminy z rolniczego na przemysłowy. Dość powiedzieć, że Lenovo planowało zatrudnić więcej osób niż Huta Miedzi Legnica. Jednak, właśnie na skutek kryzysu, Chińczycy zrezygnowali z tej inwestycji. Był to bardzo poważny cios, zwłaszcza dla mieszkańców, którzy już cieszyli się ze znalezienia pracy.

Wzrost produktu krajowego brutto w naszym regionie w 2007 roku, w porównaniu z 2006 rokiem, wyniósł bowiem aż 11,5 proc.

Najważniejszy jednak dla tego regionu i całego Dolnego Śląska jest KGHM Polska Miedź S.A. To przecież ta firma płaci najwięcej podatku CIT, który zasila budżet województwa. Dobre wyniki finansowe KGHM-u w 2008 roku spowodowały, że bardziej zainteresował się nim właściciel, Skarb Państwa, i postanowił go zmusić go wypłaty wysokiej dywidendy, po to właśnie, aby ratować budżet państwa przed skutkami kryzysu.

Powstał więc pierwszy problem, czy państwo, będąc właścicielem lubińskiego potentata, ma prawo go tak "doić"? Wiadomo, że wywołało to burzę wśród związkowców. Wielu ekonomistów również uważało, że jest to zachowanie nieodpowiedzialne, bo pozbawia Polską Miedź możliwości inwestowania w rozwój, w zagraniczne złoża itd.

Pojawia się przy okazji następny problem: czy KGHM powinien zostać sprywatyzowany? Stawianie takiego pytania przypomina wkładanie kija w mrowisko. Rządowa propozycja sprzedaży udziałów w lubińskiej spółce została skrytykowana przez wielu samorządowców, a także przez przedstawiceli lokalnych instytucji i organizacji, nie mówiąc już o związkowcach i zwykłych pracownikach. Udowadniano, że nawet sprzedaż przez państwo 10 proc. akcji KGHM-u może doprowadzić do wrogiego przejęcia spółki, a to oznaczałoby katastrofę dla całego regionu. Rząd jednak nie przyjął takiej argumentacji.
Pisząc o rozważanej prywatyzacji Polskiej Miedzi, warto przypomnieć historię wrocławskiego Polifarbu, który jako pierwsze przedsiębiorstwo w Polsce został wrogo przejęty. Nowym właścicielem został brytyjski Kalon. Wystarczyła sprzedaż 14 proc. akcji przez ówczesny BIG Bank brytyjskiej firmie. Potem jej przedstawiciele wezwali do sprzedaży akcji drobnych akcjonariuszy i tak za 50 mln funtów największy polski producent farb i lakierów trafił do zagranicznego inwestora.
Z drugiej jednak strony nie wolno lekceważyć opinii tych ekonomistów, którzy mówią nawet o konieczności sprzedaży 25-30 proc. udziałów w KGHM-ie inwestorowi branżowemu. Udowadniają oni, że za kilkanaście lat KGHM może w ogóle przestać funkcjonować.

Wynika to stąd, przekonują, że wszelkie próby restrukturyzacji i tym samym obniżki kosztów, podejmowane przez kierownictwo, natrafiają na silny opór związków zawodowych. Związkowcy działają w krótkiej perspektywie, chcą się wykazać przed załogą i doprowadzić do tego, aby być wybranymi na następną kadencję. A przecież w sytuacji dużej niepewności na rynkach światowych działania restrukturyzacyjne są wręcz niezbędne.

Wszelkie próby restrukturyzacji i tym samym obniżki kosztów, podejmowane przez kierownictwo, natrafiają na silny opór związków zawodowych.

Tak czy inaczej, najważniejszy gospodarczy problem Zagłębia Miedziowego i Dolnego Śląska, jakim jest przyszłość lubińskiego potentata, ciągle czeka na rozwiązanie.

Samorządowcy z regionu legnickiego próbują też szukać innych, nie tylko "miedziowych" możliwości dalszego rozwoju. Przykładem może być Głogów. To 70-tysięczne miasto żyje z Hut Miedzi Głogów I i II. Aż około dwudziestu procent czynnych zawodowo mieszkańców tego miasta pracuje w Polskiej Miedzi. Ponieważ jednak ich wynagrodzenia są wyższe od średniej krajowej, z powodzeniem mogą rozwijać się również inne działy gospodarki, zwłaszcza drobna przedsiębiorczość: handel, usługi.
Samorządowcy chcą jednak, aby w Głogowie lokowały się też przedsiębiorstwa z innych branż, np. motoryzacyjnej. Dlatego tak duże nadzieje wiąże się z rozwojem podstrefy Legnickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. Powstała ona w 2008 roku, a więc w okresie, gdy na świecie zaczynał się już kryzys gospodarczy. Obszar ten znajduje się niedaleko od drogi krajowej nr 12 (kierunek na Poznań) oraz trzy kilometry od międzynarodowej drogi E65 i niecały kilometr od rzecznego portu przeładunkowego i bocznicy kolejowej.

Głogowscy samorządowcy mają również dla przyszłych inwestorów Miejską Strefę Inwestycyjną. Położona jest ona w granicach miasta, pomiędzy jego zabudowaną częścią a hutami miedzi. Dla inwestorów ma być przeznaczonych aż 80 hektarów. Na tak dużej powierzchni można w najlepszy dla siebie sposób dobrać lokalizację, wielkość działki, jej kształt. W pobliżu jest droga krajowa nr 292, prowadząca do Zielonej Góry i zachodniej granicy państwa. Łatwo też z tego miejsca dostać się do Wrocławia. Można wjechać na obwodnicę i ominąć zabudowaną część Głogowa.
Kilka lat temu podobne problemy z przyciąganiem inwestorów miała również, położona nieco na uboczu, Złotoryja. Jednak po pewnym czasie udało się tam pozyskać inwestorów.
Aby w kopalniach było bardziej bezpiecznie
- Na 24-26 września w Lubinie zaplanowano pierwszy w Polsce Międzynarodowy Kongres Górnictwa Rud Miedzi.
Organizatorzy chcą stworzyć możliwość wymiany doświadczeń, związanych z aktualnymi problemami górnictwa rud miedzi w Polsce i na świecie.
Głównymi tematami będą: problematyka pozyskiwania i udostępniania złóż oraz techniczne, technologiczne, organizacyjne i prawne aspekty eksploatacji, organizacja i bezpieczeństwo pracy w kopalniach. Zaprezentowane zostaną również bieżące działania firm górniczych, podejmowane w czasie kryzysu ekonomicznego. Hasło kongresu "Perspektywy i Wyzwania" określa miejsce i rolę przemysłu wydobywczego w gospodarce światowej w przyszłości.

- Blisko 40 mln złotych z unijnych funduszy otrzymał KGHM na opracowanie technologii mechanicznego urabiania skał w kopalniach Polskiej Miedzi.
Projekt, którego wartość wynosi 153 mln złotych, znalazł się wśród 206 rekomendowanych do dofinansowania przez Polską Agencję Rozwoju Przedsiębiorczości.

Zdalnie sterowane kombajny obniżą koszty produkcji miedzi i zwiększą bezpieczeństwo pracy.

Spółka otrzyma wsparcie z Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka. Obecnie KGHM Polska Miedź stosuje tzw. komorowo-filarowy system eksploatacji, w którym skały urabiane są technikami strzałowymi. Ponieważ znaczną część zasobów KGHM stanowią złoża cienkie, spółka poszukuje metod eksploatacji, które umożliwią korzystniejsze wydobycie tej części złóż. Przewiduje się wykorzystanie zdalnie sterowanych kombajnów. Obniżą one koszty produkcji miedzi i zwiększą bezpieczeństwo pracy. Do końca września powinny zakończyć się negocjacje warunków dostawy z jednym z czołowych producentów maszyn górniczych na świecie.

Jednocześnie, w ramach przetargu ograniczonego, zostanie wyłoniony wykonawca prac badawczych i rozwojowych dotyczących technologii eksploatacji złóż cienkich i średnich. Prace badawczo-rozwojowe powinny zakończyć się pod koniec 2013 roku. Wdrożenie kompleksu urabiającego planowane jest na dwa lata. Pełna nazwa projektu brzmi: "Opracowanie technologii mechanicznego urabiania skał w kopalniach KGHM Polska Miedź S.A. z wykorzystaniem urządzenia firmy Bucyrus".

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska