Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Paweł Skrzywanek: Lubiąż to nie mały dworek

Hanna Wieczorek
Pawel Skrzywanem, prezes Fundacji Lubiąż
Pawel Skrzywanem, prezes Fundacji Lubiąż Krzysztof Czajka
Najważniejsze osoby w państwie powinny się zainteresować i określić, czym powinien być zespół pocysterski. Rozmowa z Pawłem Skrzywankiem, prezesem Fundacji Lubiąż.

Ile Fundacja ma lat?

Dwadzieścia, powstała w 1989 roku.

Na czym się skupia Fundacja?

To jest precyzyjnie opisane w statucie. Po pierwsze, na ratowaniu wielkiego pocysterskiego kompleksu, bo trzeba pamiętać, że w 1989 r. obiektowi groziła katastrofa budowlana. Po drugie, na pracach konserwatorskich. Trzecie zadanie to znalezienie przyszłej funkcji dla obiektu. Temu służy cała działalność promocyjna i edukacyjna wokół idei ratowania klasztoru w Lubiążu, szlaku cysterskiego.

Co jest największym osiągnięciem Fundacji?

Przede wszystkim to, że Lubiąż wciąż stoi, nie zawalił się. Z tego wynika, że podjęliśmy słuszne założenia konserwatorskie i budowlane.

To znaczy?

Skupiliśmy się na ratowaniu budynku - skotwiliśmy go oraz wyburzyliśmy to, co było zbędne i obciążało stropy. A więc wszystko, co było pozostałością funkcji, którą klasztor pełnił przez ostatnie sto kilkadziesiąt lat, czyli szpitala psychiatrycznego, fabryki zbrojeniowej i magazynów. Poza tym wymieniliśmy więźbę dachową i wszystkie obiekty - klasztor, pałac, kościół i obiekty towarzyszące - mają nowe dachy. Warto przypomnieć, że dach nad kompleksem głównym ma 2,5 ha powierzchni, to dwa place Solne we Wrocławiu. Rozpoczęliśmy też prace konserwatorskie w najważniejszych salach.

Najważniejszych, czyli...

Przede wszystkim odrestaurowaliśmy Salę Książęcą, najwspanialszą salę barokową w tej części Europy, pracowali przy jej powstaniu twórcy Auli Leopoldyńskiej na wrocławskim uniwersytecie. Odrestaurowaliśmy refektarz zimowy, a w bibliotece prace zaawansowane są w około 60 proc. Trwają także roboty w kościele pod wezwaniem Najświętszej Marii Panny, tam wymienialiśmy posadzkę, trwają prace konserwatorskie w kaplicach, gdzie odnawiamy malarstwo Michała Willmanna, w oknach zainstalowaliśmy szyby witrażowe, uporządkowaliśmy krypty.

A oprócz fizycznego ratowania budynku?

Mozolne - choć dzisiaj już można powiedzieć, że skuteczne - przywracanie pamięci o Lubiążu. Nad tym obiektem wisi jakieś fatum, przecież Lubiąż powstał w swoim wielkim założeniu barokowym na przełomie XVII i XVIII wieku i właściwie nigdy nie pełnił swojej reprezentacyjnej funkcji. Kilka lat po wybudowaniu Lubiąża katolicka Austria straciła Śląsk na rzecz protestanckich Prus. I ani na klasztory, ani na prowadzone przez zakony takie założenia ekonomiczne - przecież obejmowało ono kilkanaście wsi, miasta, kopalnie złota, stawy milickie, tartaki, gorzelnie itp., itp. - w Prusach nie było miejsca.
Fundacja stara się przywrócić pamięć o Lubiążu. Był to obiekt zapomniany?

Mamy w Polsce kłopot z określeniem tego, co jest dziedzictwem. Zwykle do tego hasła dodajemy na jednym wydechu: "narodowe". Lubiąż, jako założenie barokowe, polskim dziedzictwem narodowym nie jest, choć niewiele osób wie, że poza królewskim Wawelem jest największą nekropolią Piastów. Barokowy klasztor był apoteozą władzy Habsburgów i potęgi Kościoła katolickiego. Może potęgę Kościoła udałoby się wpisać do naszego dziedzictwa narodowego, ale nie apoteozę Habsburgów, tym bardziej że była to dynastia biorąca udział w rozbiorach Polski. I Lubiąż przez wiele lat był obiektem zapomnianym. Dzisiaj mamy świadomość, że żaden podręcznik o Śląsku, żadne poważne opracowanie dotyczące historii architektury na ziemiach polskich Lubiąża nie ominie. Poczytujemy sobie to za sukces, który udało się osiągnąć również dzięki mediom, także pani gazecie, na której łamach często gościmy.

Lubiąż się nie zawali, a jaką funkcję powinien w przyszłości pełnić?

Dotykamy tu kolejnego problemu. Dwadzieścia lat temu bezpański obiekt stał się własnością Fundacji. Ale jego wielkość i ranga predestynuje go do tego, żeby tym podmiotem, który się ostatecznie Lubiążem zajmuje, było państwo. My się dopominamy, nie uchylając się przed odpowiedzialnością, o to, żeby najważniejsze osoby w państwie zainteresowały się i określiły, czym Lubiąż powinien być. Uważam, że określenie funkcji dla Lubiąża wykracza poza decyzje Fundacji. Nie mówimy o małym dworku w parku, tylko o obiekcie, który przez znawców porównywany jest do Eskurialu czy Wersalu. Obiekty, które w Polsce mogą dorównywać rangą Lubiążowi, to Zamek Królewski na Wawelu czy zamek krzyżacki w Malborku.

Dlaczego więc Lubiążem nie interesują się premier i prezydent?

Ponieważ Fundacja jest za słaba, żeby zainteresować tym obiektem premiera czy prezydenta.

A jaką funkcję powinien pełnić Lubiąż?

Według naszej propozycji, powinien pełnić trzy funkcje: reprezentacyjną (umownie nazwaliśmy to rezydencją najwyższych władz RP), muzealną (opartą głównie o kompleks sakralny) oraz komercyjną, czyli hotelowo-kongresową.

Remonty są kosztowne...

W ciągu tych 20 lat Fundacja zdobyła prawie 20 milionów złotych, z czego blisko połowa pochodzi od donatorów niepublicznych, a blisko 3 miliony to pieniądze zarobione przez fundację, głównie ze sprzedaży biletów. To pokazuje, jak wiele osób nas odwiedza. Odbudowa kompleksu i nadanie mu nowej funkcji to w przybliżeniu koszt ok. 300 mln złotych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska