Nieznany sprawca w biały dzień wtargnął do stajni i brutalnie pobił ostrym narzędziem dwa konie. Do tragedii, o której krótko pisaliśmy wczoraj, doszło w Wałbrzychu. Klacze są ciężarne i tylko dzięki szybkiej interwencji weterynarza nie poroniły.
- W ich oczach widać było przerażenie i całe się trzęsły. Bajka miała wyraźne, napuchnięte ślady uderzeń na brzuchu. A rany Basi wyglądały po prostu strasznie - mówi właścicielka koni Roksana Chrabustowicz.
Nieznany sprawca w biały dzień wtargnął do stajni i brutalnie pobił ostrym narzędziem dwa konie.
Skóra zwierzęcia była w wielu miejscach "rozpruta" na długości kilkudziesięciu centymetrów.
Zwierzęta prawdopodobnie za bardzo się nie broniły. Ufały ludziom i były bardzo łagodne.
- Pierwszy raz widziałem tak strasznie poranionego konia. Nikt normalny tego nie mógł zrobić. Aż trudno opisać słowami, kim musiał być sprawca, żeby tak potraktować zwierzęta - przyznaje Jakub Małecki, lekarz weterynarii. Jak mówi, nawet głębokie rany się zagoją, ale w psychice na zawsze zostanie ślad.
Właścicielka koni obawia się, że zwierzęta już nigdy nie będą chciały dopuścić do siebie obcych. Z tego powodu najbardziej ucierpią dzieci z okolicy. Basia i Bajka są przez nie wprost uwielbiane. Chrabustowicz nie umiała im odmówić, kiedy chciały odwiedzać zwierzęta. - To bardzo łagodne konie. Przyzwyczajone do dzieci.
Teraz drżą, kiedy ktoś się do nich zbliża - mówi. Policja szuka człowieka, który zaatakował klacze. O pomoc prosi świadków. Za znęcanie się nad zwierzętami grozi do dwóch lat więzienia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?