Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Doceńmy artystę

Krzysztof Kucharski
Krzysztof Kucharski
Krzysztof Kucharski Marek Grotowski
Nie wiem, czy wszystkie pięknoduchy, wymachujące transparentem: "Muzyka łagodzi obyczaje", zauważyły nasz kolejny ważny krok w stronę szczytów światowej muzyki.

Wybitny artysta i raper w minioną sobotę zachęcał zebranych pod estradą wrażliwych miłośników rytmicznych dźwięków, by pobili frajera, który pokazywał artyście środkowy palec, co jest gestem nieeleganckim i obraźliwym. Inteligentnym ludziom nie trzeba było dwa razy powtarzać i zbiorowo sflekowali ordynusa. Rzecz się działa na zielonogórskim święcie wina. W winie prawda, mówi łacińskie przysłowie, dlatego policja długo się zastanawiała, czy raper podżegał, czy tylko tak żartował, a oszołomieni muzycznymi dziełami nie poznali się na żarcie.

Pewnie nikt już nie pamięta, jak dwa lata temu karierę robił inny polski raper. Monologował w rytm muzyki, jak zabije miłościwie nam panującego pana prezydenta, którego nie lubią nie tylko inteligenci. Oburzona słownie była jedna tylko posłanka pisanka, która chciała być szwagierką głowy państwa. To jest zrozumiałe. Profesor z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka był zdania, że raper nie popełnił przestępstwa; także karnista z Uniwersytetu Warszawskiego uważał, że skandowany tekst mieści się w granicach wolności artystycznej. O tę wolność i te wartości nam chodzi.

Wrażliwy artysta występujący w Zielonej Górze jest prawdziwym raperem. Jestem o tym głęboko przekonany, bo już sześć lat temu trafił przed oblicze sądu za pobicie kolegi muzyka przy użyciu butelki i następnie krzesła. Wysoki Sąd nie był jednak przekonany co do tego, czy ten raper ma talent, czy tylko udaje twardziela. Dlatego go uniewinnił.

Przecież każde dziecko wie, że prawdziwy raper powinien mieć na koncie kilka wyroków. To świadczy o jego artystycznej klasie. Po zielonogórskim wydarzeniu muzycznym szybko zrobiono sondę. Wyszło, że gdyby sąd docenił wreszcie niewątpliwy talent artysty, to nareszcie będzie chodził po więziennym spacerowniku w glorii męczennika. Aż 74 procent ankietowanych było zdania, że ów wyczyn nagrodzony odsiadką doda sławy młodemu, kulturalnemu człowiekowi, który, jak oceniam - zna z pięćdziesiąt, a może nawet sto słów po polsku. Nie licząc przekleństw, których zna znacznie więcej.

Wystarczy ostry nóż i może być taka jatka, że trafi do gazet

By nasz rap był naprawdę ceniony na świecie, potrzeba nam bardziej spektakularnych zdarzeń artystycznych. Przywołam tylko jedno z ojczyzny rapu, USA: wojnę raperów Wallance'a i Tupaca. Nie skończyło się tylko na tym, że ci młodzi mężczyźni lżyli się i bili. Wallace, chcąc udowodnić swoją artystyczną klasę, nie tylko zapłacił za zabicie Tupaca, ale też żądał, by to zrobić z jego pistoletu Glock kaliber 10 milimetrów.

Nie ma co owijać w bawełnę: daleko nam jeszcze do liderów amerykańskiego rapu, przy których nasi raperzy wyglądają jak maminsynki. Ja jednak gorąco wierzę, że nasi raperzy też wzniosą się na wyżyny. Przecież nie muszą od razu robić tego za pomocą pistoletu Glock, który jest drogi. Wystarczy ostry nóż kuchenny i może być taka jatka, że trafi na pierwsze strony gazet. I potem nie będzie jakiś murzyński raper pluł w zaćpane pyski raperom znad Wisły.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska