Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zagłębie Lubin pokonało Polonię Warszawa 1:0 (0:0)

Michał Sałkowski
Franz Smuda rzeczywiście czyni cuda. Patrz: trzy punkty w niedzielę. Zamienił żenująco słabe Zagłębie w przeciętne, acz skuteczne
Franz Smuda rzeczywiście czyni cuda. Patrz: trzy punkty w niedzielę. Zamienił żenująco słabe Zagłębie w przeciętne, acz skuteczne Piotr Krzyżanowski
Zmiana trenera, czyli metamorfoza jak się patrzy!

Nadeszła chwila, której kibice Zagłębia Lubin łaknęli jak kania dżdżu. Sześć długich kolejek w lidze - ściskanie kciuków, zdzieranie gardeł i w końcu... zwycięstwo! W trosce o zdrowie dobre samopoczucie Czytelników nie przypominamy pucharowej kompromitacji miedziowych w Kobylinie w meczu z Piastem, bo niechlubny rekord byłby jeszcze "lepszy".

Do Lubina przybył Franciszek Smuda i wziął piłkarzy twardą ręką za uzdę. Jak sam twierdził, pogładził też trochę po głowie, bo mieszanie z błotem w sytuacji, gdy ugrzęzło się w nim po samą szyję, to nieszczególny czynnik mobilizacyjny.

Samo spotkanie było nudne, prowadzone w monotonnym tempie, sytuacje zakończone strzałem w światło bramki można było policzyć na palcach jednej ręki. Dość powiedzieć, że pierwszy celny strzał Zagłębie oddało w 66 minucie. Uderzenie Łukasza Hanzela padło łupem Radosława Majdana.

Polonia próbowała kąsać wcześniej, choć tak naprawdę zapach bramki uniósł się nad stadionem przy ul. Konwiktorskiej bodaj dwa razy. W 31 minucie piłkę w pole karne z rzutu wolnego wrzucił Radek Mynar, a stojący pięć metrów przed bramką Jacek Kosmalski czubkiem buta trącił futbolówkę.

Ptak intuicyjnie wybronił. W doliczonym czasie gry Brazylijczyk Marcelo Sarvas ściął do środka pola karnego i uderzył kąśliwie w lewy róg bramki Aleksandra Ptaka. Ten rozwinął skrzydła i wybił futbolówkę na róg. Klasowa interwencja.

Czy to osoba nowego trenera, czy spekulacje jakoby Zagłębie miał zasilić chorwacki bramkarz Ivan Turina - nieważne. Najistotniejsze, że poziom koncentracji Ptaka w końcu wzleciał nad poziomy.
- Podczas dwóch czy trzech treningów dotknę ich, to będę wiedział, co robić dalej. Niektórzy piłkarze, których już dotykałem, dużo lepiej potrafią grać w piłkę - mówił na początku pracy Franz. Miał rację.

Bramkową akcję meczu przeprowadził Piotr Świerczewski. Dograł na lewą stronę pola karnego do świeżo kupionego Senegalczyka Mouhamadou Traore, który przedarł się fantastycznie przez obronę i wyłożył piłkę jak na tacy wbiegającemu pod bramkę Dariuszowi Jackiewiczowi. Ten upadał, ale zdążył jeszcze szczęśliwie skierować futbolówkę do siatki.
- Nie będę tu opowiadał dyrdymałów, że zagraliśmy znakomity mecz. Najważniejsze są jednak trzy punkty, bo poprzednich pięć kolejek w naszym wykonaniu było tragicznych. Teraz chcemy rozpocząć marsz w górę tabeli. Czy to charyzma trenera Smudy to sprawiła? Najlepszą odpowiedzią niech będzie wynik spotkania w Warszawie - ocenił strzelec zwycięskiej bramki Dariusz Jackiewicz, dla którego była to 27 bramka w historii jego występów w ekstraklasie.

Zagłębie zagrało w zmienionym ustawieniu 4-3-2-1. Po roszadzie Pawłowskiego na Hanzela i Plizgi na Jackiewicza na placu boju w Zagłębiu było aż pięciu nominalnych środkowych pomocników! Efekt osiągnięty, więc nie ma co się zapuszczać w taktyczne zarośla. Można się jednak pokusić o stwierdzenie, że nowy styl i ustawienie nie do końca odpowiadało skrzydłowym, Pawłowskiemu i Plizdze, skazanym na grę za plecami wysuniętego Traore. Z tym drobnym szczegółem, że walczyć mieli bliżej środka, a nie będąc przyklejeni do linii bocznej, jak to mają w zwyczaju.

Zmiana wyszła też bokiem dotychczasowemu pierwszemu snajperowi, Ilianowi Mican-skiemu, którego Smuda swego czasu lekką ręką sprzedał z Lecha do Zagłębia.
- Rozmawiałem z Ilianem, przypomniałem mu, co znaczy praca u mnie. Myślę, że zrozumiał. A w Lechu ani go nie ukarałem, ani nie wyrzuciłem. Ja tylko wymagam od piłkarza, by dobrze grał w piłkę. Nikomu tego nie bronię. A jak komuś się nie chce grać w piłkę, to do kopalni do roboty - powtarza jak mantrę Smuda. No i Mican wylądował na ławce. Przed nim hektolitry wylanego na treningach potu albo odstawka na boczny tor.

Ciekawostka. Niedzielny mecz sędziował Hubert Siejewicz - rozjemca dla Zagłębia szczęśliwy. Jak w stolicy posędziuje białostocczanin, to i Zagłębie o mistrzostwo Polski pokusić się może (patrz sezon 2006/07 i decydujący o tytule mecz). Bez podtekstów. Wczoraj piłkarze Zagłębia w końcu sami pomogli szczęściu. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki Smudy...

Polonia Warszawa - Zagłębie Lubin 0:1
Bramka: Dariusz Jackiewicz 77. Sędziował: Hubert Siejewicz (Białystok).
Polonia: Majdan - Sokołowski, Mynar, Dziewicki, Telichowski - Mierzejewski, Kozioł (10 Trałka), Sarvas, Lato - Ivanovski (75 Chałbiński), Kosmalski (63 Mąka).
Zagłębie: Ptak - Kapias, Stasiak (87 Jasiński), Łabędzki, Costa - Pawłowski (61 Hanzel), M. Bartczak, Ekwueme, Świerczewski, Plizga (76 D. Jackiewicz) - Traore.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska