18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rodzicu, szkoły nie chcą owoców. Nawet za darmo

Magdalena Kozioł
Maluchy z podstawówki nr 28 przy ul. Greckiej cieszą się, że w szkole dostaną jabłka
Maluchy z podstawówki nr 28 przy ul. Greckiej cieszą się, że w szkole dostaną jabłka Fot. Janusz Wójtowicz
Tylko co 5. szkole we Wrocławiu zależy na zdrowiu dzieci. Dyrektorzy żałują czasu, by zamówić dla nich owoce i warzywa.

Chcesz, by Twoje dziecko zamiast coli piło sok pomarańczowy i jadło jabłko na przerwie? Przypilnuj dyrektora szkoły. W najbliższy piątek minie termin zgłoszenia podstawówek do programu "Owoce w szkole". Dotyczy to uczniów klas I-III. Mogą oni za pieniądze z Unii dostawać na przerwach za darmo jabłka, marchewki i soki.

Wygląda na to, że większość dzieci we Wrocławiu i na Dolnym Śląsku będzie mogła o tym tylko pomarzyć. Bo do Agencji Rynku Rolnego, która program pilotuje, wpłynęło do środy jedynie 20 zgłoszeń z Wrocławia (na 100 podstawówek) i 231 na ponad 840 z całego regionu.

- Ja na szczęście mogę być spokojna, że moja Magda w szkole będzie chrupała marchewkę, a nie czipsy - cieszy się Izabella Drabisz, mama uczennicy SP nr 99 przy ul. Głubczyckiej we Wrocławiu. Okazuje się, że większość dyrektorów nie zapisała się do programu, bo boi dodatkowej pracy. Choć od tygodni wiadomo, że soki będą w kartonach, a owoce świeże, umyte i zafoliowane - szefowie szkół pytają, czy sami będą skrobać tony gruszek i papryki.
Owoców nie chcą, twierdząc, że potrzebne są do tego chłodnie. A nie są. - Boją się nowego - oceniają anoninowo ich koledzy dyrektorzy.

Zamówienie zdrowych smakołyków przez dyrektorów nie wymaga wielkiego zachodu. Wystarczy wypełnić wniosek na stronie internetowej Agencji Rynku Rolnego, która zajmuje się tą akcją.
- Napisanie go i wysłanie trwa pięć minut - tłumaczy Krzysztof Iwanków, wicedyrektor ARR we Wrocławiu.

Dlaczego więc szefowie podstawówek nie znaleźli czasu, by postarać się zdrową żywność dla dzieci? Wielu tłumaczy, że nie jest to obowiązkowe i do najbliższego piątku ma jeszcze sporo czasu, inni - że o tej owocowej akcji dowiedziało się zbyt późno, bo dopiero w tym tygodniu. Elżbieta Pytka, dyrektor SP nr 28 przy ul. Greckiej sama poinformowała kilka koleżanek.

Zamówienie zdrowych smakołyków nie wymaga wielkiego zachodu.

- Miałam wątpliwości. Nie wiedziałam, czy przywiozą mi do szkoły tonę jabłek i marchwi i będę musiała je myć, skrobać i gdzieś przechowywać w chłodni - tłumaczy Pytka. - Ale sprawdziłam, że wszystko będzie przygotowane. Dzieci dostaną soki w kartonach, owoce zapakowane w tackach.
Piotr Staniów, dyrektor SP nr 51 przy ul. Krępickiej uważa, że jego koledzy są po prostu ostrożni w podejmowaniu decyzji. Boją się, że program nie zadziała. Dlaczego?

Wśród dyrektorów mówi się, że nawet jak się zgłoszą, to owoców dla wszystkich nie wystarczy. I że nie ma firm, które chciałaby zdrową żywność rozprowadzać. Ale do Agencji Rynku Rolnego już zgłosiło się ich 9 z całego regionu. Wśród nich jest wrocławska "Żywność Polska", spółka-córka Dolnośląskiego Centrum Hurtu Rolno-Spożywczego. Bartosz Horodyński, wiceprezes centrum uważa, że program może paść właśnie ze względu na nikłe zainteresowanie szkół.
- Najlepiej, żeby te placówki znajdowały się blisko siedziby firmy w jednym mieście. Gdybyśmy mieli wozić owoce np. do Kłodzka, to będzie mijać się to z celem - uważa Horodyński.
Z SP nr 12 przy ul. Janiszewskiego wniosek jeszcze nie poszedł. Dyrektor Beata Rokut- Społowicz czekała długo na reakcję rodziców, którzy mieli zdecydować, czy wejść w owocową akcję czy nie. Sprzeciwów żadnych nie było.

Po co dzieciom zdrowa żywność w szkole? Dietetyk Martyna Depowska nie ma wątpliwości, że soki i owoce w szkołach powinny się znaleźć.
- Dostarczają witamin i minerałów. Wbrew pozorom dzieci je lubią, bo są słodkie, smaczne i pachnące - wylicza Depowska. Jej zdaniem ta przekąski idealnie zastąpią czipsy, paluszki i colę, którą dzieci uwielbiają.

Sprawdziliśmy, że wypełnienie wniosku zajmuje rzeczywiście 5 minut. Wystarczy wejść na stronę www.arr.gov.pl, kliknąć na link "Owoce w szkole", potem "Warunki uczestnictwa" i "Zgłoszenie uczestnictwa". Formularz wystarczy wydrukować, wypełnić i wysłać do ARR.

Dietetyk Martyna Depowska nie ma wątpliwości, że soki i owoce w szkołach powinny się znaleźć.

Jedz jabłka
Mają dużo witamin, soli mineralnych i błonnika. Największe znaczenie ma witamina C. Wzmacnia system odpornościowy. Jabłko zawiera dużo potasu i żelaza. Ten reguluje gospodarkę wodną w organizmie. Żelazo zapobiega anemii. Kto je jabłka, nie ma problemów z trawieniem.

Tylko te szkoły zgłosiły się do programu we Wrocławiu:

SP nr 2, ul. Komuny Paryskiej,
SP nr 12, ul. Janiszewskiego,
SP nr 19, ul. Koszykarska Zespół Szkół nr 20, ul. Kłodnicka,
SP nr 22, ul. Stabłowicka, SP nr 24 ul. Częstochowska,
SP nr 28, ul. Grecka,
SP nr 30, ul. Zaporoska,
SP nr 34, Gałczyńskiego,
SP nr 37, ul. Sarbinowska
SP nr 42, ul. Wałbrzyska,
SP nr 43, ul. Grochowa,
SP nr 51, ul. Krępicka,
SP nr 65, ul. Kłodnicka,
SP nr 71, ul. Podwale,
SP nr 84, ul. Górnickiego,
SP nr 97, ul. Prosta,
SP nr 98, ul. Sycowska,
SP nr 99, ul. Głubczycka,
Polsko-Niemiecka SP, ul. Wejherowska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Rodzicu, szkoły nie chcą owoców. Nawet za darmo - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska