Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Józef Tracz posiłuje się z maratonem

Wojciech Koerber
Do 27. Hasco-Lek Maratonu Wrocław Józef Tracz szykuje się od zimy. Stracił kilka kilogramów, zyskał lepsze samopoczucie
Do 27. Hasco-Lek Maratonu Wrocław Józef Tracz szykuje się od zimy. Stracił kilka kilogramów, zyskał lepsze samopoczucie Fot. Marcin Osman
Józef Tracz, legendarny zapaśnik Śląska, zmienił kategorię wagową, bo znalazł kolejne wyzwanie

1 września obchodziliśmy nie- jedyną okrągłą rocznicę. 45 lat kończył tego dnia Józef Tracz, który już kilka miesięcy temu znalazł sobie w życiu nowy cel: zapragnął wziąć udział w 27. Hasco-Lek Maratonie Wrocław.

Czemu o tym piszemy? Z dwóch co najmniej powodów. Po pierwsze, Tracz to sportowiec legendarny, który medale olimpijskie zdobywał na trzech kolejnych igrzyskach - brąz w Seulu (1988), srebro w Barcelonie (1992) i brąz w Atlancie (1996). Niewielu mamy takich w kraju. Trzech, dokładnie rzecz biorąc. To florecista Witold Woyda - srebro w Tokio (1964), brąz w Meksyku (1968) i dwa złota w Monachium (1972) oraz chodziarz Robert Korzeniowski - champion z Atlanty, Sydney (2000, podwójny) i Aten (2004). Mamy też w historii dwójkę, która nie schodziła z podium przez cztery następujące po sobie turnieje olimpijskie. Mowa o szabliście Jerzym Pawłowskim (1956-68) i lekkoatletce Irenie Szewińskiej (1964-76).

O niedzielnym wyzwaniu Tracza donosimy też z innego powodu. By dodać mu sił i motywacji, by miał świadomość, że zatrzymać może się dopiero po przebiegnięciu 42 km i 195 m. - No, zgadza się. Jak ludzie będą wiedzieć, że biegnę, to ambicja nie pozwoli mi poddać się przed metą - zapewnia trener Śląska Wrocław. A my za to słowo trzymamy.

Zapaśnicy to jedni z najlepiej wybieganych sportowców, no a nasz olimpijczyk zawsze wybiegał przed szereg.

O wypełnienie deklaracji jesteśmy dziwnie spokojni. Zapaśnicy to przecież jedni z najlepiej wybieganych sportowców, no a nasz olimpijczyk zawsze wybiegał przed szereg. - Radziłem sobie, wygrywałem na zgrupowaniach reprezentacji, więc wydolność mam niezłą - nie ukrywa. Minionej zimy znalazł sposób, jak ją teraz spożytkować. - Romuald Krupanek namówił mnie, bym przyszedł na Ścieżkę Biegową Nike, bym wziął ze sobą medale, pokazał ludziom i namówił do aktywnego spędzania czasu. A że mnie dwa razy powtarzać nie trzeba, to zacząłem się szykować do maratonu. Myślę, że jestem dobrze przygotowany, w czym pomogli mi ludzie z Nike Plus - dodaje.

W ramach tych przygotowań trasę liczącą 30 km pokonał ostatnio Tracz pięciokrotnie. Da sobie radę, choć - jak mawiają fachowcy - maraton zaczyna się po 35. kilometrze. Tzn. kryzysy atakują wtedy paskudnie, a do mózgu przedostają się głupie myśli.
Akcja maraton okazała się też świetną dietą wyszczuplającą. Największe triumfy, także trzy wicemistrzostwa świata (1987, 1993-94), odnosił wrocławianin w kat. 74 kg. Po zakończeniu kariery zrobił się jednak nieco bardziej papuśny, w naturalny sposób zmieniając kategorię wagową i dochodząc do 93. - Dziś niektórzy mnie nie poznają, bo zszedłem do 84 kg. Spaliłem trochę tkanki tłuszczowej i lepiej się czuję. Tylko żona każe mi na siłownię iść, żebym mięśni nabrał. Pójdę, pójdę. Po maratonie - obiecuje małżonek. A do niedzieli może go jeszcze trochę ubyć. - Jest ten dreszczyk emocji, taki delikatny stresik - nie ukrywa 45-latek.

Inną twarzą wrocławskiego maratonu jest twardy wioślarz Paweł Rańda, którego spotkaliśmy przy okazji niedzielnego meczu żużlowców Atlasa z Lotosem. - Oj, ciężką miałem nogę na ostatnim treningu. Od poniedziałku do piątku biegam jeszcze codziennie, w sobotę zrobię tylko jakiś rozruch - mówił nam wicemistrz olimpijski z Pekinu. Na obu czekamy przy bramce z napisem "Meta". Przebieg przygotowań do 27. HascoLek Maratonu Wrocław daje pewność, że będzie godnie i profesjonalnie. Nad całością czuwają fachowcy z Młodzieżowego Centrum Sportu, z Waldemarem Biskupem i Jerzym Kosą oraz Magdaleną Krause-Pietkewicz na czele.

Akcja maraton okazała się też świetną dietą wyszczuplającą.

Nigdy za późno
Wytrzymałość, jak powszechnie wiadomo, zdobywa się z wiekiem, zatem na bieganie maratonów nigdy nie jest za późno.
Polak Jerzy Kuszakiewicz (ur. 1914) wznowił jogging w wieku 59 lat. Na przekór lekarzowi, który chciał go przywiązać do fotela. W wieku 64 lat ukończył maraton w czasie 3 godzin i 50 minut. Osiem lat później zszedł na 3 godziny i 38 minut. Najnowsza historia zna jednak przykłady męczennictwa - perypetie 4-latka z Indii, który biegał maratony, a dziennie pokonywał 32 km, bo tak chciał jego ojczym. Sprawa była głośna, ojczymowi chciano odebrać prawa do wielce utalentowanego dzieciaka. Ten wstawiał się jednak za opiekunem, twierdząc, że nie jest do niczego zmuszany.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska