Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Strajkiem w KGHM zajęła się prokuratura okręgowa

Urszula Romaniuk
Piotr Krzyżanowski
Prokuratura Okręgowa w Legnicy wszczęła śledztwo w sprawie strajku w kombinacie z 11 sierpnia.

Prokuratura Okręgowa w Legnicy prowadzi śledztwo w sprawie strajku, przeprowadzonego 11 sierpnia w kopalniach miedzi. Sprawdzi, czy protest był zgodny z przepisami ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych. Zbada także, czy członkowie rady nadzorczej KGHM popełnili przestępstwo, działając na szkodę spółki.

Zawiadomienie w tej sprawie zarząd KGHM złożył kilka dni po proteście do Prokuratury Rejonowej w Lubinie, twierdząc, że strajk w zakładach był nielegalny.
- Ze względu na wagę sprawy, została ona przekazana do Prokuratury Okręgowej - mówi Liliana Łukasiewicz, rzecznik tej prokuratury.

11 sierpnia, w dniu posiedzenia Rady Ministrów, związkowcy zorganizowali dwugodzinny strajk ostrzegawczy. Wtedy właśnie zapadła decyzja o dalszej prywatyzacji KGHM. Rząd zdecydował o sprzedaży w przyszłym roku 10 z prawie 42 proc. swoich akcji. Ale, jak deklaruje, Skarb Państwa nadal chce zachować nadzór właścicielski nad spółką.

Przewodniczący trzech organizacji związkowych w zakładach są jednocześnie członkami rady nadzorczej z wyboru załogi. Zdaniem Józefa Czyczerskiego, szefa górniczej Solidarności, strajk był legalny. Podobnie twierdzi Ryszard Kurek, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Przemysłu Miedziowego w ZG Lubin.

- Jako związkowcy, nie przekroczyliśmy uprawnień, bo nawet eksperci prawa pracy twierdzą, że możemy protestować, gdy ważą się losy załogi co do warunków pracy i płacy - wyjaśnia Ryszard Kurek. - A jako członek rady nadzorczej działałem i nadal działam dla dobra spółki, nie na jej szkodę. Nie chciałbym, żeby zagłębie miedziowe podzieliło los zagłębia wałbrzyskiego. Walczyliśmy o miejsca pracy dla całej załogi - podkreśla.

Mamy prawo protestować, gdy ważą się losy załogi - mówią związkowcy.

Trzeci przedstawiciel załogi w radzie nadzorczej, Leszek Hajdacki, szef ZZPPM w ZG Rudna, był w czasie strajku na urlopie, ale w pełni popiera swoich kolegów. - Czuję się odpowiedzialny za to, co dzieje się w naszej spółce - mówi Leszek Hajdacki. - Uważam, że pracownicy mają prawo upomnieć się o swoje. Bronimy miejsc pracy i nadal będziemy to robić.

Związkowcy przypominają, że zanim ogłosili strajk, wysłali pisma do premiera Donalda Tuska, ministra skarbu państwa Aleksandra Grada oraz zarządu Polskiej Miedzi. Pytali w nich o plany dalszej prywatyzacji spółki, a także ich konsekwencje dla firmy i załogi. Ale nie doczekali się odpowiedzi. Dlatego, jak wyjaśniają, zorganizowali wysłuchanie publiczne, by poinformować załogę o tym, co powinna usłyszeć od rządzących. Ale zarząd KGHM uznał, że strajk był nielegalny.

Zawiadomił prokuraturę i zdecydował, że uczestnicy protestu nie dostaną wynagrodzenia za czas, w którym nie pracowali. Związkowcy protestują przeciwko karaniu ludzi w ten sposób. O tym też szefowie ZZPPM będą rozmawiać w czwartek, 10 września, z władzami Polskiej Miedzi. Państwowa Inspekcja Pracy wyjaśnia zaś, czy związkowcy są w sporze zbiorowym z zarządem KGHM.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska