Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sprzedaż podręczników jest kłopotem dla wszystkich

Małgorzata Matuszewska
Stefan Pełka
Stefan Pełka Janusz Wójtowicz
To niemożliwe, by jedna księgarnia miała wszystkie podręczniki dostępne na rynku

Rozmowa ze Stefanem Pełką z wrocławskiej księgarni Kwant.

Księgarnia Kwant prowadzona przez Pana specjalizuje się w książkach naukowych i technicznych. Sprzedajecie też podręczniki dla uczniów szkół podstawowych, gimnazjów i liceów?

Oczywiście, sprzedajemy podręczniki, staramy się mieć jak najpełniejszą ofertę.

Podręczniki to kłopot dla księgarza?

Niestety, ich sprzedaż jest bardzo kłopotliwa i nie tylko kłopotliwa, ale także kosztowna. Płacimy hurtowniom za książki, nie dostajemy ich do dystrybucji komisowej. Terminy zapłaty za nie są bardzo krótkie. Jeśli zamawiam książki w sierpniu, wyznaczany jest mi termin rozliczenia na 10 września, co jest dużym utrudnieniem, bo 10 września to przecież sam środek sprzedaży. W tym roku współpracuję z dobrą hurtownią, która daje czterodniowe terminy zapłaty. Dla mnie to niezła współpraca, bo dostaję czterodniowy kredyt.

Za dawnych czasów uczeń przed wakacjami dowiadywał się, jaką książkę ma kupić. Bywało, że po wakacjach nauczyciel mówił o innym podręczniku i trzeba było oddać kupioną książkę do księgarni. To się zdarza także dziś?

Tak. Na ogół nie jest to dla nas problem, z ważnych powodów przyjmujemy kupione już książki. Tylko tłumaczenie, że "dziecko się pomyliło", jest nieporozumieniem, bo to rodzice powinni wiedzieć, jakie książki mają kupić.
Kiedyś Pana księgarnia była w samym centrum, bo przy Świdnickiej. Poza centrum podręczniki sprzedają się gorzej?

Ich sprzedaż nie jest ściśle uzależniona od miejsca. Na pewno ruchliwy deptak, przy którym jest księgarnia, byłby lepszy. Ale poza centrum też mieszkają dzieci i ich rodzice potrzebujący podręczników, i nie tylko podręczników, także innych książek. Sprzedajemy je mieszkańcom z okolic naszej księgarni.

Ma Pan pełną ofertę?

To nie jest możliwe, żeby jedna księgarnia miała w sprzedaży wszystkie podręczniki dostępne w hurtowniach. Do jednej klasy potrzeba czasem dziesięciu, a nawet piętnastu książek. Nie jestem w stanie sprowadzić ich wszystkich, więc dobór jest loterią. Oczywiście, staram się dowiedzieć, czego będą potrzebować kupujący, ale jeśli w klasie "a" obowiązuje jeden podręcznik, w klasie "b" drugi, a w klasie "c" trzeci, a w dodatku okazuje się to we wrześniu, ich sprowadzenie jest niemożliwe. Rozwiązać sytuację może tylko Ministerstwo Edukacji Narodowej.

To kłopot nie tylko dla księgarza, ale też dla rodziców?

Oczywiście. Na tym cierpią ludzie. Jeśli rok po roku zmieniane są podręczniki, to jest to bardzo poważne obciążenie dla domowego budżetu, bo książki dla uczniów są po prostu drogie, a starszy brat nie zawsze może zostawić rodzeństwu swoje książki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska