Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śląsk Wrocław: Kto powiedział "nie"

Mariusz Wiśniewski
Tomasz Bolt
Dokładnie tydzień temu letnie okienko transferowe zostało zamknięte. Z oceną, na ile poczynione przez Śląsk wzmocnienia okażą się prawdziwymi wzmocnieniami, trzeba jeszcze poczekać.

Przypomnijmy, że latem na Oporowską trafił bramkarz (Ivo Vazgeč), pomocnik (Łukasz Madej) i niejako ponadplanowo obrońca (Amir Spahić). Ponadplanowo, bowiem pierwotnie trener Ryszard Tarasiewicz nie miał w planach wzmacniać defensywy kolejnym zawodnikiem. Szkoleniowiec wrocławskiego zespołu chciał za to latem pozyskać napastnika. W kontekście ciągłych kontuzji Vuka Sotirovicia, zmiennej formy Kamila Bilińskiego, w kadrze Śląska pozostawał jeden nominalny napastnik - Tomasz Szewczuk.

Na testach na Oporowskiej latem pojawiło się kilku kandydatów, ale we Wrocławiu nie został nikt. Na kilka godzin przed zamknięciem okienka transferowego wydawało się jednak, że problem będzie rozwiązany, bo bliski przejścia do Śląska był Andrzej Rybski z Lechii Gdańsk. Sytuacja była na tyle zaawansowana, że później piłkarz przyznawał, że kiedy kładł się spać, był pewien przenosin do Wrocławia. Ale przed godziną zero sytuacja diametralnie się zmieniła.

Rozmowy z działaczami Lechii prowadził trener Tarasiewicz. Ostatecznie Śląsk miał za Rybskiego wyłożyć około 200 tys. złotych. Wszystko było dopięte. Ale wtedy do działania przystąpili włodarze klubu z Oporowskiej, którzy nieoczekiwanie nie wyrazili zgody na ten transfer. Nieoczekiwanie, bowiem jeszcze kilka dni wcześniej mecenas Józef Birka twierdził, że trener Tarasiewicz ma tylko wskazać odpowiedniego gracza, oczywiście na miarę możliwości finansowych Śląska, a pieniądze się na pewno znajdą. Nie wydaje się, aby kwota 200 tys. złotych była ponad możliwości wrocławskiego klubu. Co więc stanęło na przeszkodzie?

Nie wydaje się, aby kwota 200 tys. złotych była ponad możliwości wrocławskiego klubu

- Prawda jest taka, że gdyby to był piłkarz każdego innego klubu niż Lechia Gdańsk, byłby już w Śląsku - zdradza nam osoba znająca kulisy nieudanego transferu Andrzeja Rybskiego. - Właścicielem Lechii jest pan Kuchar, a nie jest tajemnicą, że on i pan Solorz nie przepadają za sobą. Poszło o to, że po prostu jeden nie chciał, aby drugi zarobił - wyjaśnia.
Warto zwrócić uwagę, że nigdy wcześniej włodarze wrocławskiego klubu nie torpedowali działań trenera Śląska na polu transferów. Miał wolną rękę i jeżeli twierdził, że dany piłkarz będzie przydatny, włodarze zasiadali do ustalania i podpisywania kontraktu. Oczywiście, szkoleniowiec wiedział, w jakich granicach finansowych musi się zmieścić. W przypadku Rybskiego wcześniej obrany schemat został złamany.

- Poszło, jak przeważnie w takich przypadkach, o pieniądze - zapewnia już na samym początku rozmowy prezes Śląska Piotr Waśniewski. - To, że ktoś z kimś coś wstępnie ustalił, tak naprawdę o niczym jeszcze nie świadczy. Zawsze potrzebny jest podpis na odpowiednim dokumencie. Należy też pamiętać, że tak naprawdę o wszystkim decyduje rada nadzorcza klubu, czyli właściciel. Wiem, że biorąc pod uwagę aspekt właścicielski Lechii i Śląska można doszukiwać się w tej sprawie podtekstów, ale powodem braku porozumienia były tylko i wyłącznie rozbieżności finansowe - dodaje.

W Śląsku potrzebny jest dyrektor sportowy albo menedżer, który będzie prowadził rozmowy kontraktowe

Sytuacja z Andrzejem Rybskim daje wiele do myślenia. Tak jak sposób działania Śląska w okienku transferowym. Nawet jeżeli pozyskanie Ivo Vazgecia, Amira Spahicia i Łukasza Madeja będzie strzałem w dziesiątkę, to profesjonalny klub na polu pozyskiwania piłkarzy tak nie działa.

Na pewno w Śląsku potrzebny jest dyrektor sportowy albo menedżer, a w każdym razie ktoś, kto będzie prowadził rozmowy kontraktowe. Nie może być tak, że wszystko spada na trenera Ryszarda Tarasiewicza. Nie może być też tak, że sprowadza się na testy przypadkowych piłkarzy. A przynajmniej nie tylu, ilu pojawiło się latem na Oporowskiej. Sprawiało to wrażenie przypadku. A kolejne okienko transferowe, zimowe, już za cztery miesiące.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska