18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Biskup w Świdnicy będzie kształcić organistów

Małgorzata Moczulska
Zenon Siegienczuk  jest organistą w Jeleniej Górze
Zenon Siegienczuk jest organistą w Jeleniej Górze Fot. Dariusz Gdesz
Przy diecezji powstało studium organistów. Dziś muzycy niechętnie grają w kościołach.

W kościołach już od kilku lat brakuje organistów. Ogłoszenia w prasie dotyczące zatrudniania muzyków, którzy zadbaliby o muzyczną oprawę mszy świętych, to już codzienność. Chętnych nie ma wielu. Dlatego biskup w Świdnicy postanowił wykształcić nowych organistów i douczyć tych, których gra pozostawia wiele do życzenia. Bogusław Janas, organista w katedrze świdnickiej, gdzie są jedne z największych i najpiękniejszych organów na Dolnym Śląsku przekonuje, że nie ma nic piękniejszego od dźwięku organów w kościele. - Gra na organach sprawia, że katedra drży. To niesamowite uczucie i żaden inny instrument nie stworzy takiej atmosfery - mówi.

O wykwalifikowanych muzyków wcale nie jest łatwo. Przede wszystkim dlatego, że organiści zarabiają niewiele. Tylko największe kościoły zatrudniają organistów na umowę o pracę. Średnia stawka to 2 tys. zł brutto. W mniejszych parafiach niepisaną zasadą jest, że organista gra i śpiewa w kościele za "Bóg zapłać".

Dawniej organista był osobą poważaną, miał prawo do służbowego mieszkania, tzw. organistówki, kawałka ogrodu parafialnego i pola. Wypiekał też opłatki i rozprowadzał je, a dochód z nich był jego.
- Ale to nie wszystko, bo za grę i prowadzenie śpiewu podczas mszy świętych otrzymywał procent od intencji. Pracował w parafii, prowadził chóry i miał na utrzymanie rodziny - opowiada Henryk Wasilewski, emerytowany organista z Kłodzka. - Ale to się skończyło. Zostało kilka groszy za mszę i to, co ludzie dadzą.

O wykwalifikowanych muzyków wcale nie jest łatwo. Przede wszystkim dlatego, że organiści zarabiają niewiele.

Czy studium problem rozwiąże? Pewnie nie całkiem, co pokazuje przykład diecezji legnickiej. Mimo że działa tu od 15 lat Diecezjalne Studium Organistowskie, wykwalifikowanych muzyków jest niewielu. Co roku naukę rozpoczyna ponad 40 osób, jednak wytrwałości starcza nielicznym. Efekt? Rocznie mury studium opuszcza 4-5 absolwentów. A parafii w diecezji legnickiej jest ponad 250.

- Przez wiele lat w czasach PRL nie było szkół dla organistów, stąd teraz nie da się szybko nadrobić wieloletniej przerwy w kształceniu, które jest najdroższe, bo wymaga indywidualnych lekcji, a i od samych zainteresowanych nauką wymaga ogromnego samozaparcia - mówi ks. Piotr Dębski, dyrektor studium.
Ks. Dębski przyznaje, że organiści amatorzy robią nieraz więcej szkody niż pożytku, bo poziom gry, jaki reprezentują, jest mizerny. A w czasie mszy liczy się nie tylko umiejętność gry, ale też repertuar odpowiednio dobrany do kalendarza liturgicznego.
Ale w zamian za to otrzymuje pieniądze za grę na ślubach, pogrzebach czy chrztach. Stawka za ślub to od 100 do nawet 300 zł.

Młodzi potrafią zadbać o oprawę

W wielu kościołach nie ma organów i w takich przypadkach księża muszą radzić sobie inaczej.
- Organy piszczałkowe to wydatek ponad stu tysięcy złotych, więc dla tak małej parafii jest to nierealne. Co prawda można też kupić elektroniczne, jednak to wiąże się ze znalezieniem muzyka, co też jest nierealne. Pozostaje nam gitara i śpiew scholi - mówi ks. Paweł Szajda z Parafii Matki Bożej Królowej Polski w Mrowinach.

Przekonuje, że młodzież również potrafi zadbać o przepiękną muzycznie oprawę nabożeństw.
Poza tym młodzi ludzie ściągają do kościoła rówieśników.

Ksiądz Paweł Szajda potwierdza również to, że organistów brakuje nie tylko z powodu braku kształcenia, ale i z powodów finansowych. Niewielka parafia nie może sobie pozwolić na zatrudnienie muzyka na umowę o pracę, bo jej na to nie stać.

A w czasie mszy liczy się nie tylko umiejętność gry, ale też repertuar odpowiednio dobrany do kalendarza liturgicznego.

W kościele powinny być organy
Ksiądz Adam Bałabuch, biskup pomocniczy diecezji świdnickiej.
- Studium Organistów powstało z potrzeby.

Brakuje nam dobrych muzyków w kościołach.
Chcemy bowiem uczyć nie tylko tych, którzy pragną udoskonalić swój warsztat pracy, z dodatkowych lekcji będą mogli również skorzystać ci, którzy od podstaw zechcą kształcić się jako muzycy kościelni z myślą o pracy w parafii jako organiści w kościołach - wyjaśnia biskup Bałabuch.
Księża przyznają bowiem, że do kościołów, gdzie można usłyszeć piękną grę na organach, przychodzi więcej wiernych, a msze z taką oprawą dla wielu są bardziej podniosłe.
Jest jeszcze jeden powód.

Papież Benedykt XVI stwierdził niedawno, że to organy są instrumentem podstawowym w kościele i że nie podobają mu się liturgiczne nowinki w stylu muzyki rockowej na mszach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska