Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sentyment z kapką snobizmu

Prof. Henryk Geringer de Oedenberg
Prof. Henryk Geringer de Oedenberg
Prof. Henryk Geringer de Oedenberg Fot. Archiwum prywatne
Hodowla koni odgrywała kiedyś dużą rolę w gospodarce, dzisiaj to zwykle hobby

W niedzielę na wrocławskich Partynicach rozegrane zostaną derby. Dlaczego ta gonitwa jest taka ważna?

Jest to najważniejsza w sezonie gonitwa dla danego rocznika. W derbach startują konie trzyletnie, ponieważ dla koni pełnej krwi angielskiej i półkrwi ten właśnie wiek jest najlepszy do przeprowadzenia selekcji. Natomiast derby dla czterolatków są rozgrywane dla koni czystej krwi arabskiej. W tej gonitwie dystans zawsze jest taki sam - 2400 metrów. Pozwala on wykazać się koniom, które są i szybkie, i wytrzymałe.

Czego się dowiadują hodowcy dzięki derbom?

Dowiadują się, który koń w danym roczniku jest najlepszy.

Jakie to ma znaczenie? Pokazują takiego konia na wystawach?

Ogier, który wygra derby, ma szanse zostania ogierem czołowym, czyli takim, który będzie krył klacze w stadninach.

A jeżeli to klacz wygra derby?

W tej gonitwie dystans zawsze jest taki sam - 2400 metrów. Pozwala on wykazać się koniom, które są i szybkie, i wytrzymałe.

Mówi się wtedy o dobrej klasie klaczy, ale z drugiej strony o złej klasie ogierów, które startowały razem z nią.

A co się dzieje z ogierem, który nie spisał się w tej próbie dzielności?

Może iść do sportu. A jeśli tam zrobi karierę, ma szansę dostać licencję i zostać ogierem rozpłodowym.

Rozumiem, dlaczego hodowcy i jeźdźcy pobiegną w niedzielę oglądać derby. A co kieruje innymi, którzy nie są związani "końskim przemysłem"?

Hodowla koni była perłą w hodowli wszystkich zwierząt gospodarskich. Odgrywała wielką rolę w gospodarce, armii. Dlatego końmi interesowali się królowie, książęta. Przecież w przeszłości było tak, że kto miał dobre konie, ten wygrywał wojny.

Dzisiaj kawaleria występuje tylko na paradach. Dlaczego więc kochamy konie?

To są sentymenty, historia, troszeczkę snobizmu, ale w dobrym tego słowa znaczeniu. Jednym słowem, zainteresowanie końmi dzisiaj to już tylko hobby.

Jak to się stało, że hippika przetrwała czasy PRL-u, była uznawana za sport elitarny, uprawiany przez uprzywilejowane klasy?

Ogromną rolę odegrali tu ludzie, którym udało się zaraz po wojnie skompletować stado klaczy. I w tej powojennej biedzie potrafili też kupić lub pożyczyć ogiery.

Taki był początek hodowli koni w PRL-u. A potem przyszedł boom gospodarczy w Stanach Zjednoczonych i przepisy podatkowe, które powodowały, że Amerykanom opłacało się kupować w Polsce konie czystej krwi arabskiej. I tak mogliśmy za milion, półtora sprzedać kilka ogierów. To był ogromny zastrzyk finansowy dla Skarbu Państwa. I choć Gomułka i jego następcy mówili na konie "be", to dolarki im się bardzo przydawały. Dzisiaj to jest zupełna bajka, ponieważ państwowa hodowla koni przestaje istnieć. Są państwowe stadniny - tzw. strategiczne - ale jest ich kilkanaście. A przed 1989 rokiem było ich ponad 60. Teraz coraz większą rolę odgrywa prywatna hodowla.

Będzie Pan na niedzielnych derbach?

Nie, w tym czasie jadę do Wiednia.

I choć Gomułka i jego następcy mówili na konie "be", to dolarki im się bardzo przydawały.

Ale na wyścigi Pan chodzi?

Oczywiście. Jestem członkiem komisji technicznej na wrocławskim torze.

Obstawia Pan jakieś konie?

Członkom komisji technicznej nie wolno grać. Przyznaję, że za studenckich czasów grywałem. Miałem jedną zasadę: określałem kwotę, którą mogę przegrać. Nigdy jej nie przekroczyłem. Bo już Cygan lał syna nie za to, że grał, a za to, że się odgrywał. Grać można, ale nie można się odgrywać.

Rozmawiała Hanna Wieczorek
Prof. Henryk Geringer de Oedenberg jest kierownikiem Zakładu Hodowli Koni i Jeździectwa Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska