Pani to się chyba zakochała w tym Janosiku?
To postać z tajemnicą. Poczułam jego siłę i głębię i zrozumiałam, że jego historia to są zapasy z losem. Zamienia się nawet na losy ze swoim przyjacielem i na początku jest to dla niego świetna zabawa. Po chwili okazuje się jednak, że to przede wszystkim straszliwa odpowiedzialność, za którą trzeba nawet zapłacić najwyższą cenę. A przecież jego zbójowanie trwało niecałe dwa lata. Był młodym chłopakiem, miał zaledwie 23 lata. Nie zabił nikogo i nie łupił do końca.
Pytamy o to zakochanie, bo bez tego chybaby się Pani za Janosika nie wzięła.
No, za takiego Janosika, jakiego znamy z serialu z lat 70., na pewno nie. Same mięśnie i zbójowanie mnie nie interesowały. Wolę się zajmować innymi sferami: pytaniami, na które nie znam odpowiedzi, tajemnicami, losem, tożsamością i przeznaczeniem.
Ale zmierzyła się Pani ze stereotypem Janosika funkcjonującym w wielu kulturach...
Tak naprawdę w słowackiej i polskiej. Bo Czesi znają mit Janosika, ale on ich tak bardzo nie dotyczy. Polacy natomiast uważają Janosika za swojego, a Słowacy za swojego. Na Słowacji Janosik to bohater narodowy. Tam też powstawały o nim filmy. Jednak ani nasz "Janosik", ani ich produkcje mnie nie inspirowały.
A co Panią inspirowało?
Przede wszystkim scenariusz i poetyka folkloru słowackiego, którym jestem zafascynowana. A propos filmu o Janosiku sprzed ponad 30 lat, to pokazałam go Czechom i Słowakom. Oni myśleli, że to jakaś parodia w rodzaju Benny'ego Hilla.
W filmie mówi po polsku...
Ale tylko w polskich kinach. W słowackich po słowacku, a w czeskich po czesku. A miało być inaczej. Kiedy przed siedmioma laty zaczęliśmy robić nasz film, to wszyscy aktorzy uczyli się swoich kwestii po słowacku. Michał Żebrowski był w tym świetny. Po latach, kiedy nasz "Janosik" stał się w przeważającej większości polską produkcją, zdecydowaliśmy, że polscy aktorzy mówią po polsku, a czescy i słowaccy w swoich językach. Vaszek, czyli Václav Jiráček, który gra Janosika, sam siebie zdubbingował w wersji czeskiej na potrzeby słowackiej publiczności. On mówi po słowacku z czeskim akcentem, bo jest Czechem. Powiem wam, że na początku nie bardzo się to Słowakom podobało.
Słowaczka Eva Borusevicova napisała scenariusz. Czy to ona tak naładowała ten film erotyzmem i brutalnością, czy też to Pani zasługa?
W scenariuszu wszystkie sceny zostały opisane, a my z Kasią spróbowałyśmy je opowiedzieć. Zależało nam na lirycznej sensualności, spontaniczności i pięknie, które będą przeciwwagą dla brutalności. A brutalność wydawała nam się niezbędna do uprawdziwienia tej historii. W rzeczywistości XVIII-wiecznej okrucieństwo było częścią składową życia.
Jutro film wchodzi do kin. Gotowy też jest 4-odcinkowy serial. Pojawią się w nim jakieś dodatkowe wątki?
Tak, bo scenariusz był za długi na film fabularny. W serialu będzie na przykład wątek polityczny i postać, którą gra Krzysztof Stroiński. Serial jest zmontowany dynamicznie, nie ma w nim zbyt długich ujęć.
A co z serialem o Lechu Wałęsie? Andrzej Wajda mówi, że ma Pani liczący tysiąc stron scenariusz, na podstawie którego on zrobi film...
Powiem szczerze, że wątpię, by Wajda zrobił ten film o Wałęsie. Zmienił mu się punkt widzenia i zaczął myśleć, jak zrobić o Wałęsie polityczny thriller, opowieść o jego osaczaniu.
A Pani nie ma ochoty zrobić filmu o Wałęsie?
Nie. Ten scenariusz, o którym mówił Wajda, napisałam razem z Antonim Pawlakiem w stanie wojennym na zamówienie Amerykanów. Przez fakt, że scenariusz powstawał w takim okresie niewinności, Wałęsa ma wdzięk ludowego bohatera.
Czyli też jest takim trochę Janosikiem?
Zgadza się. To, co było potem - jego różne zachowania - położyło się cieniem na tym wdzięku. Wałęsa jest nadal nieobliczalny, więc nie wiadomo, jak taki film o nim może się skończyć. Uważam, że jeszcze trzeba trochę poczekać, nie ma co się spieszyć. Natomiast warto zrobić serial, który można by pokazywać na świecie i który oddałby sprawiedliwość Wałęsie. Przecież ten człowiek został zeszmacony przez naszą obrzydliwą skłonność do niszczenia wszystkiego. Jego samotność jest tragiczna.
"Janosik" zostanie pokazany w Telewizji Polskiej?
Z pewnością. TVP jest koproducentem serialu i filmu. Umowy są podpisane, choć zajęło to kilka lat. Dla producentów to była droga przez mękę.
Może dlatego, że ten Pani zbójnik taki niepokorny?
Trudno zdobyć pieniądze w Polsce czy wypromować film bez podlizywania się kolejnym decydentom, a my nigdy tego nie chciałyśmy...
A o Oscara miałaby Pani ochotę powalczyć?
Nie interesowałam się tym specjalnie.
O trudach robienia filmu w Polsce Pani sporo wie. Produkcja "Janosika" została przerwana z przyczyn finansowych na ponad sześć lat.
Szczególnie ciężko przeżyła tę sytuację moja córka, która się chyba najbardziej przy tym napracowała. Zrobiła dokumentację, pierwszy casting, potem nakręciliśmy bardzo trudne i kosztowne zdjęcia w górach. Psuł nam się sprzęt, spadały na nas skały, całość szła jak po grudzie i… nagle to wszystko stanęło. Dla Kasi to był szok.
A jednak film powstał...
Bo te nakręcone materiały były bardzo obiecujące. Miały w sobie szczególną energię i ciekawą filmowość. Nie udałoby się bez determinacji polskich producentów. Na światowej premierze w Nowym Sączu byli nasi słowaccy partnerzy i po projekcji oni wszyscy się rozszlochali i długo nie mogli uspokoić. Tak silne były w nich napięcie, trauma i ulga, że wreszcie się udało. I jeśli mam być szczera, to mi też na razie trudno w to uwierzyć (śmiech).
Filmy: Syrena Films
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?