Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szukają podziemnej fabryki Hitlera w Bolkowie

Piotr Kanikowski
W Górze Ryszarda może być sieć podziemnych korytarzy
W Górze Ryszarda może być sieć podziemnych korytarzy Piotr Krzyżanowski
Czy Góra Ryszarda w Bolkowie skrywa podziemną fabrykę zbrojeniową? Mieczysław Bojko jest o krok od odkrycia jednej z największych tajemnic Dolnego Śląska.

O podziemnym zakładzie nie wiedzą nawet rdzenni mieszkańcy miasteczka. W czasie wojny nikomu nie pozwalano się tu kręcić. Teren był ogrodzony, pilnowany przez doborowe komando SS z psami. Niemcy zlikwidowali niewygodnych świadków - wewnątrz góry leżą podobno szczątki rosyjskich jeńców zatrudnionych w fabryce. Jasnowidz spod Jeleniej Góry, którego Bojko przywiózł do Bolkowa, mówił o 123 ciałach w masowym grobie.

Na zdobytych przez poszukiwaczy niemieckich planach widać siedem połączonych ze sobą hal o łącznej powierzchni 3,8 tys. mkw. Od strony przycupniętej przy wzgórzu fabryki włókienniczej prowadzą do nich trzy długie korytarze. Czwartego - w innym miejscu - Niemcy nie zdążyli ukończyć.
Mieczysław Bojko, prezes Towarzystwa Eksploracyjnego Poszukiwań Zaginionych Zabytków "Talpa", wraz z innymi pasjonatami odkopuje szeroką jak ciężarówka sztolnię.
- 56 metrów zrobili Niemcy. Łącznie z tym, co wykopaliśmy sami, tunel ma już około 100 metrów - mówi poszukiwacz. W 2004 roku władze Bolkowa oddały mu wzgórze w tymczasową dzierżawę, licząc, że miastu przybędzie kolejna atrakcja: podziemna trasa turystyczna.

Eksploratorzy dotarli do miejsca, w którym woda ucieka szczeliną w dół. Jakby pod nimi było jakieś pomieszczenie. Być może to właśnie jedna z hal, których szukają.
Według różnych źródeł, pod koniec wojny Niemcy mogli produkować w Bolkowie bardzo zaawansowane technologicznie części do silników samolotów i urządzeń optycznych. Być może także do rakiet V2, zdolnych przenosić ładunki nuklearne. VDM Luftfahrewerke AG - fabryka na Górze Ryszarda - należała do państwowego Zjednoczenia Niemieckiego Przemysłu Maszynowego i składała się z części podziemnej (określanej kryptonimem Lehm, czyli glina) oraz naziemnej. Dla ochrony przed wrogimi samolotami całość była osłonięta siatką maskującą.

- Do połowy 1943 roku była to zwykła fabryka włókiennicza - twierdzi Mieczysław Bojko. - Dopiero potem zaczęto wchodzić w obróbkę metalu, a zakład wyposażono w wysokiej klasy sprzęt sprowadzony z Hamburga. Wtedy też zaczęło się drążenie skał.
Z każdym miesiącem alianckie bombowce wypuszczały się coraz dalej w głąb niemieckiego terytorium. Hitler wiedział, że bez ukrytych pod ziemią, odpornych na lotnicze naloty zakładów zbrojeniowych nie będzie w stanie kontynuować tej wojny. Taki cel miało Riese - potężny kompleks sztolni wykopany w Górach Sowich, największy plac budowy III Rzeszy. W połowie 1944 roku musiało też wzrosnąć znaczenie Bolkenhain (Bolkowa), bo człowieka, który zawiadywał pracami pod Książem odwołano i delegowano na Górę Ryszarda.

28 grudnia 1944 roku przeniesiono tu również z Sokolca firmę Georg Urban z ok. 300 robotnikami przymusowymi. Hitlerowcom nagle bardzo zaczęło zależeć na jak najszybszym ukończeniu tunelu i hal. Aż do kwietnia 1945 roku prace przy Lehm szły pełną parą. Dziennie drążono po 1,80 m chodnika. O skali prac świadczy wywieziona na powierzchnię 70-centymetrowa warstwa skalnego urobku pokrywająca poszycie wzgórza.
Mieczysław Bojko miał okazję porozmawiać z żoną człowieka, który w końcowym okresie kierował pracami na Górze Ryszarda:
- Pamiętała, że mąż przychodził z pracy bardzo zdenerwowany. Nie śmiała go pytać o powody. Dopiero na początku kwietnia 1945 roku wyznał jej, że długo nie był pewny, czy dobrze prowadzi drążenie chodnika.

Nie wiadomo, czy w Lehm ruszyła produkcja. Fabryka była w budowie, jednak możliwe, że wcześniej skończone hale pracowały. Maszyny w naziemnej części VDM Luftfahrewerke AG Bolkenhain obsługiwali Żydzi z tutejszej filii obozu koncentracyjnego w Gross-Rosen. Do podziemi Niemcy zapędzili radzieckich jeńców z drugiego obozu, przylegającego do wzgórza.
Wyobraźnię poszukiwaczy rozpalają opowieści o skarbach, jakie rzekomo hitlerowcy zagrzebali pod Górą Ryszarda. Jedni spodziewają się odkrycia bezcennych skarbów kultury zrabowanych w Generalnej Guberni i wywiezionych na polecenie Hansa Franka na Dolny Śląsk.

Inni lokują tu zaginioną podczas wojny Bursztynową Komnatę. Fakt, Bolków znajduje się na tzw. liście skrytek Grundmanna, niemieckiego konserwatora odpowiedzialnego za zabezpieczenie zrabowanych dzieł sztuki. Ale Mieczysław Bojko śmieje się z tych bajek. Jako doświadczony eksplorator wie, że Niemcy nie wykorzystywali obiektów przemysłowych do takich celów.
- Wiedzieli, że one zostaną spenetrowane w pierwszej kolejności, bo po wojnie wszystkim będzie doskwierać brak maszyn, urządzeń, paliw - mówi bolkowski eksplorator. - Hitlerowcy nie byli tak naiwni, by zrabowane skarby chować w takich miejscach.

Zamiast złota Bojko odnajduje więc kotwy, śruby, kawałki złomu i drewna.
Po wojnie Rosjanie wybili czołgiem ścianę w zakładzie VDM Luftfahrewerke. Wyciągali maszynę po maszynie i ładowali na tory. Mieli problem, bo nie wiedzieli, jak je obsługiwać - był to sprzęt najwyższej klasy, kompletnie im nieznany. Wydali więc do miejscowej ludności odezwę, że szukają fachowców, którzy pracowali w fabryce. Lojalni wobec każdej władzy Niemcy zgłaszali się nie podejrzewając podstępu.
- Zapakowano ich razem z maszynami do wagonów i wysłano jednym transportem na Ural - opowiada Mieczysław Bojko.

Zakład został rozkradziony. Niemieccy świadkowie pamiętają, jak do ogołoconych ze sprzętu hal Rosjanie wrzucali granaty i śmiali się ("doszcz padajet"), kiedy szkło bryzgało na wszystkie strony.
Pogłoski o podziemnej fabryce w Górze Ryszarda docierają w końcu do polskich władz. Po zboczu zaczynają kręcić się żołnierze w pałatkach, szukają wejścia. Zachowany do dziś raport saperski mówi o podmokłym tunelu, okablowanym i obelkowanym, zawalonym po 28 metrach. W 1947 roku przy próbie odgrzebania przejścia dochodzi do eksplozji niemieckiej miny. Ginie dwóch polskich saperów, trzy inne osoby zostają ranne.

Krótko potem Rosjanie, zaintrygowani tajemniczą budowlą, podejmują kolejną próbę przebicia się przez zawał. Mina rozrywa pięciu z nich. Według Joanny Lamparskiej, autorki "Tajemnic Dolnego Śląska", eksplozja była tak potężna, że w utworzony po wybuchu lej zapadają się rosnące dookoła drzewa.
Na szereg lat odstraszyło to śmiałków ciekawych sekretu Lehm.
Od byłego kierownika zakładu lniarskiego Mieczysław Bojko słyszał jeszcze, jak w 1968 roku dwóch poszukiwaczy skarbów ukradkiem drążyło szybik w Górze Ryszarda. Jeden z nich był synem Niemca, który po wojnie powiesił się z niewiadomego powodu. On wskazał miejsce. Wspólnie z polskim kumplem popołudniami i wieczorami kopali kawałek po kawałku, aż nakryła ich zakładowa straż. W fabryce tak skutecznie postraszono obu doniesieniem do UB, że Niemiec przepadł jak kamień w wodę, a Polak dał sobie spokój z kopaniem. W trakcie prac eksploracyjnych Mieczysław Bojko natrafił na ślady po ich szybiku: przekopaną ziemię, przegniłe deski.
- To już moje trzecie podejście do Góry Ryszarda - mówi. - Pierwsze było w 1993 roku. Wróciliśmy w latach 1996-97. Teraz kopiemy od 2004 roku. Nie dla skarbów, ale żeby rozwiązać zagadkę tego miejsca.
Z równą zawziętością, jak w ziemi, Mieczysław Bojko grzebie w archiwach, gromadzi relacje autochtonów. Wyjaśnia przeznaczenie tajemniczych betonowych kręgów (prysznice dla robotników przymusowych) i płaskiej, ogołoconej z drzew polany na szczycie wzgórza (pas startowy dla niewielkich samolotów). Jest jednym z najznakomitszych polskich odkrywców, pracował już na górze Sobiesz, wyjaśniał tajemnice Szczeliny, penetrował Riese. Ale z Górą Ryszarda zrósł się tak bardzo, że w kręgach eksploratorów nazywa się ją półżartem Górą Mieczysława, a sam Bolków - Bojkowem.

Według różnych źródeł, pod koniec wojny Niemcy mogli produkować w Bolkowie bardzo zaawansowane technologicznie części do silników samolotów i urządzeń optycznych. Być może także do rakiet V2, zdolnych przenosić ładunki nuklearne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska