Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na nowych torach są żaby zamiast pociągu

Janusz Pawul
Tomasz Hołod
Nowoczesna linia kolejowa jest niewykorzystana. Kończy się nagle na moście przygranicznym.

To jedna ze sztandarowych inwestycji kolejowych na polsko-niemieckim pograniczu. Poprzedzała ją nawet umowamiędzyrządowa, a pieniądze na realizację dała Unia Europejska. Za ponad 450 mln zł zmodernizowano dwa kluczowe odcinki magistrali kolejowej E-30. To tak zwany korytarz paneuropejski, który łączy zachód Europy przez Polskę z Ukrainą.

Te dwa kluczowe odcinki to szlaki z Węglińca do granicy państwa w Zgorzelcu i z Wę-glińca do granicy w Bielawie Dolnej. Modernizacja pierwszego z nich poprawiła czas przejazdu, ale przebudowa drugiego odcinka przysłużyła się dobrze na razie głównie... żabom.

To właśnie one najczęściej korzystają teraz z nowych torów i to o nich było głośno, gdy masowo wysychały przy torowisku, bo projektanci zapomnieli o przygotowaniu dla nich specjalnych przejść. W efekcie przez dwa sezony kolejarze na rękach przenosili zwierzęta przez tory. Wreszcie w tym roku w rynienkach odwadniających zamontowali specjalne pochylnie, by żaby mogły z bezpiecznie przechodzić. Trasa z Węglińca przez Bielawę Dolną i niemiecką Horkę to jedna z najkrótszych dróg z Wrocławia do Cottbus i dalej do Berlina. Jednak pociągi jeżdżą tamtędy rzadko - zaledwie kilka na dobę i to tylko towarowe.

Mogłoby ich jeździć nawet kilkakrotnie więcej, bo tory są równe, nowoczesne, a do tego mają trakcję elektryczną. Ale tak jest tylko do mostu. Przed granicznym wiaduktem na Nysie w Bielawie nowe torowisko się kończy, a trakcja urywa. Po drugiej, niemieckiej stronie rzeki nie dość, że nie ma linii elektrycznej, to brakuje nawet porządnych torów. Biegnie tamtędy tylko jeden tor, a nie - jak po polskiej stronie - dwa. Niemieckie szyny są stare i powykrzywiane. Gdyby więc polski, rozpędzony do 120 kilometrów na godzinę pociąg na nie wpadł, pewnie daleko by nie zajechał.

Czy nie było więc wyrzuceniem pieniędzy w błoto wydawanie ich na modernizację linii, z której i tak nie można w pełni korzystać? Jerzy Dul, dyrektor naczelny PKP PLK we Wrocławiu, zapewnia, że nie, bo są też plusy tej niekoniecznie dobrej sytuacji. - Chociaż raz my, Polacy, jesteśmy lepiej przygotowani niż Niemcy. Strona niemiecka nadrabia jednak zaległości i myślę, że w ciągu trzech lat będziemy tam jeździć - przekonuje Dul.
Dobrej myśli jest także Paweł Dziwisz z zarządu PKP PLK.
- Mam nadzieję, że w najbliższym czasie dogadamy się z Niemcami i puścimy tamtędy elektryczne pociągi - zapowiada.
Jego optymizm potwierdza Michael Baufeld ze spółki DB Netze, niemieckiego odpowiednika Polskich Linii Kolejowych PKP. Jak zapewnia, są już przygotowywane plany rozbudowy i elektryfikacji linii kolejowej od granicy z Polską przez Horkę do stacji Knappenrode w pobliżu Hoyerswerdy.

We wrześniu wszyscy będą się mogli z nimi zapoznać, bo zostaną wystawione do konsultacji społecznych. Niemcy do 2014 roku planują zmodernizować 53-kilometrowy odcinek szlaku kolejowego do granicy z Polską, wydając na to 387 mln euro! Wybudują nie tylko supernowoczesną linię kolejową, ale także odnowią położone przy niej stacje kolejowe. Jak przekonuje Michael Baufeld, ta inwestycja to bardzo ważna część europejskiego korytarza kolejowego Berlin - Kijów.

Zanim jednak przez Horkę pojadą pociągi np. z Wrocławia do Berlina, oprócz olbrzymiej inwestycji po niemieckiej stronie trzeba jeszcze przebudować most na Nysie w Bielawie Dolnej.
- Przygotowujemy się do tej inwestycji - zapewnia Jerzy Dul. Trwa uzgadnianie dokumentacji ze stroną niemiecką: chodzi między innymi o transgraniczne uzgodnienia środowiskowe. - Most ma być gotowy w 2013 roku - mówi Mirosław Siemieniec z PLK.

Nowe połączenie Wrocławia ze stolicą Niemiec z pewnością ucieszyłoby pasażerów, którym dziś podróż ze stolicy Dolnego Śląska do Berlina zajmuje 6 godzin.
- To zdecydowanie za długo - uważa Michał Kocjan, wielbiciel kolejnictwa. Pan Michał ma w domu m.in. stare rozkłady jazdy, z których wynika, że przed wojną pociągi pokonywały tę trasę w mniej niż pięć godzin. Uruchomienie połączenia z Wrocławia do Berlina przez Węgliniec i Horkę skróciłoby tę podróż do ok. czterech godzin.

- Trasa z Węglińca przez Bielawę do granicy została zaprojektowana głównie z myślą o pociągach towarowych. Ale to, jakie składy będą tamtędy kursowały, zależy głównie od przewoźników - podkreśla Mirosław Siemieniec. - To jak z autostradą: drogowcy budują, ale nie decydują, jakie auta po niej jeżdżą - wyjaśnia. Korzystając jednak z tego samego porównania, na razie do granicy w Bielawie Dolnej mamy autostradę, a od granicy w głąb Niemiec - drogę powiatową.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska