Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dla kogo te sceny?

Cyprian Dmowski
Cyprian Dmowski, sekretarz redakcji "Polski-Gazety Wrocławskiej"
Cyprian Dmowski, sekretarz redakcji "Polski-Gazety Wrocławskiej" Paweł Relikowski
Najpierw usłyszeliśmy, że Śląsk wystąpi w pucharach, a miasto już przeznaczyło na to pieniądze. Teraz Waldemar Siemiński postawił prezydenta Wrocławia pod ścianą.

Rok temu właściciel koszykarskiego Śląska Waldemar Siemiński nie chciał zgłosić klubu do europejskich rozgrywek pucharowych. Jednak na tyle szybko rozpoczął rozmowy z władzami Wrocławia, że zdążył wynegocjować wsparcie finansowe dla swojej drużyny. Śląsk w pucharach wystąpił, i to wystąpił naprawdę godnie.

W tym roku jest jeszcze gorzej. Najpierw usłyszeliśmy, że Śląsk wystąpi w pucharach, a miasto już przeznaczyło na to pieniądze. Bomba wybuchła niewiele później. Tym razem Waldemar Siemiński postawił prezydenta Wrocławia pod ścianą.
- Śląsk nie przystąpi do rozgrywek, chyba że miasto odkupi ode mnie klub - zagrzmiał. Wkrótce okazało się, że Śląsk nie zagra w Europie, bo nie wpłacił startowego.

Szczerze mówiąc, podoba mi się pomysł klubu - własności miasta. Taki układ sprawdzał się już w wielu krajach, mógłby się powieść również w bogatym Wrocławiu. Uważam jednak, że propozycja właściciela Śląska, a w szczególności jej forma i treść, jest na tyle skandaliczna, że nie warto się nad nią zastanawiać.

Żeby nie było wątpliwości - koszykówkę kocham organicznie, a szczególnie koszykówkę w wykonaniu Śląska. Wielka szkoda, że na szali jest przyszłość 17-krotnego mistrza Polski w koszykówce, oczka w głowie tysięcy wrocławian. Ale taka arogancja powinna zostać przykładnie ukarana.
Krótko mówiąc, decydując się na wykupienie Śląska z rąk obecnego wicepremiera Grzegorza Schetyny, Siemiński wziął na barki olbrzymią odpowiedzialność. W dużej mierze sprostał oczekiwaniom: finansowo wyprowadził klub na prostą, a wrocławianie wrócili do walki o medale. Wśród kibiców odżyły nadzieje na dawny, wielki Śląsk.

Wiadomo, kibic ma swoje prawa. Klaszcze, wyśpiewuje, ale i gwiżdże. I ma do tego prawo. Szczególnie wówczas, gdy czuje się robiony w balona. A coroczne przedsezonowe zagrywki pana Siemińskiego są właśnie takim nabijaniem ludzi w butelkę. Legendarny klub nie utonie z dnia na dzień, szczególnie, gdy ma bogatego właściciela. Więc po co te przedstawienia? Albo raczej - dla kogo? Zaręczam, że kibicom wystarczy dramaturgia meczów. Zrozumienie tego to już połowa sukcesu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska