Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po pijanemu przeor przegrał kościół świętej Elżbiety w kości

Marcin Torz
Ulica Kiełbaśnicza to jedna z najurokliwszych ulic miasta
Ulica Kiełbaśnicza to jedna z najurokliwszych ulic miasta Fot. Tomasz Hołod
W czwartek z gazetą kolejna pocztówka z serii "Najpiękniejsze ulice i place Wrocławia" - o ulicy Kiełbaśniczej.

To jedna z najstarszych ulic miasta. Nazwę wzięła od rzemieślników, którzy wyrabiali tam kiełbasy.
- Współpracowali zresztą z rzeźnikami, którzy mieli swoje kramy na sąsiedniej ulicy, Na Jatkach - opowiada Bronisław Zathey, wrocławski przewodnik, prezes wrocławskiego oddziału Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Krajoznawczego.

W przeszłości obecna Kiełbaśnicza kilka razy zmieniała nazwę. Była i ulicą Pańską, i Książęcą. Dlaczego? Prawdopodobnie z tego powodu, że tamtędy wjeżdżało się do miasta i często można było na ulicy spotkać odwiedzających Wrocław wielmożów. Kiełbaśnicza była też połączona z Rynkiem. Dowodem na to jest np. Pasaż pod Błękitnym Słońcem, którym można było dojść z jednego miejsca na drugie.

Wzdłuż Kiełbaśniczej stoją piękne kamienice. Oprócz mieszkań, znajdują się tam hotele, biura, a także urokliwe knajpki. Tuż przy Kiełbaśniczej stoi również kościół św. Elżbiety. To drugi (zaraz po katedrze na Ostrowie Tumskim) najwyższy kościół we Wrocławiu. Teraz ma 90 metrów wysokości. Jest z nim związana ciekawa legenda.

Niegdysiejszy przeor kościoła, Erhardt Sołtys, uwielbiał grę w kości i picie wina.

Niegdysiejszy przeor kościoła, Erhardt Sołtys, uwielbiał grę w kości i picie wina. Jaki to ma związek ze świątynią? Ano taki, że najpierw przeor się upił, a później przegrał kościół w kości z Rybiszem, miejskim rajcą. W efekcie świątynię przejęli protestanci. Kronikarze odnotowali, że stało się to w 1525 r.

Cztery lata później omal nie doszło do wielkiej tragedii. Wieża mierzyła wtedy blisko 140 metrów wysokości (obecnie żaden budynek we Wrocławiu nie sięga tak wysoko). Czubek był zwieńczony potężnym hełmem. - Ważył aż 500 cetnarów, czyli 25 ton - opisuje Zathey. Podczas wielkiej wichury wiatr strącił metalową kopułę. Ta spadła na sam środek Rynku, jednak nikomu nic się nie stało. - Podobno ucierpiał jedynie służący, który niósł piwo. Przestraszony je rozlał - opowiada Zathey.
Przy wejściu na wieżę do dzisiaj widać płaskorzeźbę, na której przedstawiono całe wydarzenie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska