Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Multimilioner i filantrop

Marcin Torz
Park Południowy to najpiękniejszy dar, jaki Julius Schottlaender zostawił wrocławianom. Zielona oaza przetrwała wojnę i zachwyca kolejne pokolenia - nowych już - mieszkańców miasta
Park Południowy to najpiękniejszy dar, jaki Julius Schottlaender zostawił wrocławianom. Zielona oaza przetrwała wojnę i zachwyca kolejne pokolenia - nowych już - mieszkańców miasta Fot. Mikołaj Nowacki
Żydowska rodzina Schottlaenderów była jedną z najznamienitszych familii we Wrocławiu. Sławę zyskał zwłaszcza Julius Schottlaender - znany filantrop i przemysłowiec. Na przełomie XIX i XX wieku był najbogatszym wrocławianinem. Gdyby ten właściciel wód w Karlovych Varach żył dziś, byłby multimilionerem.

Do Wrocławia Julius Schottlaender przyjechał z Ziębic, gdzie się urodził i wychował. To właśnie z tego niewielkiego miasteczka położonego w pobliżu Ząbkowic Śląskich rozpoczął swój marsz do wielkiej fortuny.

Jeszcze na prowincji młody Schottlaender założył firmę, która zajmowała się handlem zbożem i wełną. Jednak wielkość Ziębic nie szła w parze z wielkością ambicji Juliusa (choć sentyment do tego miasteczka w nim pozostał: Julius ufundował ziębiczanom park Miejski).

W 1859 r. - mając zaledwie 24 lata - przeniósł więc swój interes do stolicy prowincji - Wrocławia. Pięć lat później, a więc tuż przed trzydziestką, założył nową firmę handlową przy obecnej ulicy Kazimierza Wielkiego. Następnie - przy moście Pomorskim - wyrabiał olej w Młynie Średnim (teraz jest tam elektrownia).

Wrocławianin miał wielką smykałkę do biznesu. Dzięki dobrze prowadzonym interesom, Schottlaender zdobył na tyle dużo pieniędzy, że zaczął skupywać ziemię pod Wrocławiem. Celował przede wszystkim w działki w okolicy dzisiejszych Partynic (został między właścicielem Borka, Kleciny i Ołtaszyna, dzisiaj należących do najbardziej atrakcyjnych rejonów miasta).

Jeszcze na prowincji młody Schottlaender założył firmę, która zajmowała się handlem zbożem i wełną.

Gigantyczne pieniądze zarobił jednak nie na inwestycjach ziemskich, ale na wojnie prusko-austriackiej w 1866 roku. Schottlaender wygrał zamówienie, które każdemu dałoby prawdziwą fortunę - odpowiadał za zaopatrzenie wojsk pruskich. Podobnie było w czasie kolejnej wojny z Francją w latach 1870-1871.
Inwestował nie tylko na Dolnym Śląsku, ale też po drugiej stronie Sudetów. Był między innymi właścicielem wód mineralnych w Karlovych Varach, czyli ówczesnym Karlsbadzie.

Schottlaender działał z roz-machem. Przy dzisiejszym placu Grunwaldzkim rozpoczął budowę miejskich budynków. Był tak skuteczny, że w latach 1875-1879 wytyczono tam ulice nazwane od imion członków jego najbliższej rodziny; były to Paulstrasse (dziś Michała Wrocławczyka) i Gertrudenstrasse (Benedykta Polaka).

Jedną z ostatnich inwestycji Juliusa była przebudowa cukrowni na Sołtysowicach. Był 1890 rok. Jeden z najbogatszych obywateli Wrocławia miał 55 lat i uznał, że przyszła już pora wycofać się z działalności gospodarczej.

Po wycofaniu się z przedsięwzięć biznesowych, Schottlaender skupił się na pracy charytatywnej. Wraz z żoną założyli fundację Schottlaenderów, która miała pomagać między innymi wrocławskim Żydom - w 1896 roku bogaty darczyńca ufundował Żydowski Dom Star-ców, a w 1903 roku opłacił zabudowę Żydowskiego Domu Sióstr Szpitalnych. Jeden i drugi budynek znajdowały się przy dzisiejszej al. Wiśniowej.
Do dziś wrocławianie są mu wdzięczni za jedno z piękniejszych miejsc w mieście - w1877 roku Schottlaender ufundował park Południowy i pawilon nad stawem, które szybko stały się miejscem wycieczek i spacerów. Warto jednak wiedzieć, że przy okazji tego gestu Julius zrobił świetny interes. Okoliczne ziemie - których od lat był właścicielem - zostały włączone w granice miasta, a tym samym ich wartość znacznie wzrosła. Schottlaender nieopodal parku wybudował swoją okazałą rezydencję, którą nazwał Villa Ehrlich. Niestety. Obiekt ucierpiał w czasie II wojny światowej. Później nikt go nie remontował i w końcu postanowiono dwór wyburzyć. Wielka szkoda, bo nawet wtedy można było odrestaurować piękną posiadłość.

Julius Schottleander cieszył się wielką popularnością i szacunkiem wśród wrocławian. Do 1934 roku, a więc jeszcze rok po wygranych przez Adolfa Hitlera wyborach do Reichstagu, był patronem głównej ulicy wiodącej do jego pałacu. Nazwa Julius-Schott-länder-Strasse (dziś Karkonos-kiej) była jednak nie do przyjęcia dla nazistów. Jedna z ważniejszych ulic w mieście nie mogła mieć żydowskiego patrona, i to mimo jego wielkich zasług dla miasta. Julius szczęśliwie tych ponurych czasów nie doczekał.

Zmarł w 1911 roku, kiedy nikomu nawet nie śniła się groza II wojny światowej. Pochowano go w okazałym grobowcu na cmentarzu żydowskim przy ulicy Ślężnej. Spoczął obok swoich rodziców Loebela i Henrietty. Niespełna trzy tygodnie po mężu zmarła również jego żona Anna. Grobowiec Schottlaenderów do dzisiaj można oglądać w restaurowanej nekropolii, która jest częścią Muzeum Miejskiego Wrocławia.

Paul Schottlaender był założycielem i przewodniczącym Wrocławskiego Związku Uniwersyteckiego.

Przy Ślężnej spoczął również syn Juliusa, Paul. Pierworodny nie zyskał takiej popularności, jak jego ojciec, ale i on mógł pochwalić się sporymi osiągnięciami, i to nie tylko finansowymi. Paul Schottlaender był założycielem i przewodniczącym Wrocławskiego Związku Uniwersyteckiego. Funkcji tej został pozbawiony w 1933 roku, kiedy do władzy doszli hitlerowcy.

Wcześniej jednak Paul inwestował w naukę, która była jego wielką miłością. Ufundował między innymi stację zoologiczno-badawczą na Morzu Śródziemnym, dzięki której niemieccy naukowcy mogli badać żyjące w tym akwenie zwierzęta. Syn Juliusa Schottlaendera zmarł w 1938 roku.
Pisząc o tej znanej wrocławskiej familii, warto wspomnieć o bracie Juliusa, Salo. Ceniony wydawca gazet i książek, był też dyplomatą - konsulem greckim w Prowincji Śląskiej. I został ojcem wybitnego szwajcarskiego dyrygenta - Leo Rudolpha Schottlaendera.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska