Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Smak kresów w Białej

Agata Grzelińska
Parafianie nie kryją, że do wspólnej pracy zmobilizował ich ksiądz Krzysztof. Ale sam ksiądz podkreśla, że bez takich parafian nic by nie zrobił. Bo to przecież ludzie są najważniejsi
Parafianie nie kryją, że do wspólnej pracy zmobilizował ich ksiądz Krzysztof. Ale sam ksiądz podkreśla, że bez takich parafian nic by nie zrobił. Bo to przecież ludzie są najważniejsi Piotr Krzyżanowski
Kiedy zaczynali, na pierwsze "Kresowiana" przyjechało 300 gości. Rok temu w Białej było ich już 3 tysiące. Pomysł, by w Białej - małej, dolnośląskiej wsi - co roku spotykali się ci, którzy swoje korzenie mają na kresach, wziął się z troski, by pamięć o tych kresach nie odeszła wraz z tymi, którzy opuścili je ponad 60 lat temu.

Daleki świat
Daleki świat
A bliski losem ludzi
Gwałtowny wiatr
Wspomnienia dawne budz
Pustkowiem pól
Wołają duchy przodków
I serca ból
Oznaką przeszłych smutków
Zniszczony dwór
Pochyłe drzewa wokół
Tworzące chór
Żałobnych szczepów, kroków
Samotny dom
I krzyż złamany przed nim
Historii grom
Przeorał dzień powszedni
Grobowców rząd
Z polskimi napisami
Spisany sąd
Z martwymi literami
Echami brzmi
Przeszłości czas dzisiejszy
Miejscami lśni
Mój świat tak niegdysiejszy

ks. Krzysztof Bojko, wiersz z cyklu "Kresy" z tomiku "Życie z wiarą"

Biała koło Chojnowa. Malowniczo położona wieś z pięknym, starym parkiem i nowym kościołem wybudowanym przez parafian ciągnie się wzdłuż ulicy długiej na dwa kilometry. To szczęśliwa wieś, bo niemal w jej centrum gniazdo mają bociany, a przecież wszyscy wiedzą, że te żyją tylko tam, gdzie szczęścia nie brakuje, a ludziom wiedzie się w życiu dobrze i dostatnio. Dowód też jest na wyciągnięcie ręki, a właściwie na rzut oka- w tym roku w Białej wykluły się trzy bociany.

Bociania rodzina z wysokości swojego gniazda pewnie mało uważnie przygląda się 780 mieszkańcom wsi, przedkładając nad nich zainteresowanie żabami i myszami, których pewnie nie brak na okolicznych polach. A szkoda, bo Biała to wieś wyjątkowa - wszyscy mają tu kresowe korzenie.
Połowa mieszkańców Białej pochodzi ze wsi Polana, położonej koło Ustrzyk Dolnych w Bieszczadach, a połowa z Pyszkowców pod Buczaczem.

Kresy ma się w sercu
Tęsknota i pamięć o rodzinnych stronach sprawiły, że Biała dziś - po ponad 60 latach od przesiedleń - jest miejscem, gdzie o kresach nie tylko się pamięta. Jest przede wszystkim miejscem, które rozsławia tradycje, obyczaje, kulturę i historię Polaków ze Wschodu.
Choć Biała pozornie podzielona została na Dolną, w której żyją przesiedleńcy z Polanki, i Górną, którą zasiedlili przybysze z Pyszkowców, w rzeczywistości jej mieszkańcom można zazdrościć tego, co mądrze nazywa się poczuciem wspólnoty.

- To dzięki naszemu księdzu. On jest motorem działań - przekonują parafianie z Białej.
- Ale bez takich parafian niewiele bym zdziałał. Słucham ich i dobrze na tym wychodzę - śmieje się tubal-nym głosem ksiądz Krzysztof Bojko, proboszcz parafii Przemienienia Pańskiego w Białej i równocześnie duszpasterz środowisk kresowych i sybiraków w diecezji legnickiej.- Biała zawsze była nietypową wsią. Bardzo zżyci, zaangażowani religijnie i patriotycznie ludzie nie ugięli się w czasach komunizmu. Teraz też są solidni i niezawodni.

Najlepiej widać tę kresową serdeczność, niezawodność i więź podczas "Kresowian" - coraz słynniejsze wrześniowe spotkania przyciągają do Białej ludzi już nie tylko z całego Dolnego Śląska, ale i z Wielkopolski czy Opolszczyzny.
Patriotyczny smak
Czym są "Kresowiana"? Wyjątkowym spotkaniem, które ludziom o różnych doświadczeniach, nierzadko dramatycznych, pozwala zapomnieć o bolesnych historycznych ranach: przesiedleniach, rozstaniach, wyrwaniu z rodzinnych stron.

Są też wspólną zabawą, przypominającą piękno kresowych tradycji i wyjątkowy smak kresowej kuchni. Są wreszcie patriotyczną lekcją, pokazującą, jak silna była wiara i jak wybitni Polacy przychodzili na świat w miejscach, które dziś już nie przynależą do Polski, ale gdzie wciąż żyje wielu Polaków. Dlatego "Kresowiana" mają jeszcze jeden wymiar - łączą choć na chwilę dawnych sąsiadów i rodziny.

Na spotkanie do Białej co roku zapraszani są rodacy zza wschodniej granicy, za każdym razem z innego regionu. Byli już Polacy z Litwy, z Wilna i Kowna. W tym roku na VII "Kresowiana" zaproszono Polaków mieszkających w okolicach Krzemieńca.

- Chcemy dać im trochę radości i pokazać, że my tutaj, w Polsce, o nich pamiętamy wyjaśnia ksiądz Krzysztof Bojko, który także ma kresowe korzenie. Urodził się we Wrocławiu, ale jego ojciec pochodzi z Litwy, z Wilna, a mama z Rohatyna, który po wojnie znalazł się w granicach Związku Radzieckiego, a dziś Ukrainy.

- Młodemu pokoleniu, które nigdy nie było na kresach, chcemy przybliżyć tamtejsze tradycje i pokazać, jak tam jest pięknie. Mamy nadzieję, że rozkochają się w kresach i będą tam jeździli, odwiedzali i poznawali - przekonuje ksiądz Krzysztof.

Od Mickiewicza po Słowackiego
Organizatorzy "Kresowian" chcą w tym roku zaprosić do Białej Polaków z okolic Krzemieńca, gdzie urodził się Juliusz Słowacki.

- Każde spotkanie jest poświęcone wybitnej postaci urodzonej na wschodzie - tłumaczy Krystyna Roma-niak, na co dzień pielęgniarka, z wykształcenia prawniczka, a po pracy prezes Stowarzyszenia Promocji Kultury "Biała", odpowiadająca za stronę programową i artystyczną "Kresowian".
- Było już spotkanie poświęcone Józefowi Piłsudskiemu i Adamowi Mickiewiczowi. W tym roku przypominamy Juliusza Słowackiego z okazji 200. rocznicy urodzin i 160. rocznicy śmierci poety. Za rok będziemy wspominać Elizę Orzeszkową - wyjaśnia Romaniak. Przyznaje jednak, że przyjazd gości z Krzemieńca stoi pod znakiem zapytania, nie ma bowiem pieniędzy na opłacenie kosztów podróży. W obie strony trzeba pokonać 2,5 tysiąca kilometrów.

- Ugościmy ich w naszych domach, przenocujemy i nakarmimy, byle tylko ktoś pomógł nam sfinansować wynajęcie autokaru - mówi Alojzy Pawicki, duszą i sercem kresowianin, choć urodzony w okolicach Łodzi.

Były emerytowany dyrektor Zespołu Szkół w Chojnowie tak rozkochał się w kresach i w Białej, że siedem lat temu kupił dom w najbardziej kresowej wsi na Dolnym Śląsku.
- Żeby mogło przyjechać do nas 30-40 osób, potrzebujemy około 12 tysięcy złotych - dodaje Tadeusz Michnej, emerytowany rolnik i od ponad 20 lat kościelny w Białej, który prowadzi finanse "Kresowian".

Bo co tu kryć - dotychczas "Kresowiana" wspierała Fundacja Polska Miedź. Ale w tym roku, gdy zmieniła zasady udzielania darowizn, odmówiła dotowania imprezy.
- 8 czy 10 tysięcy, tyle bowiem kosztuje przygotowanie "Kresowian", głównie pod względem kulinarnym, jesteśmy w stanie uzbierać. Tym bardziej że wspiera nas gmina Chojnów i legnickie starostwo - mówi duszpasterz z Białej. - Mamy jednak nadzieję, że uda nam się znaleźć sponsora, który pomoże. Do 20 września jest jeszcze trochę czasu.

By nikt nie zapomniał
Skąd się wziął pomysł na "Kresowiana"? - Kilka lat temu byłem na spotkaniu z ludźmi pochodzącymi z Wileńszczyzny - opowiada ksiądz Krzysztof.

- Ubolewali, że powoli odchodzą, a wraz z nimi odchodzą na zawsze tradycje i kresowa kultura. Martwili się, że młode pokolenie nie ma okazji poznawać bogactwa kresowego dziedzictwa. Jechałem potem z Legnicy do Białej i kiedy mijałem kościół w Studnicy pod wezwaniem Matki Bożej Ostrobramskiej, pomyślałem, że przecież to dobre miejsce, by wokół tego kościoła zorganizować imprezę, która zaradzi tym pragnieniom.
Jak ksiądz Krzysztof po-myślał, tak też i zrobił. Dwa pierwsze spotkania kreso-wiaków odbyły się w Stud-nicy. Ale kiedy okazało się, że najbardziej zaangażowani w "Kresowiana" są mieszkańcy Białej, a we wsi jest też urokliwy park, czyli idealne miejsce na taką imprezę, od pięciu lat właśnie tu przyjeżdża coraz więcej ludzi. Przyjeżdżają nie tylko wspominać swoje rodzinne strony, ale też i po to, by spróbować kresowych specjałów.

Bo kuchnia z tradycyjnymi cepelinami, pierogami, knyszą polańską, gulaszem, bigosem i smalcem na "Kresowianach" jest bardzo ważna.

Smaki z tradycji
- Gotujemy 400 litrów bigosu, 30-40 litrów smalcu i 5 tysięcy pierogów - zachwala Bożena Sambor, która odpowiada za kresową kuchnię, ale jak nie gotuje i nie dzierży pieczy nad garnkami pełnymi smakowitości, pięknie śpiewa.

- Co roku przy garnkach staje 30 pań. I jesteśmy już tak zorganizowane, że lepienie tylu pierogów zajmuje nam tylko 4 godziny - mówi z dumą pani Bożena.
Ale nie tylko chlebem ze smalcem czy pierogami i bigosem można się najeść w Białej. Co roku na "Kresowianach" można też skosztować litewskich kołdunów.

- I to podawanych zgodnie z kresową tradycją, a więc w rosole - trudno opanować ssanie w żołądku i przesuwające się przed oczami wizje talerzy pełnych rozmaitych rarytasów, kiedy Bożena Sambor opowiada o smakach kresowej kuchni. Ale i łatwo też zrozumieć zdenerwowanie tutejszych gospodyń, kiedy tej kresowej kuchni w Białej kosztują jej prawdziwi znawcy, znający jej smak z dzieciństwa.

- W 2007 roku gościł u nas na "Kresowianach" kardynał Henryk Gulbinowicz. Były metropolita wrocławski to naprawdę wyjątkowa postać. Co tu kryć: zależało nam na jego opinii i bałyśmy się bardzo, że jako człowiek rodem z Wilna krytycznie oceni nasze kołduny. Na szczęście okazało się, że bardzo mu smakowały, a to chyba pochwała najlepsza z możliwych - wspomina ze śmiechem pani Bożena.

"Kresowiana" coraz większe

Na pierwsze "Kresowiana" przybyło około 300 osób, na ostatnich było ich - bagatela - aż 3 tysiące.
Aby sprostać choćby apetytom takiej liczby gości, konieczna okazała się budowa specjalnej kuchni.
Zadbał o to Adam Stefanicki, tutejsza złota rączka, który potrafi zrobić różne cuda tak z drewna, jak i z metalu. Jeden z głównych budowniczych bielskiego kościoła wraz z, jak to sam określa, grupą techniczną dba nie tylko o budowę stołów, ale też sceny i ołtarza. Na "Kresowianach" bowiem każdy znajdzie coś i dla ciała, i dla ducha.

Oprócz biesiady i wyśmienitych smakołyków organizatorzy zawsze szykują bogaty program artystyczny - w ubiegłym roku wystawili pierwszą księgę "Pana Tadeusza". Zaśpiewał Chór Madrygał z Legnicy, był też polonez na sto par. A trzy lata temu goście słuchali wykładów o deportacjach Polaków z terenów zajętych przez Związek Radziecki na wschód, do Kazachstanu i na Syberię, oraz ekspatriacji, czyli wyrzuceniu ich z ojczyzny.

Wszyscy zaangażowani w "Kresowiana" podkreślają również, jak ważny jest wymiar religijny wrześniowych spotkań, które zawsze rozpoczyna uroczysta msza święta. Rangę "Kresowian" podnoszą też kościelni hierarchowie, którzy przyjeżdżają do Białej.

Byli tu już kardynał Henryk Gulbinowicz, emerytowany metropolita wrocławski, i biskup legnicki Stefan Cichy. W tym roku zaproszono arcybiskupa Mieczysława Mokrzyckiego, metropolitę lwowskiego, wcześniej sekretarza papieża Jana Pawła II.

- Ludzie przyjeżdżają do nas, bo widzą, że Biała jest miejscem aktywności w różnych wymiarach - mówi ksiądz Krzysztof Bojko, który podkreśla, że kresy łączą nie tylko tych, którzy je pamiętają z dzieciństwa, ale i tych, którzy nigdy nie byli na ziemi swoich dziadków.

- Ale wiem, że dzięki "Kresowianom" jest szansa, iż pojadą tam, tak jak ja pojechałem do Wilna z moim ojcem w niezwykłą podróż śladami naszej rodziny - kończy dusz-pasterz.

Pomóżmy
Tegoroczne - siódme już - "Kresowiana" odbędą się 20 września.
Organizatorem imprezy jest Stowarzyszenie Promocji Kultury "Biała", które powstało z myślą o miejscowej młodzieży, by rozwijać jej talenty i tworzyć środowisko kulturalno-edukacyjne. W programie "Kresowian" poświęconych postaci Juliusza Słowackiego, najwybitniejszego obok Adama Mickiewicza polskiego poety doby romantyzmu, zaplanowany jest m.in. występ zespołów folklorystycznych z Krzemieńca i wystawa o Słowackim. Stowarzyszenie dysponuje kwotą 8 tysięcy złotych. Potrzebuje jeszcze ok. 13 tysięcy. Wszystkim, którzy chcieliby wesprzeć "Kresowiana", podajemy nr konta stowarzyszenia: Bank PKO BP, Oddział 1 w Chojnowie, numer 95102030170000200202195238.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska