Pięćdziesiąt pięć lat temu Jasio P., uczeń podstawówki nr 43, złapał w pobliżu wrocławskiej gazowni stonkę ziemniaczaną i przyniósł ją do redakcji "Słowa Polskiego".
Teraz ten kombatant walk z imperialistycznymi szkodnikami uśmiecha się do wspomnień, jak działkowcy z ogródków na Tarnogaju, którzy też z butelkami pełnymi stonek odwiedzali redakcję, ale nikt się nimi nie zainteresował - narzekali dziennikarze w kolejnych wydaniach gazety.
Tamtego lata naukowcy pracowali nad preparatami zwalczającymi szkodniki, a kroniki filmowe pokazywały patriotycznie zaangażowaną młodzież. Uzbrojeni w słoiki chłopcy i dziewczęta łapali stonki na kartofliskach pegeerów i spółdzielni produkcyjnych. Polska była wtedy światową potęgą w uprawie ziemniaków, które też na potęgę spożywaliśmy.
Wielu z nas nadal nie uznaje obiadu bez kartofli, jak Piotr Gruchot, który od kiedy przybył ze Lwowa do Wrocławia, sadzi je na działce w pobliżu Glinianek. W latach powojennych, a nawet potem, już za Gomułki i Gierka, też łapał stonki na swym małym kartoflisku. Od dawna jest emerytem Hutmenu, ale wstaje o 5 rano i jedzie tramwajem z pl. Grunwaldzkiego na Pilczyce, gdzie wraz z żoną Ludwisią mają na działce z altanką kartofle, warzywa, owoce na drzewach i krzewach, a także przepiękne kwiaty.
- Rok w rok jemy dwie beczki kiszonej kapusty i piętnaście tych mniejszych worków kartofli; to nasza recepta na długowieczność - mówi pan Piotr. - A co do stonki, to od dobrych dziesięciu lat już jej nie ma na działkach.
- Nie ma, bo ziemniaków w Polsce nie jemy i nie uprawiamy tyle co w PRL, a preparaty, takie jak apacz, proagro czy carate, przegnały stonkę - stwierdza Roman Berkowski. Od lat w swoim sklepie w centrum Wrocławia sprzedaje działkowiczom środki chemiczne i nasiona w kolorowych torebkach. Ich zawartość przeistaczała się w naszym ogródku na Sępolnie w kwiatki i dorodne warzywa, co uznawaliśmy w dzieciństwie za cud natury.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?