Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zagłębie Lubin - Wisła 1:4. Kanonada z ofiarami

Michał Sałkowski
Arkadiusz Głowacki (z lewej) nie wzbraniał się przed użyciem siły, by zatrzymać najlepszego snajpera Zagłębia - Ilijana Micanskiego. Efekt był rewelacyjny. Bułgar oddał tylko jeden groźny strzał na bramkę Wisły
Arkadiusz Głowacki (z lewej) nie wzbraniał się przed użyciem siły, by zatrzymać najlepszego snajpera Zagłębia - Ilijana Micanskiego. Efekt był rewelacyjny. Bułgar oddał tylko jeden groźny strzał na bramkę Wisły Piotr Krzyżanowski
Z obozu Zagłębia przed meczem buńczuczne głosy.

- Po ostatniej porażce z Legią, myślę, by wziąć powetować sobie tę przegraną, zwycięstwem nad następnym rywalem - zapowiadał obrońca miedziowych Sreten Sretenović. Życie bardzo szybko zweryfikowało zapowiedzi.

Wejście smoka Wisly. Niezrozumiały błąd obrońców Zagłębia. Kozłującą piłkę z wolnego zagrał w szesnastkę Piotr Brożek. Obrońcy Zagłębia zrobili zbyt wcześnie krok do przodu, próbując złapać Białą Gwiazdę w pułapkę ofsajdową. Trzeba przyznać, że Paweł Brożek i Andraz Kirm na spalonym byli.

Podobnie Marcelo, który rzekomo wybiegł zza linii defensorów i z zimną krwią pokonał Ptaka. Wątpliwa bramka. W 19 minucie pech dopadł Zagłębie. Ofiarna interwencja Sretena, który wygarnął piłkę Pawłowi Brożkowi, skończyła się naciągniętym mięśniem. Wszedł niefortunny debiutant w meczu z Legią - Szymon Kapias.

W 27 minucie Wisła wykorzystała gapiostwo Zagłębia. Paweł Brożek z pozycji spalonej dograł do stojącego na 7. metrze Patryka Małeckiego, ten spokojnie przymierzył na 2:0. Chwilę potem po strzale Diaza Zagłębie uratowała poprzeczka.

Miedziowi kąsali przed przerwą, ale bez krzywdy dla Wisły. Najpierw rozpędzony Micanski huknął obok prawego słupka bramki Pawełka. Potem szczęścia próbował Pawłowski, ale jego strzał po krótkim rogu intuicyjnie wybił za linię Pawełek.

Druga połowa rozpoczęła się od gestu na modłę hiszpańskich socios. Kibice zaczęli machać chusteczkami na pożegnanie dyrektorowi zarządzającemu Dariuszowi Machińskiemu. Na barierkach zawisły transparenty o wymownych hasłach - "Kajakarzu, czas spływać" oraz "Klub ma być apolityczny, wolny od wpływów polityki". W kontekście Zagłębia zabrzmiało to utopijnie.

A na boisku? Za Plizgę wszedł wyczekiwany Dawid Caiado. Murawę opuścił też z powodu kontuzji Szymon Pawłowski. Miedziowym brakowało ikry i pomysłu taktycznego. Przestrzenie między formacjami były iście pustynne. O szczęściu nie wspominajmy.

Po dośrodkowaniu Alvareza piłkę do własnej bramki wpakował Łukasz Jasiński. 69 minuta i 0:3. 81 minuta - Małecki przymierzył z dystansu na 0:4. Te porażki można było brać w ciemno. Ale styl hmmm... niepokoi. Dowód? Grono kibiców jeszcze przed gwizdkiem opuściło trybuny. Znów bolało.

Depresję zmniejszył strzałem z 35 metrów David Caiado. 1:4.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Zagłębie Lubin - Wisła 1:4. Kanonada z ofiarami - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska