18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocław - od zakochania jeden krok w nowe życie

Małgorzata Kaczmar
Manuel Delgado, Portugalczyk, księgowy w Hewlett Packard
Manuel Delgado, Portugalczyk, księgowy w Hewlett Packard Paweł Relikowski
Są w różnym wieku, mają zupełnie odmienne pasje, pochodzą z odległych od siebie zakątków świata. Łączy ich tylko jedno. Wrocław - miasto, w którym mieszkają.

Manuel Delgado, Portugalczyk, księgowy w Hewlett Packard
Pierwszy raz przyjechałem do Polski trzy lata temu na wymianę Socrates-Erasmus. Trafiłem do Łodzi. To specyficzne miasto. Ludzie są tam dość zamknięci w sobie, niedostępni dla obcokrajowców. Wróciłem więc z powrotem do Portugalii, skończyłem studia, ale coś ciągnęło mnie do Polski. Dostałem możliwość pracy w dużej korporacji w Wielkiej Brytanii i w Polsce. I wybrałem kraj nad Wisłą.
Do Wrocławia trafiłem przez przypadek - to tu mieści się bowiem siedziba Hewlett Packard. Jestem tu od ponad roku i muszę powiedzieć, że klimat stolicy Dolnego Śląska nie da się porównać z żadnym innym miastem w Polsce. Uwielbiam Rynek, wrocławskie małe restauracje, gdzie zdarza mi się wraz z kolegami jadać obiad po pracy. A poza tym kluby, które trochę przypominają mi klimat Półwyspu Iberyjskiego - Manana czy Casa de la Musica.
Uwielbiam też polską kuchnię. Pierogi, bigos, kiełbasę i schabowego. Są bombą kaloryczną, ale często nie mogę się powstrzymać, by nie zjeść choć trochę.
Myślę, że znalazłem we Wrocławiu swoje miejsce. Staram się uczyć polskiego i choć sporo rozumiem, mówienie przychodzi mi jeszcze z trudem. No, ale polski jest w końcu jednym z najtrudniejszych języków świata.

Tom Bradley, Anglik, historyk, we Wrocławiu uczy angielskiego
W Londynie zrobiłem dyplom z historii. I wtedy nagle przyszedł kryzys ekonomiczny. Pomyślałem sobie: "Przeczekam go, wyjadę w podróż po Europie, o której marzyłem od dzieciństwa". Zwiedziłem pół świata, ale gdy wróciłem do kraju, kryzys wciąż trwał. Po studiach, jako bezrobotny, czułem się w swoim kraju zupełnie bezużyteczny. I wtedy przyszło mi do głowy, że przecież mogę połączyć swoją podróżniczą pasję z pracą i zostać nauczycielem za granicą. I tak trafiłem do Wrocławia.
To miasto jest już trochę jak moja mała ojczyzna. Choć wychowałem się w 8-milionowej aglomeracji, dużo lepiej czuję się w stolicy Dolnego Śląska. To idealne miasto - ani za duże, ani za małe.
Ostatnio pojechałem do Warszawy i byłem przerażony wielkim miastem. Ja, który całe życie spędziłem w Londynie. Poza tym Warszawa to miasto pozbawione atmosfery. Wiem, że za jej wygląd odpowiada II wojna światowa, ale mi nie chodzi o budynki czy zabytki. Przeraziły mnie po prostu te cztero- i pięciopasmowe ulice, huk, ludzie potrącający się w biegu na stacjach metra.
We Wrocławiu mam dziewczynę. Mieszkamy razem, mamy dwa koty. I chyba wszystko wskazuje na to, że zostanę tu na zawsze.

Nomsa Belanyk, Kanadyjka, we Wrocławiu na kursie nauczycielskim
Już jako dziecko marzyłam o tym, by pojechać do Europy. Chciałam zobaczyć wieżę Eiffla i Tower Bridge. Zauważyłam też, że wschodnia część Europy, w której leży Polska, jest trochę zapomniana przez turystów. Może nie ma odpowiedniej promocji. Ale że zawsze lubiłam wyzwania, więc pomyślałam sobie: "Czemu nie akurat Polska?". I tak po prostu przyjechałam.
Jestem tu dopiero od kilku dni, ale zamierzam zostać na dłużej. W tej chwili chodzę na kurs polskiego i staram się choć trochę podszkolić język. A to wcale nie takie proste. No, ale wiem już, co to znaczy "proszę", "dzień dobry" i "piwo". I że jak się kogoś potrąci w autobusie, powinno się powiedzieć "przepraszam".
We Wrocławiu jest dobra energia. Na razie dopiero powoli poznaję to miasto, staram się zapamiętać układ ulic, bo jest zdecydowanie inny niż ten, jaki znam z Kanady. I przyznam, że jestem zachwycona wrocławskim Rynkiem, bo jest zarazem kameralny i reprezentacyjny. Takie ciepłe, dobre miejsce i dla turystów, i dla samych wrocławian. Zauważyłam też, że Wrocław staje się bardzo kosmopolityczny. Na każdym kroku słyszy się angielski i niemiecki.
Co ciekawe, najwięcej jest tu Portugalczyków i Hiszpanów. Może dlatego, że kobiety w Polsce są naprawdę piękne?
Tiago Pereira, Portugalczyk, we Wrocławiu studiuje mechanikę na politechnice
Jestem we Wrocławiu na wymianie Socrates-Erasmus. Gdy jeszcze mieszkałem w Porto i planowałem wyjazd, mój wybór padł najpierw na Włochy. Ale po jakimś czasie pomyślałem sobie: "Po co tam jechać? Byłem tam wiele razy, rozumiem włoski. Lepiej wybrać coś egzotycznego". Tak trafiłem do Wrocławia. I nie zawiodłem się.
Bo dzięki temu miałem okazję zobaczyć miejsca, których nie zwiedziłbym nigdy w życiu. Byłem w Auschwitz, bo choć Portugalia nie została tak poszkodowana w II wojnie światowej jak Polska, to miejsce-symbol, o którym trzeba pamiętać. Pojechałem na Mazury, zwiedziłem kraje bałtyckie, pojechałem na wycieczkę do Krakowa. Ale i tak najpiękniejszym z wszystkich polskich miast, jakie do tej pory widziałem, jest Wrocław.
Nie tylko dlatego, że znalazłem tu wspaniałych przyjaciół - zarówno Portugalczyków, Hiszpanów, jak i Polaków. Nie tylko dlatego, że spędziłem tu cudowne chwile. To miasto ma niesamowitą atmosferę. Ludzie są otwarci, życzliwi. Poza tym macie mnóstwo średniowiecznych zabytków. W centrum kościoły spotyka się tak często, jak u nas apteki, czyli na każdym rogu. Ale lubię też Rynek, najbardziej wcześnie rano, gdy jest zupełnie pusto i można obserwować wschód słońca.

Grace Sexton, Irlandka, pośredniczka sprzedaży nieruchomości
Przez całe życie mieszkałam w Dublinie. To, że przyjechałam do Wrocławia, to czysty przypadek. Ale od razu zakochałam się w tym mieście. Poczułam... jak wy to nazywacie? Wroclove?
Od ponad roku mieszkam przy ul. Nożowniczej, rzut beretem od Rynku. To jedno z moich ulubionych wrocławskich miejsc. Lubię małe, wąskie uliczki z kameralnymi pubami, takimi jak Pracownia przy ul. Więziennej. A gdy mam trochę więcej czasu i dopisuje pogoda, idę z moimi psem Tilly na spacer do parku Grabiszyńskiego.
Wrocław uratował mi życie. Gdybym w tej chwili mieszkała w Dublinie, nie miałabym pracy. A tymczasem tu odnalazłam i pracę, i przyjaciół, i taki ciepły, cichy kąt.
Lubię to, że Wrocław jest dynamiczny i szybko się zmienia. Wydaje mi się, że jest to jedno z najszybciej rozwijających się miast w Polsce. Boję się tylko, że zacznie tracić swój kameralny klimat, że małe, spokojne i pełne ciepłej atmosfery knajpki, takie jak Mleczarnia, zaczną zastępować duże, modne kluby, których wystrój opiera się na szkle i aluminium.
Ja kocham we Wrocławiu wszystko, co wrocławskie. Stare kościoły, klimat Ostrowa Tumskiego, jedyne piwo produkowane przez dolnośląski browar, które można wypić w Spiżu na Rynku. Czy tu zostanę? Wszystko wskazuje na to, że tak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska