Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bogacze mimo kryzysu

Janusz Krzeszowski
Paweł Kaługa z salonu Lexusa we Wrocławiu prezentuje najdroższe auto, jakie można tam kupić. Cena: 540 tys. zł
Paweł Kaługa z salonu Lexusa we Wrocławiu prezentuje najdroższe auto, jakie można tam kupić. Cena: 540 tys. zł Tomasz Hołod
Kupują auta za pół miliona i zegarki za tysiące. We Wrocławiu jest coraz więcej milionerów.

Choć wszędzie wokół słyszymy o kryzysie, we Wrocławiu przybywa ludzi, których stać na prawdziwe luksusy. W naszym mieście w ubiegłym roku aż 323 osoby zarobiły więcej niż milion złotych.

- Zarabianie w kryzysie wbrew pozorom jest łatwiejsze niż podczas ustabilizowanej sytuacji gospodarczej - mówi wprost Adam Bisek, wrocławski milioner. - Nie można tylko liczyć, że pierwszy milion zarobi się już po jednym dniu. To wymaga ciężkiej pracy - dodaje.

Sam startował od zera. Robił zdjęcia, był kurierem. Teraz inwestuje w paliwa, prowadzi firmę drogową i produkuje beton.

- To naturalne, że w kryzysie się zarabia. Ci, co np. przewidzieli spadek wartości złotego, teraz są milionerami - nie dziwi się Andrzej Sadowski z Centrum im. Adama Smitha w Warszawie. - Inna sprawa, że w wielu firmach prezesi mimo spadków dochodów nie zrzekli się części wynagrodzenia, a pracownicy musieli z czegoś zrezygnować. To nie do pomyślenia choćby w USA. Tam menedżerowie w najtrudniejszych czasach pracowali za symbolicznego dolara aż do momentu wyjścia z kryzysu. U nas taka skłonność do ograniczeń to rzadkość - opowiada.

Rosnąca liczba milionerów cieszy handlowców. Ci dla ludzi z pieniędzmi zrobią wszystko. Specjalne oferty mają dla nich także banki. Mogą nawet w środku nocy przywieźć kwiaty do domu.
- Jeśli to konieczne, zarezerwujemy też hotel, stolik w restauracji, dokonamy zakupów wraz z dostawą do domu. Możliwe jest również zorganizowanie wyjazdu za granicę - opowiada Aleksandra Bachta z Noble Bank.

Bank Zachodni WBK dla milionerów załatwi nawet lekarza. We Wrocławiu nie brakuje miejsc, gdzie milionerzy mogą wydawać pieniądze. To salony odnowy biologicznej czy kasyna. Kilkunastu wrocławskich milionerów ma swoje prywatne samoloty.

- W ubiegłym roku bywały dni, kiedy wykonywaliśmy nawet 50 operacji dziennie dla prywatnych samolotów - mówi Dariusz Kuś, prezes wrocławskiego portu lotniczego.

Więcej klientów mają też w salonach z ekskluzywną biżuterią.
- Zainteresowanie luksusowymi zegarkami i biżuterią we Wrocławiu rośnie. Najczęściej nasi klienci traktują je jako zakupy na pokolenia. Mieliśmy klienta, który kupił kilka zegarków, za które zapłacił w sumie ponad 100 tysięcy złotych - wylicza Justyna Ożóg-Łysiak, kierownik salonu z ekskluzywną biżuterią W. Kruk z ul. Wita Stwosza.

Ekonomiści mówią zgodnie: tylko się cieszyć.
- Im więcej bogatych, tym lepiej dla regionu. Swoje pieniądze na pewno zainwestują albo skonsumują, a to kreuje popyt i nakręca gospodarkę - mówi profesor Jan Rymarczyk, ekonomista z Uniwersytetu Ekonomicznego.
Gdzie zostawiają pieniądze wrocławscy milionerzy?

- Lexus Wrocław, ul. Legnicka
To nowy salon, a w ciągu miesiąca już sprzedał trzy luksusowe auta. Adam Najda, dyrektor salonu, wylicza, że najdroższa limuzyna kosztuje tam 540 tys. zł.
Ma moc ponad 350 koni mechanicznych, kamery ułatwiające parkowanie czy urządzenie do masażu w siedzeniach.

- Frączak Mercedes-Benz, ul. Olsztyńska
W salonie hitem sezonu jest mercedes klasy S po liftingu, wart blisko pół miliona złotych. Krzysztof Rak, kierownik działu sprzedaży, opowiada, że wyposażenie dodatkowe w tym aucie kosztuje około 70 tys. zł - tyle co nowe auto niższej klasy.

- BMW Inchcape Motor, al. Karkonoska
Średnia cena auta to tutaj 300 tys. zł. Najdroższe: BMW 7 kosztuje sporo ponad 600 tys. zł.
- Dodatki do niego mogą być warte kolejnych 200 tys. zł - mówi Daniel Jarząb doradca ds. sprzedaży.

Tylko dorobkiewiczom uderza do głowy woda sodowa
Z Anettą Pereświet-Sołtan, psychologiem biznesu z Dolnośląskiej Szkoły Wyższej, rozmawia Janusz Krzeszowski.

Kim jest wrocławski milioner? Można scharakteryzować takie osoby?

To bardzo trudne, bo to różni ludzie. Znam osobiście dwóch i różnią się pod wieloma względami. Generalnie jest to albo młoda, dobrze wykształcona osoba, koniecznie po studiach (często zagranicznych), na dobrym stanowisku, albo człowiek, który budował fortunę na przełomie lat 80. i 90. Ten już niekoniecznie z wykształceniem wyższym. Wszyscy są odważni, ryzykują, żeby podejmować wyzwania. Mieli pomysł na siebie albo na biznes i znaleźli niszę w rynku. Często mają charaktery naturalnych liderów. Potrafią zarażać ludzi pasją, zjednywać ich, zatrzymywać przy sobie.

Są rozrzutni, uderza im woda sodowa do głowy? Obnoszą się z fortuną?

Czy się obnoszą? Chyba już nie. Zauważam jednak, że mają szacunek do pieniądza, i to coraz większy. Zaspokajają swoje potrzeby, ale mowy o rozrzutności nie ma.
Inaczej jest z dorobkiewiczami, którym pieniądze przyszły nagle. W takim przypadku nie wszyscy radzą sobie z nową sytuacją. Nie mają jeszcze doświadczenia, a często też brakuje w ich środowisku osób, od których mogliby się uczyć zdrowego stosunku do pieniądza. To bywa niebezpieczne i łatwo o zachowania, które uznajemy potocznie za skutek uderzenia wody sodowej do głowy.

A czy pieniądze dają szczęście?

Same pieniądze nie. Są ludzie, którzy pracują na nie, a nie mają czasu ich wydać. Stabilności i bezpieczeństwa trzeba szukać w rodzinie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska