Wraca taki funkcjonariusz ze służby do domu, a żona narzeka, że pensję też ma małą. Bycie policjantem to nie smakowanie frykasów, lecz często gorzki chleb. A teraz do różnych frustracji doszła jeszcze jedna i co tu kryć - wyjątkowo absurdalna. Grupa wyselekcjonowanych z trudem kandydatów na dolnośląskich policjantów nie dostanie roboty, bo kryzys wymusił cięcia. Niby mamy, teoretycznie, wiele wakatów, ale pieniędzy na obsadę zabrakło.
Wszystko już było. Kiedy gospodarka szybko się rozwijała, w policyjnych kadrach rozpaczliwie szukano sposobu na pozyskanie kogokolwiek do służby. Przy gorszej koniunkturze nastąpił wysyp chętnych, więc zaczęto przebierać w nich jak w ulęgałkach - a to wykształcenie niedostateczne, a to sprawność fizyczna mizerna. Kiedy w końcu rekrutacja wyłoniła najlepszych, pocałowali klamkę. Może z kwitkiem odsyłamy drugiego Kojaka, Columbo czy Brudnego Harry'ego?
Niezależnie od kryzysu padła reforma lansowana przez szefa MSWiA Grzegorza Schetynę. Chciał zreformować emerytury mundurowych, ale ten pomysł miał szansę powodzenia tylko przy zgodnej współpracy z ministrem Bogdanem Klichem. Kiedy wojskowi nie dali się zamknąć w okrążeniu, policyjni związkowcy z łatwością przeprowadzili kontratak. Wyszło na to, że największym bonusem dla policjanta jest możliwość przejścia na emeryturę po 15 latach służby. Bez tego przepisu odznaki nie przyjmie nawet pies z kulawą nogą, a doświadczone psy zerwą się z łańcucha. Fiasko ostatniej rekrutacji pokazuje jednak, że taka argumentacja nie jest warta funta kłaków.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
