Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Magiczna różdżka i tyle

Andrzej Puzio
Andrzej Puzio, przewodniczący Unii Pracy na Dolnym Śląsku
Andrzej Puzio, przewodniczący Unii Pracy na Dolnym Śląsku Tomasz Hołod
Jednomandatowe okręgi wyborcze - jeszcze za wcześnie, by na nie stawiać.

Zwolennicy jednomandatowych okręgów wyborczych, jak choćby wrocławski radny Szymon Hotała, starają się wskazać plusy i minusy, jakie niesie ze sobą ordynacja z JOW.
Mają prawo, ale moim zdaniem, to idea szlachetna i złudna zarazem. Daje wrażenie rzeczywistego wpływu wyborcy, który wskazuje najlepszego z najlepszych, i ten najlepszy wygrywa, przygniatając głosami gorszych.

Tylko czy we współczesnych czasach, z nadmiarem sprzecznych informacji, marketingu i masowej manipulacji, wyborca będzie w stanie wybrać najlepszego z najlepszych? Najlepszego, a nie najsprytniejszego i najmajętniejszego, bo zamożny spryciarz oklei miasto swoimi plakatami i billboardami, wygra i jako człowiek sukcesu będzie dbał dalej o sukces, ale o swój, a nie o sukces społeczności.

Zwolennicy ordynacji większościowej twierdzą, że w okręgach jednomandatowych wybierać będzie można lokalnych społeczników. W gminach do 20 tysięcy mieszkańców tak przecież jest - zgodnie z obecną ustawą. Tam jednak, w małych miasteczkach i na wioskach, łatwiej zauważyć lokalnych społeczników i obdarzyć ich przywilejem rządzenia.

Tylko czy we współczesnych czasach, z nadmiarem sprzecznych informacji, marketingu i masowej manipulacji, wyborca będzie w stanie wybrać najlepszego z najlepszych?

Pytanie, jak rozpoznać ich w wielkich miastach? Zwykle bywają radnymi osiedli, napisali kilka wniosków do rady miasta, a na co dzień biegają po osiedlu i rozmawiają z mieszkańcami o ich bolączkach. Może jest takich kilku, a może setka we Wrocławiu. Nie mają jednak budżetu i mocy przekładania pomysłu w czyn.

Nie gwarantują także, że po wejściu do rady miasta będą działać konstruktywnie na rzecz wszystkich mieszkańców. Najprawdopodobniej, gdyby była ich większość, nie doszłoby do szybkiego wyłonienia zdolnej do rządzenia koalicji większościowej, bo każdy z nich to indywidualista oszołomiony nagłym awansem i nieskory do kompromisu, gdy nie dyscyplinuje go partyjny szyld. To w idealnym wariancie całkowitej bezpartyjności społeczników, której teraz nie ma.
W praktyce ci lokalni społecznicy okazują się być członkami największych ugrupowań partyjnych i zamiast do dekoncentracji władzy dochodzi do wzmocnienia najsilniejszych i utrwalenia dwubiegunowości systemu, eliminującego z gry małe partie i ich aktywistów.

Jednomandatowe okręgi wyborcze w niczym nie poprawią jakości rządzenia , na którą tak chętnie teraz narzekamy. I w gruncie rzeczy to nic innego, jak magiczna różdżka wyrafinowanego populizmu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska