Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

KGHM - kwestia ceny

Paweł Puchalski
Paweł Puchalski
Paweł Puchalski Fot. Archiwum prywatne
Ci, którzy chcą odwlec ten proces, zawsze będą mówili, że moment jest zły.

Czy teraz jest dobry moment na prywatyzację KGHM?

Ci, którzy chcą odwlec ten proces, zawsze będą mówili, że moment jest zły. Gdy budżet państwa znajduje się w trudnej sytuacji, trzeba podejmować odważne decyzje. Teraz jest dobry moment, bo jest sensowne uzasadnienie. Zły moment był wtedy, gdy akcje Polskiej Miedzi kosztowały 20 zł. Dziś cena wynosi 80 zł. To dobry czas na sprzedaż.

Ale przecież wszyscy mówią o kryzysie. Przeciwnicy sprzedaży firmy podkreślają, że w takim czasie nie da się wynegocjować wysokiej ceny za spółkę, którą nazywają perłą w koronie Skarbu Państwa.

Przecież proces prywatyzacji nie będzie trwał miesiąc - sprzedaż KGHM ma szanse dojść do skutku dopiero w 2010 roku. Potrzeba czasu na znalezienie odpowiedniego nabywcy i na negocjacje. Nikt nie mówi, że KGHM będzie sprywatyzowany za kilka tygodni - czasu na negocjacje cenowe będzie z całą pewnością wystarczająco dużo.

Mimo to wielu uważa, że prywatyzacja KGHM to złe rozwiązanie.

Nikt nie chce podwyżki podatków, przypuszczam, że nawet pracownicy KGHM.

Gdybyśmy dziś w referendum zapytali Polaków, czy wolą wyższe podatki czy prywatyzację KGHM, to jestem przekonany, że wynik referendum byłby jednoznaczny. Nikt nie chce podwyżki podatków, przypuszczam, że nawet pracownicy KGHM.

Nie wiem, czy wynik byłby oczywisty w zagłębiu miedziowym. Tu raczej nikt nie chce sprzedaży spółki, która utrzymuje cały region.

Mówimy o spółce należącej do udzielnego Księstwa Lubińskiego czy o własności Skarbu Rzeczpospolitej Polskiej?
Jakie w takim razie będą, Pana zdaniem, skutki prywatyzacji miedziowego holdingu dla Dolnego Śląska, a zwłaszcza dla zagłębia miedziowego?

Nie będzie żadnych złych skutków. Trwa prywatyzacja sektora energetycznego i ludzie nie tracą pracy. Nie dzieje się nic złego. Przecież będą negocjacje, w czasie których przypuszczalnie zostanie zagwarantowana ciągłość pracy kombinatu, a więc nadal będą potrzebni górnicy i hutnicy, dla których zapewniony będzie pakiet gwarancji. W tym dramatycznym lęku przed prywatyzacją chodzi tylko o istotny spadek roli związków zawodowych, o zmniejszenie ich wpływów na decyzje zarządu i na politykę socjalną rządu.

Przeciwnicy prywatyzacji Polskiej Miedzi przypominają historię z 1992 roku, gdy chciano sprzedać KGHM za zaledwie 400 mln dolarów. Gdyby do tego doszło, Skarb Państwa nie zarobiłby 4 mld zł, i to tylko w ciągu czterech ostatnich lat. Czy to zły argument?

Rząd nie sprzeda KGHM za najniższą zaproponowaną kwotę.

Argument i dobry, i zły. Po pierwsze: rząd nie sprzeda KGHM za najniższą zaproponowaną kwotę. Cena będzie negocjowana. Po drugie: dziś Skarb Państwa zarabia na dywidendzie, a po prywatyzacji może wpłacić uzyskane pieniądze na lokatę i czerpać zyski z procentów.
A więc przypominanie próby sprzedaży KGHM z początku lat 90. nie jest argumentem nie do podważenia.
Wszystko jest kwestią ceny, a w przypadku sprzedaży pakietu kontrolnego zyskownej spółki należałoby się spodziewać wysokiej premii w stosunku do wyceny giełdowej.

A co sprzedaż udziałów oznacza dla spółki?

Jestem przekonany, że pod zarządem strategicznego gracza KGHM poprawi efektywność, będzie przynosił większe zyski, a więc obecni akcjonariusze mniejszościowi powinni popierać rządowy projekt możliwie szybkiej prywatyzacji Polskiej Miedzi.

Rozmawiała Agata Grzelińska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska