Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdyby chleb taniał, byłoby źle

Jacek Antczak
Fot. Tomasz Hołod
Rozmowa z prof. Bogusławem Fiedorem, rektorem Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu.

Panie Profesorze, czy zwrócił Pan uwagę, że w przydomowym sklepie bardzo podrożały napoje bezalkoholowe i inne produkty spożywcze? Ponoć na Dolnym Śląsku najbardziej?
To pytanie nie do mnie. Przyznam, że w ramach podziału obowiązków w domu ja nie robię zakupów. Ja zarabiam pieniądze, żona je wydaje, a nie donosiła, że jest drożej, więc ze strony przeciętnego konsumenta nie umiem nic powiedzieć.

A ze strony ekonomisty? Główny Urząd Statystyczny wyliczył, że na Dolnym Śląsku mamy ostatnio podwyżki, większe niż w innych województwach. O czym to świadczy?
Jeśli różnice między regionami są niewielkie, to nie ma co dramatyzować i doszukiwać się w tym jakichś prawidłowości. Po prostu są różnice w regionalnych kosztach, jeśli chodzi o dystrybucję, lokalne zróżnicowanie w popycie, które wykorzystują hurtownicy czy detaliści. Może to też wynikać z różnic w kosztach produkcji, jeśli pewne rzeczy wytwarzane są w oparciu o produkty lokalne. Nie ma jednej uniwersalnej przyczyny takich różnic.
**
Nie musimy się bać, że u nas teraz będzie najdrożej?

Teraz będzie drożej, ale dlatego, że wahania sezonowe cen żywności są zjawiskiem normalnym.


Teraz będzie drożej, ale dlatego, że wahania sezonowe cen żywności są zjawiskiem normalnym. W dawnych czasach mówiło się nawet, że "ceny na przednówku rosną". W tej chwili wyczerpują się surowce do produkcji artykułów spożywczych, co oczywiście dzisiaj nie ma wielkiego znaczenia, bo mamy przecież import. Ale na razie, przy taniej przez ostatnie miesiące złotówce, mogło się to przełożyć na wyższe ceny surowców, których używa przemysł spożywczy. A to mogło spowodować wyższe ceny. A napoje? Kiedy mają drożeć, jeśli nie latem, kiedy się ich kupuje najwięcej?

Czy w ogóle po cenach w sklepach można poznać, że mamy kryzys?**

Tak, ale teoretycznie podczas poważnego kryzysu ekonomicznego ceny powinny spadać, albo choćby tempo wzrostu tych cen powinno być mniejsze. W niektórych krajach w kryzysie mieliśmy przypadki deflacji, co jest dla gospodarki groźniejsze niż inflacja. Dlatego co jak co, ale nasz kryzys nie jest typowy.

Ale dlaczego ceny w Polsce nie spadają?

Przede wszystkim ze względu na słabą złotówkę.
Kryzysu nie odczuwamy paradoksalnie przez to, że wszystko nie tanieje, za to odczuwamy, że bardzo tania do niedawna była nasza waluta.
Tego, czy złotówka jest tania, czy droga, nie można łączyć bezpośrednio z sytuacją ekonomiczną. Nasza gospodarka spisuje się nieźle w porównaniu z innymi rynkami, a jednocześnie nasza złotówka była do niedawna słaba. To, co się dzieje na rynkach finansowych, niekoniecznie odzwierciedla realną gospodarkę.

To już makroekonomia, a ja chciałbym zapytać, czy jest Pan zaniepokojony i jednak zapyta żonę, czy zakupy są trochę droższe?

W Polsce w ostatnich 20 latach wiele się zmieniło. Na przykład, że w przeciętnej polskiej rodzinie kolosalnie spadł udział wydatków na żywność.

Szczerze? Należę do tej grupy dochodowej, dla której wydatki na żywność nie odgrywają dużej roli w budżecie domowym. W naszej "strukturze konsumpcji" stanowią może około 10 procent. Dla mojej rodziny istotniejszy jest na przykład wzrost ubezpieczeń, to, ile kosztuje benzyna, usługi kulturalne, turystyczne...

Ale większość Polaków pewnie jest w znacznie trudniejszej sytuacji.

Nie do końca. Trzeba mieć świadomość, że w Polsce w ostatnich 20 latach wiele się zmieniło. Na przykład, że w przeciętnej polskiej rodzinie kolosalnie spadł udział wydatków na żywność. W tej chwili jest na poziomie 25 procent. Ja wiem, że wiele biednych rodzin powie: "To niemożliwe, my wydajemy na jedzenie 50 czy 60 procent naszych pieniędzy".

Nie przeczę, być może tyle wydają, ale przeciętnie, według naprawdę solidnych danych, od początku lat 90. udział wydatków na żywność zmniejszył się już dwukrotnie. Czyli jeśli nawet rosną ceny, to ich uciążliwość dla przeciętnego gospodarstwa domowego nie jest aż tak duża. Oczywiście, i tak jest to dwa razy więcej niż w najbogatszych krajach Unii, ale to się nadal będzie poprawiało i coraz mniej Polaków będzie się martwiło tym, że drożeją napoje czy chleb.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Co dalej z limitami płatności gotówką?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska