Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żużel: To nie sport, to kuszenie losu

Wojciech Koerber
We Wrocławiu Atlas uległ Włókniarzowi 43:45. Zaplanowany na wczoraj rewanż odbędzie się w późniejszym terminie
We Wrocławiu Atlas uległ Włókniarzowi 43:45. Zaplanowany na wczoraj rewanż odbędzie się w późniejszym terminie Paweł Relikowski
Do Zielonej Góry pojechali sobie na wycieczkę. Polonia walczy dziś z osłabionym Włókniarzem.

Polska ekstraliga z lekka zwariowała. Wczoraj o godz. 16 Polacy, Australijczycy i Szwedzi stali jeszcze na podium Drużynowego Pucharu Świata w Lesznie. Te wykańczające zawody ciągnęły się od samego rana - najpierw w deszczu, potem w słońcu, a cały czas pod duuużą presją. Mimo to zdecydowano się nie odwoływać większości niedzielnych spotkań ekstraligi.

Na derby Pomorza musiało gnać w pośpiechu sześciu jeźdźców: Emil Sajfutdinow, Andreas Jonsson, Antonio Lindbaeck, Jonas Davidsson, Chris Holder i Adrian Miedziński. Początek meczu zaplanowano na 21. Tymczasem trasę Leszno - Toruń (233 km) pokonuje się - za viamichelin.pl - w 3 godziny i 53 minuty. Jak tu zdążyć na polskich drogach, nie łamiąc przy tym przepisów? Nie da się.

Godziny meczów zmieniano sobie w ostatniej chwili, jakby kibic liczył się tutaj najmniej.

W Piernikowie skończyli warczeć przed północą, po czym... gladiatorzy otrzepali się i ruszyli w dalszą podróż. Jak np. Davidsson, jeżdżący w poniedziałek na Wyspach. Krzysztof Kasprzak, Jarosław Hampel i Leigh Adams przejechali się natomiast do Zielonej Góry na wycieczkę. Na miejscu dowiedzieli się, że tor do jazdy się nie nadaje.

Dwie imprezy w ciągu dnia to w speedwayu nie nowość. Łączenie turniejów towarzyskich, gdy mowa o pobliskich miastach, to nawet fajna ciekawostka przyrodnicza. Co innego jednak, gdy chodzi o presję związaną z walką o medale DPŚ i z rywalizacją o ligowe punkty. Wczoraj mieliśmy czeski film. Na ostatnią chwilę zmieniały się godziny spotkań, jakby kibic - głównie ten przyjezdny - się nie liczył.

Mecz Atlasa w Częstochowie odwołano już w sobotę wieczorem, bo na jego rozegranie nie zgodzili się wrocławianie. I słusznie. Dziś natomiast winien się odbyć zaległy mecz Włókniarza w Bydgoszczy. Jego rezultat może przyprawić trenera Marka Cieślaka o ból głowy. Częstochowianie mają bowiem pojechać bez Nickiego Pedersena (kontuzja) oraz Lee Richardsona, Lewisa Bridgera i Taia Woffindena. Bydgoszczanie, osłabieni tylko brakiem Davidssona, mogą zatem zgarnąć całą pulę z bonusem. Pod Jasną Górą polegli dość nieznacznie, 40:50.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Żużel: To nie sport, to kuszenie losu - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska