Lubin topi pieniądze

Wczoraj wrocławska delegatura Najwyższej Izby Kontroli ujawniła wyniki inspekcji w podlegającej prezydentowi Lubina Lubińskiej Spółce Inwestycyjnej. Wnioski są porażające.
Kontrolerzy NIK wypominają zarządowi LSI podejmowanie działań gospodarczych na niekorzystnych dla spółki warunkach. Powodowało to narastanie strat. Szacowane na co najmniej 4,5 mln zł konsekwencje finansowe tych decyzji ponosiła gmina.
Zdaniem NIK, firma prowadziła działalność niezgodną z ustawą o spółkach komunalnych. Na domiar złego robiła to tak nieumiejętnie, że zamiast zysków, przynosiła właścicielowi straty (różne: od 130 tys. zł w roku 2007 do 1,9 mln zł w 2006). Ratując finanse spółki, gmina podniosła jej kapitał o 2,3 mln zł i przekazała jej grunty warte kolejne 8 mln zł. 80 procent tych terenów zostało już sprzedanych.

Wśród najbardziej kontrowersyjnych przedsięwzięć LSI raport wymienia umowę z firmą Womak Beta. Jako nowa spółka - Galeria Rynek - LSI wraz z Womak Beta miały zbudować w centrum Lubina galerię handlową. Od tego czasu minęły trzy lata, budynku nie ma, a inwestorzy nie mogą uporać się z problemami formalno-prawnymi (np. brakiem pozwolenia na budowę). Sama umowa z Womakiem jest - zdaniem NIK - sformułowana w sposób niekorzystny dla miasta. Jako mniejszościowy udziałowiec Galerii Rynek, LSI (49 proc. akcji) nie ma wpływu na sposób prowadzenia tego przedsięwzięcia. Każdą jej decyzję partner może przegłosować. W umowie dopatrzono się też zapisów pozwalających Womakowi przejąć wniesiony aportem miejski grunt po zaniżonej cenie.
- Nasz partner nie ma takich intencji - twierdzi prezes LSI Artur Dubiński. Jak mówi, jeszcze przed raportem NIK część zapisów z umowy została zmieniona.
Dubiński nie zgadza się z wnioskami z kontroli. Uważa, że nie złamano ustawy o spółkach komunalnych, bo LSI prowadziła działalność zgodnie z zapisami w Krajowym Rejestrze Sądowym i przez 11 lat nikt tego nie kwestionował.