Mężczyzna leciał na paralotni (rodzaj otwartego spadochronu) i spadł z dużej wysokości.
Do tragicznego wypadku doszło w czwartek późnym wieczorem w rejonie góry Klin, niedaleko Andrzejówki koło Wałbrzycha. Mężczyzna spadł na konary drzew. Nie udało się go uratować, choć lekarze reanimowali lotniarza przez półtorej godziny.
O tym, że ktoś wisi zaczepiony między drzewami na linkach spadochronu, powiadomił GOPR turysta. Kiedy ratownicy pojawili się na miejscu, był z nim jeszcze kontakt. Ale paralotniarz słabł z każdą minutą. Goprowcy zdjęli go z drzewa już nieprzytomnego.
Wezwane natychmiast pogotowie nie mogło jednak dojechać na miejsce tragedii. Po lekarzy ratownicy GOPR zjechali samochodem terenowym. Akcja ratunkowa na miejscu nie przyniosła skutku. Mężczyzna zmarł. Z wstępnych ustaleń wynika, że doznał bardzo poważnego urazu kręgosłupa. Jednak przyczyny zgonu będą znane po sekcji zwłok. Sprawę bada wałbrzyska policja. - Fachowcy od wypadków lotniczych ocenią, dlaczego mężczyzna spadł - mówi Jerzy Rzymek z Komendy Powiatowej Policji w Wałbrzychu.
Mężczyzna zmarł. Z wstępnych ustaleń wynika, że doznał bardzo poważnego urazu kręgosłupa.
Jak się okazało, mężczyzna był sam i nie poinformował nikogo, gdzie będzie latał. Nie miał też ze sobą telefonu. - Uczulamy, żeby zawsze mówić, gdzie się wybieramy i mieć ze sobą telefon, by, o ile to możliwe, jak najszybciej wezwać pomoc - mówi Mariusz Rzepecki z wałbrzysko-kłodzkiej grupy GOPR, który brał udział w akcji ratunkowej.
Najbezpieczniej jest, gdy czuwają nad nami fachowcy. W regionie jest kilka miejsc, w których można latać pod okiem instruktorów i ze wszystkimi zabezpieczeniami. Do najbardziej znanych należą szkoły w Mieroszowie i we Wrocławiu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?