Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tancerze od kulis

Łukasz Kubiak
Autor tekstu z piosenkarką Natalią Lesz
Autor tekstu z piosenkarką Natalią Lesz Archiwum prywatne
O tym, jak wygląda codzienna praca na planie serialu "Tancerze", czego nie mogą zobaczyć widzowie, jakie wymagania ma aktorka Kasia Cichopek i co się stało piosenkarce Natalii Lesz pisze statysta.

Kto z nas nie chciał choć raz stanąć po drugiej stronie kamery. Poczuć przez chwilę atmosferę planu zdjęciowego, spotkać aktorów znanych z pierwszych stron gazet i usłyszeć magiczne słowo "akcja". Tę niepowtarzalną szansę dała mi możliwość statystowania w kolejnym z seriali kręconych we Wrocławiu.

"Tancerze" to opowieść o młodych ludziach, których łączy pasja do tańca, muzyki i śpiewu. No i wszyscy chcą być sławni. Z problemami na drodze do kariery zmagają się zarówno profesorowie, jak i uczniowie akademii tańca.

Główny plan, na którym kręcony jest serial, mieści się w podwrocławskich Bielanach. Zbudowana jest tam szkoła tańca Heleny Nałęcz-Gonzales: sala taneczna i teatralna, pokoje wykładowców, szatnia, korytarz i... przytulny bufet, w którym niestety nic nie można kupić, bo to atrapa. Na dodatek stojąca w nim lodówka, wypełniona po brzegi napojami, zamknięta jest na kłódkę - pewnie zdarzało się, że była szybko opróżniana, bez pozwolenia i bez zapłaty.

Dzień zdjęciowy na planie - mimo tego, że jest on wcześniej szczegółowo zaplanowany i dokładnie rozpisany na grafikach - często odbiega od rzeczywistości. Zazwyczaj zaczyna się o ósmej rano, a kończy późnym popołudniem, a niekiedy wieczorem.

Niemal każdego dnia zdarzają się nieprzewidziane sytuacje. Najczęściej są to problemy techniczne i złośliwość rzeczy martwych. Na przykład jednego dnia wybuchła wielka afera o to, że nie można było znaleźć odpowiednich rajstop, które pasowałyby kolorem do peruki Kasi Cichopek (w tym dniu akurat musiała być rudzielcem). Rajtuzy w ekspresowym tempie kupiono w oddalonym kilka kilometrów od studia sklepie. I problem został zażegnany.

Statyści - nazywani złośliwie "rekwizytami z żołądkami" - mimo tego, że stanowią jedynie tło, są nieodłącznym elementem każdego serialu. Bez nich obraz byłby sztuczny, pozbawiony ruchu. Jednorazowo na planie jest około 20-25 statystów. Prywatnie są to zazwyczaj studenci, którzy mają trochę wolnego czasu, lub pasjonaci, którzy chcą skosztować choć kawałek telewizyjnego życia. Pieniędzy za to nie ma wielkich. Za dzień zdjęciowy, bez względu na to, czy trwa on pięć, czy dziesięć godzin, otrzymują 50 zł.
Statyści o tym, czy będą potrzebni danego dnia na planie, dowiadują się zwykle z jednodniowym wyprzedzeniem. Osoby odpowiedzialne za statystów informują nas o tym, jak mamy być ubrani, np. na sportowo, elegancko, w jasnych czy w ciemnych kolorach. Każdy musi mieć swoje ciuchy, najlepiej dwa na zmianę.

Inaczej sprawa przedstawia się, jeśli chodzi o tancerzy i gwiazdy filmu. Oni w garderobie mają olbrzymią kolekcję ubrań i butów przypisaną każdemu z nazwiska.

Charakteryzacja głównych aktorów trwa zazwyczaj bardzo długo, czasami nawet około dwóch godzin, bo zdarza się, że w jednej ze scen bohaterka ma bujne loki, a już w następnej włosy musi mieć wyprostowane, a na dodatek spięte w kucyk.

Jeśli chodzi o samo nagrywanie poszczególnych wątków do serialu, mogłoby się wydawać, że jest to zajęcie łatwe i przyjemne. Nic bardziej mylnego. Zapomnij. Każda ze scen ma po kilka, a nawet kilkanaście dubli. Stosowane są wówczas ujęcia z różnych kamer, a aktorzy i statyści muszą powtarzać ciągle to samo. Jak w "Dniu świstaka". Wszyscy z utęsknieniem czekają wtedy na głos z reżyserki. Dwa słowa: "Mamy scenę!" oznaczają chwilę wytchnienia. Kiedy kamery są wyłączone, ekipa na chwilę opuszcza plan.

Marcin Dorociński, aktor znany m.in. z serialu "Pitbull" i filmu "Idealny chłopak dla mojej dziewczyny", jest nałogowym palaczem: przerwę najczęściej spędza na dworze, paląc papierosa za papierosem. Natomiast Katarzyna Glinka, aktorka, która popularność zdobyła w serialu "Barwy szczęścia", jest uzależniona od telefonu - całą przerwę potrafi spędzić na gadaniu przez komórkę.

Młodzi, mniej znani aktorzy powtarzają swoje kwestie do następnych scen. Jedyną dłuższą, bo trwającą ponad godzinę, jest przerwa obiadowa. Zwykle około 14. Wówczas obsada serialu dostaje darmowy posiłek.

Każdy indywidualnie dobiera sobie menu. Wtedy można podpatrzyć, że Kasia Cichopek uwielbia pieczone ziemniaki i surówki, a Mirosław Baka, który w serialu gra profesora Bernarda Kruka, różnego rodzaju makarony. Po godzinnym rozluźnieniu czas wracać do pracy. Chwila wytchnienia mobilizuje aktorów do jeszcze bardziej wzmożonego wysiłku i koncentracji podczas kręcenia kolejnych ujęć. Każdy z nich uwija się jak w ukropie.
Większość tancerzy to dobrzy kumple. Nic dziwnego. Spędzają ze sobą po kilkanaście godzin dziennie i wszystkich łączy to samo - zamiłowanie do tańca. Nierzadko w trakcie przerwy obiadowej zmęczeni zasypiają, gdziekolwiek się da. Choćby na podłodze czy blacie stołu. Ale nawet wtedy zdarzają się zabawne sytuacje i żarty ze strony serialowych kolegów.

Jedną z ofiar takich dowcipów padła piosenkarka Natalia Lesz, która zabłysnęła w "Tańcu z gwiazdami". Kiedy spała, kilku chłopców z ekipy filmowej podoczepiało jej do włosów balony z helem. Gdy się obudziła, nawet tego nie poczuła i jak zwykle z uśmiechem paradowała po studiu. Zorientowała się dopiero po jakimś czasie, ale wszystko obróciła w żart.

Nie zawsze jednak było tak wesoło. Prawdziwy horror rozegrał się tuż przed pokazem prasowym premierowego odcinka serialu. Na Natalię spadło ogromne, przywieszone do sufitu, lustro. Odłamki szkła poraniły jej plecy i ramiona.

Na planie często pojawiają się gościnnie znani aktorzy. Dorota Kamińska wciela się w rolę matki serialowego Piotra, jednego ze studentów akademii, a jej męża gra Mirosław Zbrojewicz, znany m.in. z ról w filmach "Chłopaki nie płaczą", "Kiler" czy "Pierwszy milion".

Aktorzy, wbrew pozorom, są zwykłymi śmiertelnikami, więc nie pracują przez 24 godziny na dobę. Po okresie wytężonej pracy najczęściej idą do wrocławskiego lunaparku "Jacek i Placek" przy ulicy Mazowieckiej i tam szaleją na karuzelach.

Na planie serialu nikt nikogo nie faworyzuje. Każdy musi sumiennie spełniać swoje serialowe obowiązki. Za kulisami panuje bardzo luźna atmosfera, wszyscy są dla siebie życzliwi. Często zdarza się, że doświadczeni aktorzy dają tancerzom, którzy zazwyczaj z aktorstwem wcześniej nie mieli nic wspólnego, rady, jak zagrać daną scenę.

Niezastąpiona jest tu aktorka Małgorzata Niemirska - serialowa Helena Nałęcz, która nierzadko udziela wskazówek, jak wczuć się w postać, którą się gra.

Dla mnie, młodego człowieka, możliwość poznania świata gwiazd od kuchni, a przy okazji nauczenia się czegoś nowego od doświadczonych aktorów, jest bezcenna. No i może jakiś znany reżyser zauważy mnie, statystę, i czeka mnie wielka kariera filmowa...

Współpraca: Grzegorz Małecki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska