Mit pękł jak bańka mydlana. Duma z jednego z najlepszych ogólniaków w Polsce, wrocławskiej czternastki, nikogo nie rozgrzesza z fatalnych wyników na tegorocznej maturze. Nasze województwo jest w trójce najsłabszych w kraju.
To tym bardziej przykre, że właśnie we Wrocławiu grupa świetnych metodyków pracowała wiele lat temu przy programie tzw. nowej matury, która miała zrewolucjonizować polską edukację.
Fatalne wyniki tegorocznej matury powinny uruchomić syreny alarmowe we wszystkich głowach. Bo z jednej strony to klęska dydaktyczna nauczycieli, dla których każdy egzamin dojrzałości jest najostrzejszym testem ich wieloletniej pracy z grupą uczniów.
Z drugiej strony, jeśli uczniowie podchodzący do matury nie potrafią czytać ze zrozumieniem, to może czas zrezygnować z marzeń o egalitaryzmie i przyjąć do wiadomości, że nie każdy nad Odrą i Wisłą musi mieć w kieszeni świadectwo dojrzałości? Że zamiast byle jakiej matury lepszy jest dobry zawód w ręku, a zamiast byle jakiego licencjata czy magistra lepszy jest dobry fachowiec?
Nad problemem powinni zastanowić się też rodzice i rozważyć, co ma sens: niepotrzebna frustracja ich dziecka, które oblało egzamin i na studia nie pójdzie, czy realne mierzenie sił na zamiary.
Nie wiem, jakie wnioski z fatalnych tegorocznych wyników wyciągną wszystkie strony dramatu. Powiedzenie "nie matura, lecz chęć szczera..." już dawno trafiło na półkę, ale jak widać, nie wpłynęło to jakoś specjalnie na średni poziom prezentowany przez uczniów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
