Matura napisana byle jak

Co piąty maturzysta w Polsce i aż co czwarty na Dolnym Śląsku oblał maturę. Połowa z nich nie poradziła sobie tylko z jednym przedmiotem, więc jeszcze w sierpniu będzie miała szansę na poprawkę. Ponad 2 tys. maturzystów w całym kraju poległo na wszystkich trzech obowiązkowych egzaminach.
Centralna Komisja Egzaminacyjna ujawniła wczoraj wyniki tegorocznej matury.
- Zdawalność na poziomie 79 procent to naprawdę dobry wynik - przekonuje Barbara Czarnecka-Cicha, szefowa Wydziału Matur w CKE. Lepiej było tylko rok temu - maturę zdało wtedy 89 proc. absolwentów. Ale tylko dlatego, że były minister Roman Giertych chciał poprawić statystyki i przyznał świadectwa dojrzałości uczniom, którzy na maturze oblali jeden przedmiot.

Na Dolnym Śląsku egzamin zdało tylko 75 proc. absolwentów szkół średnich, o 10 proc. mniej niż rok temu. Razem z województwem lubuskim zajęliśmy ostatnie miejsce w Polsce.
- Jestem zaskoczony, że wypadliśmy tak słabo - przyznaje Zbigniew Paśko, były dolnośląski kurator oświaty. - Ale nie obarczałbym winą uczniów. To niemożliwe, żeby akurat w tym roku koncentracja słabeuszy była tak wielka. Poważnie szwankuje praca szkół średnich, które obniżają jakość nauczania - uważa Paśko.
Tradycyjnie najlepiej z egzaminami poradzili sobie absolwenci ogólniaków ( zdało tam 89 proc. uczniów). Fatalnie wypadły licea profilowane, gdzie nie zdało blisko 40 proc.
- Absolwenci państwowych szkół poradzili sobie w tym roku na wszystkich przedmiotach i poziomach znacząco lepiej niż ci ze szkół prywatnych. To ogromne zaskoczenie - zaznacza Czarnecka-Cicha.

Średni wynik w państwowych szkołach był aż o 22 proc. wyższy niż w prywatnych. Do tej pory młodzież ze znakomicie wyposażonych, nowoczesnych szkół prywatnych na egzaminach biła o głowę kolegów z publicznych, masowych liceów i techników.
Powodów do niepokoju nie brakuje. Utrzymuje się gigantyczna przepaść w wynikach uczniów z wielkich miast i wsi. W metropoliach z maturą poradziło sobie 80 proc. zdających, na wsiach - tylko 65 proc. Potwierdzają to dane z Dolnego Śląska. We Wrocławiu pozytywny wynik egzaminu ma 81 proc. absolwentów.
Matura obnażyła ubogi i pełen błędów język młodzieży. Uczniowie często nie rozumieją poleceń, nie znają znaczenia trudniejszych słów. Mylą wyrazy o podobnym brzmieniu. - Trudno w to może uwierzyć, ale wielu uczniów nie rozumie czym jest na przykład mogiła. Sformułowanie "jechać na mogiłę" rozumieją jako "iść na dno" - mówił wczoraj językoznawca prof. Andrzej Markowski.

CKE zapowiada, że przy ocenie egzaminacyjnych prac będzie zwracać większą uwagę na poprawność językową.
- Również fatalny język uczniów zaważył na słabych wynikach z wiedzy o społeczeństwie - tłumaczyła szefowa CKE Maria Magdziarz. - Egzaminatorzy sprzeciwiają się punktowaniu wypowiedzi poprawnych merytorycznie, ale zapisanych z błędami czy potocznym językiem. Albo uczniowie zaczną przestrzegać dyscypliny językowej, albo nie zaliczą egzaminu.
Uczniowie najlepiej poradzili sobie z językami obcymi. Z hiszpańskiego średni wynik to aż 73 proc. Z angielskiego - 61 proc.
Najtrudniejsza okazała się wiedza o społeczeństwie i biologia (średni wynik z obu przedmiotów to 41 proc.).

Wybrane błędy z prac maturalnych:
"Panna Izabela trzymała kciuki za klacza (...)".
"Izabela stanowi ikonę dobrych manierów".
"Izabela postanowiła się oddać duchowieństwu".
"Izabela jest zrozpaczona. Przyzwyczajona do luksusu, a tu klops".
"Łęcki pogrywał z Wokulskim w karty".
"Izabela miała Wokulskiego za ociemniałego potwora i prostaka".
"Moim zdaniem Lalka to wykwintny utwór".
"Bohaterka jako żywy organizm posuwa się do przodu poprzez starzenie".
"Wokulski, człowiek zaniedbany, bez żadnego wyrazu twarzy".
"Polska nie może się wyzwolić od jarzmicieli".
"Młode pokolenie jest zadumane w sobie".
"Mickiewicz był filatelistą w okresie studiów".