Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Włoszczowska musiała bardzo wiele wycierpieć, by sięgnąć po złoto

Paweł Pluta
Maja Włoszczowska z CCC Polkowice zrewanżowała się rywalkom za igrzyska w Pekinie
Maja Włoszczowska z CCC Polkowice zrewanżowała się rywalkom za igrzyska w Pekinie Fot. Marcin Oliva Soto
Po raz pierwszy w karierze Maja mistrzynią Europy. ME w kolarstwie górskim odbyły się w nizinnej Holandii.

Choć ponad połowa terytorium Holandii leży poniżej poziomu morza, to kraj ten słynie nie tylko z wysokiego poziomu tolerancji (m.in. legalny dostęp do narkotyków, prostytucji, aborcji, eutanazji oraz możliwość małżeństw osób tej samej płci), ale o dziwo także świetnych kolarzy, którzy w najbardziej znanych wyścigach wiodą prymat w klasyfikacjach na najlepszych górali.
I choć Królestwo Niderlandów znane jest także z niewiarygodnej ilości rowerów na ulicach, to rozgrywanie tam mistrzostw Europy w kolarstwie górskim mogło wzbudzić uśmiech na twarzy. Tym bardziej, że liczące nieco ponad 100 tys. mieszkańców miasto Zoetermeer położone jest zaledwie kilkanaście kilometrów od Morza Północnego.

Myli się jednak ten, kto sądzi, że trasy, na których najlepsi walczyli o prymat na Starym Kontynencie, były niczym bułka z masłem. Owszem, było... bardzo ślisko, bo zarówno podczas zawodów, jak i przez całą poprzedzającą je noc lało jak z cebra. Z tego powodu organizatorzy skrócili zawodniczkom dystans z siedmiu do sześciu rund.

Trzy jadące w elicie Polki (Maja Włoszczowska, Anna Szafraniec i Magdalena Sadłecka) były jednak w dobrych nastrojach po tym, jak w sobotę tytuł mistrzyni Europy do lat 23, i to w efektownym stylu (2 minuty przewagi na drugą zawodniczką), zdobyła Aleksandra Dawidowicz.

Na starcie stanęły też najgroźniejsze rywalki Włoszczowskiej, które stały obok niej na podium ubiegłorocznych igrzysk olimpijskich: złota medalistka z Pekinu Niemka Sabine Spitz oraz Rosjanka Irina Kalentiewa (brąz na IO).

Od pierwszy zakrętów wychowanka Śnieżki Karpacz, dziś reprezentująca barwy CCC Polkowice, jechała z przodu wraz ze wspomnianą Spitz. Blisko szpicy plasowały się też Szafraniec i Sadłecka. Jeszcze podczas pierwszego okrążenia Włoszczowska miała wywrotkę - niegroźną, jak sama zapewniała.

Jeszcze podczas pierwszego okrążenia Włoszczowska miała wywrotkę - niegroźną, jak sama zapewniała.

Wtedy też na czoło wyścigu wybiło się pięć zawodniczek, z naszymi Mają i Anią. Kolejny upadek naszej srebrnej medalistki z Pekinu wyglądał doprawdy niebezpiecznie. Przy dużej prędkości Maja zahaczyła kierownicą o krzaki i z dużym impetem uderzyła w podłoże. Jej ręką zalała się krwią.
Po trzeciej rundzie na czele wyścigu znalazła się Szafraniec, która miała ok. 20 metrów przewagi nad goniącymi ją dziewczynami. W pewnym momencie za jej plecami jechała Włoszczowska, która zaatakowała na ostatnim okrążeniu i jako pierwsza minęła linię mety, wyprzedzając Kalentiewą o 18 sekund i Spitz o 38. Dla naszej najlepszej zawodniczki w kolarstwie górskim to pierwszy w karierze złoty medal ME seniorek w cross country.

Polka miała powody do radości, bowiem odwróciła kolejność na podium ME, w porównaniu do IO w Pekinie. Łzy wzruszenia mieszały się z tymi z bólu, bo na mecie Maja nie ukrywała, że jechała cała poobijana, z krwawiącą ręką i wybitym kciukiem. Jednak trener kadry Andrzej Piątek zapewniał, że Włoszczowska będzie mogła wystartować za tydzień w MP.
W elicie mężczyzn Marek Galiński był 28., a Dariusz Batek nie ukończył wyścigu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Włoszczowska musiała bardzo wiele wycierpieć, by sięgnąć po złoto - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska