Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kąpieliska popularne, ale nie wszystkie bezpieczne

Eliza Głowicka, Romuald Piela
Zalew w Radkowie to wyjątkowo urokliwe miejsce
Zalew w Radkowie to wyjątkowo urokliwe miejsce Romuald Piela
Ludzie ryzykują pływanie w dzikich akwenach.

Morskie Oko, Glinianki, basen na Kłokoczycach i ten przy ul. Wejherowskiej. To jedyne kąpieliska, z których tego lata mogą bezpiecznie korzystać mieszkańcy Wrocławia. Pozostałe są nieczynne. Baseny na Brochowie i Oporowie zostały zamknięte z powodu remontów. Nie działa też basen przy ul. Skarbowców.

Co więcej, o bezpieczne miejsce do kąpieli trudno też w najbliższych okolicach miasta. Strzeżone kąpieliska łatwo policzyć na palcach.
Bezpiecznie kąpać się można w Wilczynie Leśnym koło Obornik Śląskich czy w Sulistrowiczkach. Nie popływamy za to np. w ośrodku w Wiszni Małej. Powód? Nie było chętnych na ratowników.

W okolicy Wrocławia nie brakuje stawów, glinianek i rozlewisk z dobrym zejściem do wody, które od lat są znanymi, choć dzikimi kąpieliskami. Ludzie chętnie kąpią się w gliniankach w Wilczycach. Tłumy przyjeżdżają nad zalewy w Mietkowie i Proszkowicach czy rozlewisko Bajkał pod Kamieńcem Wrocławskim, gdzie od zawsze obowiązuje zakaz pływania. Kąpiący się tam ryzykują życiem.

500 ludzi bywało zeszłego lata jednego dnia nad stawem w Chrząstawie.

Niektóre z kąpielisk jeszcze 2-3 lata temu działały, a pływających pilnowali ratownicy. Jak choćby kąpielisko Wektory w Małkowicach lub ośrodek w Sulistrowicach. We wrocławskim sanepidzie tłumaczą, że ich właściciele nawet nie wystąpili o zbadanie wody, co jest konieczne, by można było otworzyć kąpielisko. Ale nie-zbyt czysta woda i zakaz kąpieli nie zniechęcają ludzi.

W cieplejsze dni nad stawem w Jelczu-Laskowicach pojawiają się tłumy osób spragnionych kąpieli, choć formalnie i to kąpielisko jest nieczynne. Gmina nie może dogadać się z jego dzierżawcą.
- Woda nadaje się do kąpieli, ale nie ma ratowników, więc kąpiący się robi to na swoją odpowiedzialność. Informują o tym tablice na plaży - przyznaje Maria Duszak z Urzędu Miasta i Gminy w Jelczu-Laskowicach.
Nie zanosi się, by legalne kąpielisko powstało nad słynnym rozlewiskiem Bajkał. - Były kiedyś takie plany, ale woda nie spełnia tam norm czystości. Poza tym nie zgadza się na to Polski Związek Wędkarski, który dzierżawi teren - tłumaczy Marian Zaraś, sekretarz Urzędu Gminy Czernica. Przyznaje, że drugim, bardzo popularnym zbiornikiem w okolicy stał się staw rybny w Chrząstawie.

- W cieplejsze dni pojawia się tam nawet pół tysiąca osób. Były wyznaczone miejsca do kąpieli, ale zmienił się właściciel i teraz nie wolno się tam kąpać.

4 kąpieliska - tylko tyle strzeżonych miejsc do pływania jest otwartych tego lata dla wrocławian.

Policjanci z komisariatu wodnego i pracownicy WOPR ostrzegają, że pływanie w niestrzeżonych zbiornikach może się skończyć tragicznie. Zwłaszcza gdy do wody wskakuje się nagle albo po alkoholu.
- Tego lata utonęły już cztery osoby. Po dwie w Odrze i Bystrzycy - przyznaje Krzysztof Skrzyniarz, szef dolnośląskiego WOPR.

- Nie ma bezpiecznej wody tam, gdzie nie ma ratowników - podkreśla mł. asp. Wojciech Siewior z komisariatu wodnego policji. I wylicza miejsca nad wodą, gdzie policja często musi interweniować i wyganiać ludzi z wody: zimowisko barek na Odrze (pełno tam zatopionych, metalowych części), okolice Wyspy Słodowej (lubią się tam pluskać dzieci), okolice Jazu Opatowice (gdzie jest bardzo silny nurt).
- Szczególnie niebezpieczny jest zbiornik w Mietkowie, bo stamtąd spuszcza się wodę do Bystrzycy. Poza tym pogoda dość gwałtownie się zmienia, więc pływający na różnym sprzęcie też ryzykują - zaznacza policjant. - Na razie sprzyja nam aura. Gdyby nie to, ofiar wody mogłoby być więcej - kończy.
Dwa miliony złotych zainwestowała gmina Radków w zagospodarowanie zalewu u podnóża Gór Stołowych. Już dziś wiedzą, że to była świetna inwestycja. Dzięki temu mogą zaproponować turystom ofertę "dwa w jednym" - po wędrówkach w górach można popływać i poopalać się nad wodą. Nad zbiornik już dziś przyjeżdżają tłumy.

Najważniejsze i najdroższe było zbudowanie trzech zbiorników, w których woda jest oczyszczana. Zbiornik był zamknięty dla turystów właśnie dlatego, że sanepid miał zastrzeżenia co do czystości.
Gdy udało się zdobyć zgodę sanepidu, pozostało zatrudnienie ratowników i kąpielisko mogło ruszyć. Teraz do dyspozycji są basen kąpielowy i miejsce do pływania kajakami. To nie koniec przygotowywanych przez samorządowców atrakcji. W tym roku zamierzają wydać kolejne cztery mln zł na rozbudowę dróg, ścieżek i oświetlenie przy zalewie. Powstanie także, obok już istniejących trawiastych, plaża piaszczysta.

- Chcemy zainwestować również w drogę z zalewu do granicy państwa. To samo mają zrobić Czesi po swojej stronie - dodaje Jan Bednarczyk, burmistrz Radkowa.
Nie tylko władze tej gminy myślą o wodnych atrakcjach. Dwa lata temu, w rocznicę powodzi tysiąclecia, zakończono budowę zbiornika retencyjnego w Starej Morawie koło Stronia Śląskiego.
Akwen, który ma ponad pięć hektarów, nie tylko chroni przed powodziami. Latem jest otwarty dla mieszkańców i turystów. W przyszłą sobotę zostaną tam rozegrane zawody w pływaniu na byle czym.

W powiecie kłodzkim są jeszcze dwa małe zalewy: w Dzikowcu koło Nowej Rudy i w Lewinie Kłodzkim. Te zbiorniki na razie nie są zagospodarowane turystycznie. Ale to ma się jednak zmienić. W Nowej Rudzie chcą, by zalew stał się atrakcją turystyczną. W najbliższych latach chcą zainwestować w akwen. Natomiast władze Lewina Kłodzkiego szukają inwestora, który wyłożyłby pieniądze. Urzędnicy są przekonani, że warto włożyć wysiłek w zagospodarowanie tych miejsc, bo to oznacza tylko korzyści.

Dlatego również dużą inwestycję planują w Głuszycy pod Wałbrzychem. Gmina chce zagospodarować zbiornik w byłym kamieniołomie. Radni bez wyjątków zgodzili się, by powstało tam centrum sportowo-rozrywkowe. Plany są bardzo ambitne. Na wodzie ma być umieszczona pływająca scena. Ma powstać miejsce dla amatorów wspinaczki. Poza tym będzie można ścigać się gokartami i quadami. A do tego skały mają być podświetlone.

Już wcześniej dawne kamieniołomy ożywały na kilka dni. Były tam organizowane imprezy pod nazwą "Kamyki Open Air Festival". Za każdym razem na koncerty przychodziły tłumy. Wówczas zalane wodą wyrobisko oraz pięknie oświetlone skały tworzyły atmosferę, której długo nie można było zapomnieć.
O tym, że warto w takie miejsca inwestować, wiedzą w innych regionach na Dolnym Śląsku. Oblegane są zbiorniki w okolicach Legnicy. Roman Chołys, prezes legnickiego Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, poleca baseny oraz strzeżone akweny w Jezierzanach, Kunicach i Rokitkach.

Ludzie od lat przyjeżdżają jednak nad akweny, na których kąpiel jest zabroniona i na razie nie ma pomysłu na to, jak je zagospodarować. Co roku tłumy wypoczywają nad żwirownią w Spalonej, niewiele robiąc sobie z ostrzeżeń. Miejsce jest niepilnowane przez ratownika i zwodnicze. Dwa lata temu utonął tu 27-letni mężczyzna.

Popularne są też glinianki w Lasku Złotoryjskim - w 2007 roku ratownicy wyłowili z ich dna ciało chłopca, który próbował przepłynąć akwen w poprzek. Rok temu w kamieniołomie w Wojcieszowie zginęło dwóch harcerzy. Na żwirowni w Rokitkach w 2005 roku syn utonął na oczach matki - wybrali do kąpieli niestrzeżony fragment zamiast plaży z ratownikiem.

Warto zadbać o niewielkie zbiorniki
Z Krzysztofem Klarem z kłodzkiego Klubu Kajakarskiego "Szarotka" rozmawia Romuald Piela.

Czy małe, kilkuhektarowe zbiorniki wodne nadają się do uprawiania kajakarstwa?

Mnie cieszy każdy nowy zalew czy glinianka, które dadzą się zaadaptować na akweny rekreacyjne. Na Dolnym Śląsku, niestety, nie ma dużych jezior.
Musimy zadowolić się mniejszymi zbiornikami, takimi jak np. ten w Radkowie. Moim zdaniem, to idealne miejsce do rekreacyjnego pływania kajakiem. I jestem przekonany, że już niedługo będą odwiedzać je tłumy. Tym bardziej że sporty wodne stają się coraz modniejsze, zwłaszcza kajakarstwo.
Na takich właśnie akwenach najlepiej można nauczyć się prawidłowego wiosłowania, obycia z wodą, a nawet kontrolowanych upadków do wody. I, oczywiście, później można spróbować spłynąć jakąś dolnośląską rzeką, np. Nysą Kłodzką.

Sądzi Pan, że doczekamy się wkrótce kolejnych zbiorników wodnych?

Turystyka kajakowa cieszy się w Polsce z roku na rok coraz większym zainteresowaniem. Nic dziwnego, że władze Radkowa zaczęły inwestować w zalew. Ta inwestycja na pewno szybko im się zwróci, bo dzięki niej będą mieć więcej turystów. Mam nadzieję, że inne samorządy pójdą w ślady władz Radkowa. Zwłaszcza że w wielu miejscowościach są nielegalne zbiorniki wodne, na które i tak przychodzą tłumy. Pewnie nie wszystkie mogą stać się atrakcjami turystycznymi, ale warto nad wieloma się zastanowić i zainwestować pieniądze.

Tym bardziej że są niestrzeżone, a przez to niebezpieczne.

Oczywiście. Zawsze ostrzegam przed wybieraniem miejsc, w których nie ma ratowników. Nawet, gdy jesteśmy bardzo wprawionymi pływakami, to i tak nie powinniśmy być pewni swoich umiejętności na 100 procent. Wypadki zdarzają się wszystkim.

Współpraca: SIYA, PEKA

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Kąpieliska popularne, ale nie wszystkie bezpieczne - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska