DPŚ, czyli operacja Leszno

Wyzwanie dla tych, którzy jadą, marzenie dla tych, którzy zostają w domach - tak brzmi słynne motto... Rajdu Dakar.

Po prawdzie można je też odnieść do Drużynowego Pucharu Świata na żużlu. Choć drzewiej różnie to z tymi marzeniami bywało. Mieliśmy też okres, kiedy najlepsi polscy żużlowcy hurtem unikali występu w imprezie. Woleli krótkie wakacje, miast dokładać do interesu. Pod rządami nowego szefa GKSŻ, Piotra Szymańskiego, sytuacja uległa jednak poprawie. Dziś do DPŚ-u polscy reprezentanci nie muszą już dokładać. Ba! Oni na nim zarabiają.

Już w sobotę w duńskim Vojens pierwszy turniej półfinałowy (Canal+, godz. 18.50). Gospodarze - obrońcy trofeum - pojadą przeciw Szwedom, Rosjanom i Czechom. Walka o pierwsze miejsce i bezpośredni awans do finału (18 lipca, Leszno, godz. 18.30, Canal+ Sport) pozostanie sprawą wewnątrzskandynawską, choć swoje punkty winni też wyszarpać Rosjanie Emil Sajfutdinow i Grigorij Łaguta. Uwaga na tego drugiego! Nie jeździ w polskiej ekstralidze (I-ligowy Lokomotiv Daugavpils), więc niewiele się o nim mówi, a to światowa czołówka. Co pokazuje w barwach szwedzkiego Vastervik.

Biało-czerwoni na swój półfinał, w angielskim Peterborough, poczekają do poniedziałku (godz. 19.20, Canal+). Za rywali mieć będą Australię, Wielką Brytanię i Słowenię. Marek Cieślak pięciu swoich orłów wybierze spośród Tomasza Golloba, Krzysztofa Kasprzaka, Piotra Protasiewicza, Adriana Mie-dzińskiego i Jarosława Hampela. Groźne będą Kangury, choć chodzą słuchy, że tym razem zechcą wejść do finału tylnymi drzwiami, przez turniej barażowy (16 lipca, Leszno, Canal+ Sport, godz. 18.45), by zyskać trening na torze Unii.

Największą bolączką Australijczyków jest jednak ich opiekun Craige Boyce, rokrocznie czyniący selekcjonerskie błędy. Czwórkę ma pewną - Jasona Crumpa, Leigh Adamsa, Chrisa Holdera i Ryana Sullivana. Piątego zawsze wyłania według sobie tylko znanego klucza. W Peterborough zamierza postawić na Rory'ego Schleina. Jeśli w Lesznie nie wymieni go na Adama Shieldsa, lepiej dla nas. To będzie strzał Boyce'a we własną stopę.

Gospodarze połówki w Peter-borough? Na papierze kiepsko z nimi. Menedżer Bob Lyon nie powołał pod broń ani Scotta Nichollsa, ani Lee Richardsona. W tym drugim przypadku można chyba mówić o błędzie. O sile ekipy mają stanowić Chris Harris, Edward Kennet, Daniel King, Tai Woffinden i Lewis Bridger. Oto młode lwy Lyona.

Przypomnijmy, że awans do finału zapewnią sobie zwycięzcy półfinałów. Ekipy z drugich i trzecich miejsc trafią do barażu. W nim walka toczyć się będzie o dwie pierwsze lokaty, premiowane dokooptowaniem do stawki finalistów.

Janowski jedzie po złoto IMEJ
W sobotę w Tarnowie (godz. 19) młodzieżowcy do lat 19 powalczą o indywidualne mistrzostwo Europy.
W stawce finalistów znalazło się pięciu Polaków: Dawid Lampart, Przemysław Pawlicki, Sławomir Musielak, Patryk Dudek i nasz Maciej Janowski. Przed rokiem jeździec WTS-u był w finale IMEJ drugi - 12+3 (3,w,3,3,3), przegrywając pechowo z Arturem Mroczką (GTŻ). Na najniższym stopniu podium stanął w Stralsund Rosjanin Artjom Wodjakow - 12+2 (2,3,3,3,1). Tym razem największym rywalem Janowskiego miał być Martin Vaculik, lecz po "dzwonie" w Debreczynie baaardzo obniżył loty. Ma problem.
Lista startowa: 1. Aleksander Conda (Słowenia), 2. Linus Sundstroem (Szwecja), 3. Rene Bach (Dania), 4. Martin Vaculik (Słowacja), 5. Artiom Laguta (Rosja), 6. Dennis Andersson (Szwecja, Atlas), 7. Lampart, 8. Jewgienij Karawackis (Łotwa), 9. Janowski, 10. Kim Nilsson (Szwecja), 11. Michal Dudek (Czechy), 12. Pawlicki, 13. Anton Rosen (Szwecja), 14. Michael Hadek (Czechy), 15. Musielak, 16. Dudek.