Ziemia ze skarpy zaczęła się osuwać i kolejarze musieli zamknąć torowisko, bo mogło dojść do katastrofy.
Skutki tej decyzji od razu odczuli pasażerowie. Pociągi kursujące do i z Opola opóźnione były nawet ponad dwie godziny.
Pociągi dalekobieżne do Krakowa czy Przemyśla kursują od objazdem przez Jelcz-Laskowice. Lokalne kursują tylko z Wrocławia do Oławy i z Brzegu do Opola. Między Oławą a Brzegiem pasażerów przewożą wynajęte przez kolejarzy autobusy. Taka sytuacja ma trwać przynajmniej do soboty.
Skład jadący z Katowic przez Wrocław do Koszalina miał przyjechać na Dworzec Główny o 8.36. Pojawił się na peronie dopiero po godz. 11. Podróżni byli zdezorientowani i zdenerwowani.
- Zdecydowałyśmy się z córką na spontaniczny wypad nad morze, a tu taki pech. Musimy czekać na dworcu, nie wiadomo, kiedy przyjedzie nasz pociąg, a opóźnienie stale rośnie. Nikt nas nie informuje o sytuacji - złościła się wrocławianka Joanna Dyś.
Agnieszka Janas, która chciała dojechać do Darłowa, od samego rana załamywała ręce: - Nie dość, że czeka mnie długa podróż, to jeszcze nie wiadomo, kiedy pociąg dotrze na miejsce. Trudno o gorszy początek wakacji.
PKP nie ma jednak dobrych wiadomości.
- Specjaliści badają uszkodzony nasyp. Chcielibyśmy, żeby pociągi wróciły na tę trasę już w weekend, ale równie dobrze naprawa może potrwać kilka dni - zapowiada Piotr Krywus, zastępca dyrektora Zakładu Linii Kolejowych PKP w Opolu. Ostateczny termin zależy od pogody i wyników badań terenu.
Czy pasażerowie będą mogli domagać się odszkodowań za utrudnienia w podróży? - Będziemy przyjmowali reklamacje, ale opóźnienia nie powstały z naszej winy, więc rekompensaty się podróżnym nie należą - zastrzega Andrzej Piech z PKP Przewozy Regionalne.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?