Zdaniem radnych, budzą one wątpliwości, czy miasto dobrze gospodaruje pieniędzmi.
Pierwsza sprawa dotyczy oficjalnego portalu lubin.pl. Miasto, choć jest jego właścicielem, płaci za umieszczanie tam informacji. Dlaczego? Bo zleciło pisanie i redagowanie wiadomości prywatnej firmie Pressmedial. Za przygotowywane przez dziennikarzy aktualności z życia Lubina oraz wiadomości kulturalne i sportowe Pressmedial co miesiąc otrzymuje od urzędu 4,5 tys. zł netto. Radni sprawdzają, czy Press-medial korzysta z portalu zgodnie z prawem. - Nie ma umowy na dzierżawę domeny, jest tylko zlecenie na zamieszczanie informacji - mówi Lech Duławski.
Rzecznik prezydenta wyjaśnia, że taki układ opłaca się miastu. - Zamiast zatrudniać dziennikarzy, co kosztowałoby znacznie więcej, wolimy zlecić prace dziennikarskie prywatnej firmie - twierdzi Krzysztof Maj.
Rzecznik prezydenta wyjaśnia, że taki układ opłaca się miastu.
Tylko pytanie, po co urzędowi dziennikarze, skoro wiadomości na stronie internetowej mogą zamieszczać urzędnicy. Tak jest na przykład w Głogowie i Jeleniej Górze. Za oficjalne portale obu miast odpowiadają pracownicy zajmujący się promocją.
- Nigdy nie oddalibyśmy oficjalnej strony miasta prywatnej firmie - mówi Katarzyna Młodawska z urzędu miejskiego w Jeleniej Górze. - Chcemy mieć całkowitą kontrolę nad zamieszczanymi tam informacjami.
Andrzej Niemiec, właściciel Pressmedial, mówi, że rzecznik ma wpływ na informacje płynące z urzędu miasta. Za pozostałe materiały odpowiada redaktor naczelny portalu. Dochody z reklam, które pojawiają się na oficjalnej stronie Lubina, czerpie Pressmedial.
Niemiec zapewnia, że nie są to wielkie sumy. Ale zdaniem przewodniczącego rady miejskiej Marka Bubnowskiego, w grę mogą wchodzić setki tysięcy złotych. Domenę opłaca miasto. Kwota jest niewielka, 60 zł na rok, ale wydawana z publicznej kasy. Na oficjalnych stronach Głogowa i Jeleniej Góry nie pojawiają się komercyjne reklamy.
Domenę opłaca miasto. Kwota jest niewielka, 60 zł na rok, ale wydawana z publicznej kasy.
Druga sprawa, która budzi zastrzeżenia radnych, dotyczy kwoty 16 tys. zł, która w budżecie miasta była zapisana na obsługę rady miejskiej, w tym na szkolenia radnych. Żadnych szkoleń nie było, a pieniędzy też nie ma. Wydano je na nagrywanie sesji rady miejskiej przez TVL Odra. - Za każdą sesję, nawet jeśli trwa tylko 15 minut, telewizja dostaje 1017 zł brutto - mówi radny Duławski.
Maj żartuje, że odkąd radni są nagrywani, znacznie lepiej wypadają w mediach.
- Nadal będziemy nagrywać sesje, bo bywało, że radni co innego mówili na sesji, a co innego w mediach - dodaje rzecznik.
Marek Bubnowski zapowiada, że zależnie od wyników prac komisji, o nieprawidłowościach powiadomi Regionalną Izbę Obrachunkową, prokuraturę albo też Centralne Biuro Antykorupcyjne.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?