Jako pierwszy linię mety minął Krzysztof Jeżowski, a tuż za nim przyjechał Tomasz Smoleń.
- Chłopcy spisali się wyśmienicie - mówił uradowany Piotr Wadecki, trener pomarańczowych. - Mistrzostwa Polski to nasza docelowa impreza. Przygotowujemy szczyt formy na krajowy czempionat i cały cykl przygotowań jest podporządkowany tym startom. Mierzymy w medale zarówno w jeździe indywidualnej na czas, jak i w wyścigu ze startu wspólnego - mówił nam długo przed MP Piotr Wadecki.
Przypomnijmy, że po ubiegłorocznych, niezbyt udanych dla kolarzy CCC, krajowych mistrzostwach Wadecki został trenerem pomarańczowych. Doszło także kilku kolarzy. W gronie tych, którzy zasilili szeregi grupy, był m.in. ubiegłoroczny triumfator w jeździe na czas Łukasz Bodnar. W tym roku należał on również do faworytów.
Kiendyś: Liczyliśmy na więcej, ale sport ma to do siebie, że jest nieprzewidywalny
Niestety, musiał się zadowolić 10. pozycją. Triumfatorem okazał się jego młodszy brat Maciej, który wyprzedził ścigającego się w barwach włoskiej grupy ISD uczestnika tegorocznego Giro d'Italia Bartosza Huzarskiego. Najlepszy z kolarzy CCC,Tomasz Kiendyś, uplasował się na miejscu szóstym. Ósmy był Tomasz Lisowicz, a dziewiąty Jarosław Rębiewski.
- Liczyliśmy na więcej, ale sport ma to do siebie, że jest nieprzewidywalny. Postaramy się spisać lepiej w wyścigu ze startu wspólnego - mówił Kiendyś.
W rywalizacji ze startu wspólnego cykliści mieli do pokonania 14 rund na trasie Borek Wielkopolski - Dolsk - Książ Wielkopolski - Dolsk (w sumie 254 km). Już na samym początku doszło do ucieczki. Piątka zawodników - Artur Detko, Wojciech Kaczmarski, Michał Olejnik, Piotr Osiński i nasz Bodnar - oderwała się od zasadniczej grupy. W połowie dystansu ich przewaga sięgnęła nawet 17 min! Wydawało się, że uciekinierzy dojadą do mety. Nic z tych rzeczy. Peleton zabrał się ostro do roboty i stopniowo odrabiał straty. Na trzy okrążenia przed końcem dystans między uciekającą czwórką a zasadniczą grupą zmalał do 4 minut. 4 kilometry przed kreską słabnący kwintet miał już tylko 30 sekund przewagi, a kilometr przed metą został wchłonięty przez rozpędzony peleton.
Na finiszu nasi wspaniale rozprowadzili doskonałych sprinterów Jeżowskiego oraz Smolenia, którzy między sobą rozegrali walkę o złoto. Lepszy okazał się "Jeżu".
Jeżowski: Udało się zwyciężyć
- Jestem szczęśliwy. Trasa była trudna, pogoda nie dopisała. Doszliśmy ucieczkę rzutem na taśmę. Na końcowych metrach pojechałem resztkami sił. Udało się zwyciężyć. Cieszę się także z drugiego miejsca Tomka Lisowicza. Nie poszło nam w jeździe indywidualnej na czas, ale dwa medale wyścigu ze startu wspólnego to rekompensata za pierwszy ze startów - powiedział Jeżowski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?