Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Postawmy na szwedzkie akwaria

Hanna Wieczorek
dr. Radosław Solarz
dr. Radosław Solarz Fot. Tomasz Hołod
Rozmowa z dr. Radosławem Solarzem, politologiem z Uniwersytetu Wrocławskiego.

W Polsce teoretycznie mamy służbę cywilną, ale jest trochę kulawa...

Delikatnie pani to określiła. Nie mamy nawet ustawy o służbie cywilnej, którą uchwalono bodajże dziesięć lat temu i którą co chwila zmieniają...

Politycy nas przekonują, że służba cywilna jest bardzo potrzebna.
W 1989 roku, w kwietniu, uznano, że jedną z najpilniejszych spraw jest stworzenie służby cywilnej. W dokumentach Okrągłego Stołu jest zapis, że stanowiska urzędnicze będą obsadzane z konkursu. Ten postulat pojawiał się nawet w rozmowach ze strajkującymi w 1980 roku. I nie znajdzie pani w Polsce polityka ani urzędnika, który by nie powiedział, że to jest fajne, konieczne, niezbędne. Tyle tylko, że dwadzieścia lat mija i niewiele z tego wynika.

Tyle czasu zajmuje przygotowanie przepisów?

Pierwszą ustawę uchwalono w 1995 roku, sześć lat po Okrągłym Stole. Drugą w 1998 roku. I każdy kolejny rząd przy niej majstrował.

Dlaczego?
Bo stawia niesamowite wymogi kompetencyjne dla kandydatów na najwyższe stanowiska. Trzeba je spełnić po to, żeby zostać dopuszczonym do egzaminu. I robi się kino, bo już nie można zatrudnić kolegi. Był taki moment, że kiedy się weszło na strony jakiegokolwiek ministerstwa, to przy każdym nazwisku było p.o., czyli pełniący obowiązki...

Od dwudziestu lat nie udało się w Polsce stworzyć porządnej służby cywilnej. Może więc nowoczesne państwo potrafi się bez niej obejść?

W 1989 roku, w kwietniu, uznano, że jedną z najpilniejszych spraw jest stworzenie służby cywilnej.

Jest ważna, i to bardzo. Chodzi o odpowiedź na proste pytanie o lojalność: wobec kogo powinien być lojalny urzędnik? Dawno temu, w średniowieczu czy absolutyzmie, odpowiedź było prosta: urzędnik ma być lojalny wobec władzy, czyli tak naprawdę władcy...

Króla, suzerena?

Tak, wobec osoby, która sprawuje władzę. Kiedy w XIX wieku powstawały nowoczesne państwa, zmieniła się koncepcja lojalności. Urzędnik ma być lojalny wobec państwa, a nie wobec władzy (polityków). Politycy się zmieniają, państwo trwa. Pracownicy służby cywilnej mają gwarantowaną pracę. To jest zabezpieczenie, by każdy nowy polityk nie mógł powiedzieć "do widzenia pani, do widzenia panu". Dzięki służbie cywilnej urzędnik nie jest lojalny wobec partii, tylko wobec państwa. Tak było w Polsce przed II wojną światową i stąd brał się wyjątkowy status urzędnika państwowego.
A więc chodzi o to, że jest grupa urzędników, którzy bez względu na to, kto jest premierem, ministrem, potrafią się w ministerstwie poruszać, znają procedury...

W dzisiejszym świecie urzędnicy najwyższego szczebla nie noszą już zarękawków i nie wykonują jedynie tego, co im nakazują normy prawne. Mają ogromną swobodę decyzji. I kwestia lojalności nabiera ogromnego znaczenia, ponieważ ich decyzje zawsze są w czyimś interesie. A urzędnik ma je podejmować w interesie społeczeństwa, a nie tych, którzy mają władzę. Chodzi po prostu o to, by urzędnicy nie stali się ramieniem polityków, żeby to nie było tak, że urzędnik robi to, co polityk wymyśli.

Ale czy nie prowadzi to do nadmiernego zbiurokratyzowania?

Najbardziej urzędniczym krajem w Europie jest Szwecja, która zarazem jest najmniej zbiurokratyzowanym krajem Europy. Nasi politycy ciągle opowiadają, jak to będą odchudzać administrację. W powojennej historii nie znajdziemy kraju, w którym zmniejszyła się liczba urzędników. A rzecz nie polega na liczbie osób zatrudnionych w administracji czy służbie cywilnej, ale na kompetencjach. W Polsce mamy bardzo mało urzędników, ale oni ciągle funkcjonują według zasad socjalistycznych: przepis - norma, jest kwit - jest decyzja, nie ma kwitu - nie ma decyzji. Nie mają swobody decyzyjnej, boją się, wysyłają więc petentów do następnych urzędników i do następnych... Efekt jest taki, że państwo jest strasznie zurzędniczałe. A w Szwecji działa rewelacyjny system akwariów.

W powojennej historii nie znajdziemy kraju, w którym zmniejszyła się liczba urzędników.

System akwariów?

Każda decyzja podjęta przez urzędnika jest do wglądu dla każdego obywatela. To zresztą dotyczy także pani czy mnie. Jako obywatele państwa należącego do Unii Europejskiej możemy wysłać do jakiegoś małego urzędu w Szwecji pytanie, dlaczego podjęto decyzję np. o pomalowaniu krawężników na biało. I dostanie pani pismo, w którym konkretny urzędnik wy-tłumaczy się, dlaczego krawężniki mają być białe. Nie zasłoni się informacją, że takie prawo daje mu jakaś ustawa, ale wyjaśni, czym się kierował, nakazując malowanie krawężników.
Od czasu, kiedy wprowadzono tę zasadę, w Szwecji prasa przestała się interesować urzędnikami. Bo jak wszystko jest jasne, to po co szukać afer?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska