Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocławskie uczelnie wyciągają miliony z kieszeni maturzystów

Jerzy Wójcik
Uroczyste rozdanie indeksów. O tej chwili marzy każdy maturzysta. Ale wcześniej trzeba za to słono zapłacić
Uroczyste rozdanie indeksów. O tej chwili marzy każdy maturzysta. Ale wcześniej trzeba za to słono zapłacić Bartosz Sadowski
Szkoły wyższe zarabiają fortunę na rekrutacji. Niektóre chcą zapłaty już przed wynikami matur.

Największe wrocławskie uczelnie zarabiają nawet po ponad milionie złotych na trwającej właśnie rekrutacji na pierwszy rok studiów. Pieniądze muszą oczywiście wykładać sami kandydaci na studentów.

We Wrocławiu uczelnie życzą sobie od każdego z nich po 85 złotych. To najwyższa dopuszczalna przez prawo stawka. Wyjątkiem jest Uniwersytet Wrocławski, który kasuje o 5 zł mniej. Uczelnie tłumaczą, że tyle pieniędzy potrzebują na obsługę systemu komputerowego.

Mało tego. Na Akademii Medycznej pieniądze kandydaci muszą wpłacić do 29 czerwca, czyli dzień przed tym, gdy dowiedzą się, czy w ogóle zdali maturę i czy mają jakiekolwiek szanse, by walczyć o indeks Akademii.

Jeszcze do wczoraj podobnie było na Akademii Wychowania Fizycznego.
- Ale w ostatniej chwili zmieniliśmy wcześniejsze ustalenia i pieniądze można wpłacać do 1 lipca - wyjaśnia dr Andrzej Rokita, odpowiedzialny za rekrutację na AWF. - Uznaliśmy, że trzeba poczekać, aż maturzyści poznają swoje oceny. Osoba, która nie zda bądź otrzyma słabe stopnie, nie zapłaci niepotrzebnie za rekrutację - dodaje.

Z innego założenia wychodzi Akademia Medyczna.
- Kandydat, który rejestruje się w systemie, już przysparza pracy osobom go obsługującym - przekonuje Arkadiusz Foerster, rzecznik uczelni. - Na naszą uczelnię trafiają maturzyści z najlepszymi wynikami, przekonani o swojej wiedzy. Wątpię, żeby wśród nich byli tacy, którzy zastanawiają się, czy zaliczyli maturę - twierdzi.

W zeszłym roku Akademia Medyczna miała blisko 5 tys. kandydatów na studia, którzy wpłacili na jej konto w sumie ponad 400 tys. złotych. Przyjęto 450 osób. Ci, którzy odpadli, oczywiście gotówki nie odzyskali.

- Opłaty rekrutacyjne są za wysokie. Szczególnie że jeśli nie dostanę się na studia, nie mam co liczyć na zwrot - podkreśla Agnieszka Kapuścińska, tegoroczna maturzystka, startująca na socjologię na Uniwersytecie Wrocławskim. - Przynajmniej osoby, które rejestrują się na kilka kierunków różnych uczelni, powinny płacić mniej.
Co mówi prawo? Ministerstwo nauki w rozporządzeniu określiło jedynie górny pułap opłaty. Nie może ona przekroczyć 85 złotych.

- Wszystkie pieniądze od kandydatów idą na opłacenie rekrutacji - zapewnia Jacek Przygodzki, rzecznik Uniwersytetu. - Najwięcej kosztuje nas obsługa systemu informatycznego, obróbka danych, wydruki i korespondencja - wyjaśnia.

Tymczasem maturzyści zastanawiają się, czy Akademia Medyczna postępuje fair, żądając od nich pieniędzy już "na wejściu". Wątpliwości ma też ministerstwo nauki.
- Uczelnie powinny wyznaczyć termin wniesienia opłat rekrutacyjnych tak, aby kandydaci mieli czas na ich wniesienie po otrzymaniu wyników egzaminu maturalnego - twierdzi Bartosz Loba, rzecznik resortu. - Prawo nie reguluje tej kwestii, ale dyktuje to zdrowy rozsądek - dodaje.

I wyjaśnia, że ministerstwo może poprosić każdą uczelnię o wyjaśnienia po otrzymaniu oficjalnego zawiadomienia o zaistniałej w niej sytuacji.

Władze Akademii Medycznej przyznały wczoraj, że zastanowią się nad zmianą przepisów w przyszłym roku.

Policzyliśmy, ile gotówki wpłacają maturzyści do kas wrocławskich szkół wyższych:
1,5 mln zł to suma opłat z ubiegłorocznej rekrutacji na Politechnice Wrocławskiej
1,3 mln zł tyle przyniosła rekrutacja 2008 na Uniwersytecie Wrocławskim
520 tys. zł tyle na zeszłorocznej rekrutacji zarobił Uniwersytet Przyrodniczy
500 tys. zł tyle pieniędzy z rekrutacji dostał w zeszłym roku Uniwersytet Ekonomiczny

Współpraca: PZ, NAT

Komentarz
Jerzy Wójcik, dziennikarz działu Wydarzenia
Kontrola nad tysiącami rejestrujących się w systemie komputerowym maturzystów to zadanie bardzo skomplikowane. Setki tysięcy złotych pochłaniają systemy informatyczne i ich obsługa - przekonują mnie pracownicy uczelni. Kandydat musi poczuć, szczególnie we własnym portfelu, że uczestniczy w czymś bardzo ważnym. Już prawie uwierzyłem.
Zapytałem jeszcze w wydziale edukacji urzędu miejskiego, ile kosztuje roczne utrzymanie systemu informatycznego, który służy rekrutacji dzieci do przedszkoli, podstawówek, gimnazjów i szkół średnich. W takim systemie jest dziś 80 tys. wrocławian. To pewnie musi kosztować...
Maksymalnie 200 tys. zł rocznie - usłyszałem od urzędników. Chyba źle usłyszałem. Nie, 200 tys. zł. Albo urząd zaniża płace swoim informatykom, albo uczelnie robią świetny interes na maturzystach, którzy przecież i tak zapłacą, bo od tego zależy ich wykształcenie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Wrocławskie uczelnie wyciągają miliony z kieszeni maturzystów - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska