Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocław: Festiwal "Świat miejscem prawdy"

Krzysztof Kucharski
W poniedziałek na festiwalu "Świat miejscem prawdy" m.in. "Ajaks, szaleństwo" w reżyserii Greka, Theodorosa Terzopoulosa
W poniedziałek na festiwalu "Świat miejscem prawdy" m.in. "Ajaks, szaleństwo" w reżyserii Greka, Theodorosa Terzopoulosa Fot. Janusz Wójtowicz
"Świat miejscem prawdy": przed teatromanami jeszcze 9 dni z czołówką światowych artystów.

Jeszcze nigdy w Europie - ani na świecie - nie spotkało się w jednym miejscu i w jednym czasie tylu twórców teatralnej awangardy XX wieku. Od tygodnia takie miejsce spotkań mamy we Wrocławiu na niezwykłym festiwalu, który jest punktem kulminacyjnym Roku Jerzego Grotowskiego. Jego tytuł, hasło, motto stanowi proste i piękne przesłanie: "Świat miejscem prawdy". Te trzy słowa to parafraza myśli twórcy wrocławskiego Teatru Laboratorium.

Festiwal widać w całym mieście. Niemal we wszystkich wrocławskich teatrach, ale też na dachu pięknie odrestaurowanego domu handlowego Renoma, który ma kulturotwórcze ambicje (tak, tak), w Wytwórni Filmów Fabularnych, która teraz częściej służy teatrowi niż filmowcom, czy wreszcie na dziedzińcu miejskiego Arsenału, zarośniętego bluszczem i winem.

W zeszłym tygodniu widać go było na ulicach jeszcze barwniej, bo artystom z balijskiego Gambuh Desa Batuan Ensemble nie chciało się przebierać między próbą a spektaklem i w bardzo egzotycznych dla nas strojach wędrowali po mieście, przysiadali w piwnych ogródkach. W niedzielę późnym wieczorem dali wspaniały i pełen humoru pokaz swojej sztuki na wrocławskim Rynku. Wielki zlot artystów wytyczających drogi współczesnego teatru zaczął się tydzień temu (14 czerwca) właśnie w Arsenale przy ul. Cieszyńskiego od wielkiego widowiska zatytułowanego "Ur-Hamlet" Eugenio Barby.

Jeszcze nigdy w Europie - ani na świecie - nie spotkało się w jednym miejscu i w jednym czasie tylu twórców teatralnej awangardy XX wieku.

W poniedziałek przerwała je ściana wody spadająca z nieba. Nie chciałbym powtarzać mojego inicjacyjnego anonsu, w którym wyjaśniałem, że owa skandynawska opowieść Saxo Grammaticusa mocno zainspirowała Shakespeare'a do napisania dobrze nam znanej wersji tragedii duńskiego księcia. Przywołany już twórca duńskiego Odin Teatret Eugenio Barba zdominował właściwie pierwszy tydzień, bo nie tylko pokazywał swoje widowisko, ale też kilkadziesiąt filmów dokumentalnych, rozmawiał z widzami oficjalnie i nieoficjalnie i był prawdziwą duszą tych dni. Nieskromnie odsyłam wszystkich do naszej rozmowy sprzed tygodnia (przeczytaj)

Rodzi się nowa moda na artystyczne noce. Po mających już paroletnie sukcesy nocach muzealnych mieliśmy po raz pierwszy Noc Teatrów. To bardzo ważny punkt tego festiwalu, bo absolutnie promujący dolnośląskich artystów (m.in. "Łemko" legnickiej sceny). Na tych spektaklach na widowni dominowali cudzoziemcy, mówiący w dziesiątkach języków.

Międzynarodowa publiczność rewelacyjnie przyjmowała życiowe dzieło Jana Klaty - "Sprawę Dantona" Przybyszewskiej, ale też nie mniej entuzjastycznie znacznie skromniejsze przedsięwzięcie - monodram Ani Skubik, nowej aktorki Wrocławskiego Teatru Lalek, pod tytułem "Marlena Dietrich. Rzecz o złamanych paznokciach" zagrany... po angielsku. Ania prezentuje z lalką ten mały spektakl w paru innych językach i jest laureatką Grand Prix ostatniego konkursu w ramach festiwalowego kombinatu WROSTJA. Ma już zaproszenia na kilka następnych międzynarodowych festiwali.

Zdobyć bilet na "Oczyszczonych" Kane czy "Kruma" w reżyserii Krzysztofa Warlikowskiego było marzeniem ściętej głowy, bo lwią część biletów znacznie wcześniej zarezerwowali sobie cudzoziemcy. Warlikowski to dziś twórca bardziej europejski niż polski.

Zdobyć bilet na "Oczyszczonych" Kane czy "Kruma" w reżyserii Krzysztofa Warlikowskiego było marzeniem ściętej głowy.

A to dopiero połowa wrażeń. Teraz festiwal nabierze szybszego rytmu. Już w poniedziałek przedstawienie wspaniałego Greka Theodorosa Terzo-poulosa, a w kolejce czekają mnie spotkania z takimi gigantami teatru, jak: Roberto Bacii (Włochy), Peter Brook (Francja), Tadashi Suzuki (Japonia), Richard Schechner (USA), Pina Bausch (Niemcy) i wreszcie krakowianin Krystian Lupa. Festiwal potrwa do 30 czerwca. To jeszcze 9 pełnych wrażeń dni.

Nie chcę się wtrącać do polityki, bo mógłbym dostać torsji, ale szukając przyszłej stolicy kulturalnej Europy wśród polskich miast, warto się przyjrzeć takim skromnym spotkaniom z teatrem, jak "Świat miejscem prawdy". Swoje artystyczne "pieczątki" przybiło we Wrocławiu naprawdę paru największych na świecie artystów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska